Miasto porządkuje działki. „Benedyktyńska praca”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Ponad dwa lata temu miasto wiedziało o ok. 20 tysiącach działek, które do niego należą, ale nie wiadomo, kto nimi zarządza. Na początku roku liczba ta zmniejszyła się o 9,7 tysiąca nieruchomości.

Podczas lipcowej sesji rady miasta wiceprezydent Andrzej Kulig poinformował, że gmina de facto nie ma kontroli nad około 20 tysiącami działek. Jak powiedział urzędnik, nie są to duże obszary, ale mimo wszystko należy je przypisać do odpowiednich jednostek miejskich, aby uporządkować, kto i jak ma się nimi zajmować.

Okazało się bowiem, że osierocone działki są pokusą dla sąsiadów, którzy chcą poszerzyć swoją własność, postawić kiosk bez opłat czy reklamę. Pozostają też problemy czysto techniczne: kto ma dbać np. o kanał burzowy czy sprzątać śmieci lub kosić trawę.

Dlatego każda jednostka dostała przydział zgodnie ze specjalizacją, którą się zajmuje. Nieruchomości w pasie drogowym przejął ZDMK, grunty okołosportowe ZIS, a np. podwórka obok lub w środku kamienic ZBK.

Taki pomysł na początku nie przypadł do gustu radnemu Grzegorzowi Stawowemu. – Otóż ja rozumiem szczytną ideę przekazania bałaganu miejskiego w nieruchomościach do jednostek, natomiast trochę się obawiam, że owe problemy (….) tak naprawdę spowodują, że te jednostki zamiast zajmować się swoim podstawowym zajęciem, (….) będą musiały zbudować zupełnie nowe piony prawne, geodezyjne i rzeczoznawców, i ludzi od nieruchomości, ażeby zajmować się wyrażaniem zgody na służebność mediów, służebność przesyłu, przejazdu, przepędu bydła… (…) – powiedział radny.

Samorządowiec martwił się również o koszty związane z nowymi zadaniami. Andrzej Kulig uspokoił, że nie jest planowane ani zwiększanie zatrudnienia w jednostkach miejskich, ani nie ma obawy, iż pracownicy i piony prawne nie poradzą sobie z tym zadaniem. Pojawiły się również głosy, że tym zadaniem powinien zająć się wydział skarbu.

– Czy państwo widzieliście, żeby wydział edukacji jeździł do szkoły i sprawdzał, czy jest kreda, przecież nie od tego są urzędnicy, od tego są służby wyspecjalizowane (…) – odpowiedział Andrzej Kulig.

Rozproszenie zarządców zdaniem wiceprezydenta jest o tyle dobre, że skutkuje rozsądnym podziałem zadań.

Jak to działa?

Przy okazji dyskusji na temat uchwały krajobrazowej z 20 stycznia tego roku wiceprezydent Jerzy Muzyk przypomniał, że urzędnicy wykonują „gigantyczną, benedyktyńską pracę”. – Polega na tym, że chcemy odpowiedzialność za stan szeregu nieruchomości, które są na stanie miasta Krakowa, ewidentnie przypisać do poszczególnych jednostek – mówił radnym.

Zapytaliśmy więc, jak idą te prace. – Na 1 stycznia 2020 roku w bazie danych Ewidencji gruntów i budynków figurowało ponad 9 700 działek, w stosunku do których nie był ujawniony podmiot zarządzający lub gospodarujący. Na początku prac porządkujących (grudzień 2017) takich działek było ponad 19 300 – informuje Dariusz Nowak z biura prasowego urzędu miasta.

Miejskie jednostki do tej pory dostały kilkaset działek. Najwięcej przypisano ZDMK – 554. Zarząd Zieleni Miejskiej „otrzymał” 97, ZBK – 20, ZIS – 1.

A jak ta zmiana wpłynęła na pracę np. w ZZM? Zastępca dyrektora Łukasz Pawlik twierdzi, że problemów nie przybyło, choć siłą rzeczy więcej pieniędzy jest przeznaczanych na bieżące utrzymanie. Za to skończyły się też spory dotyczące tego, która jednostka ma piecze nad danym terenem. – Jest lepiej, idzie to w dobrą stronę, ale trzeba pamiętać, że ten proces jeszcze trochę potrwa – mówi Pawlik.

– Działania te są kontynuowane i zmierzają do przyporządkowania poszczególnym jednostkom wszystkich działek gminnych, co do których obecnie brak jest stosownych zapisów w bazie danych – podkreśla Dariusz Nowak.