Myśliwy Ryszard G. został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmieci swojego kolegi, z którym polował. Mężczyzna wyjaśnił, w jaki sposób niezabezpieczona broń znalazła się w samochodzie.
7 grudnia 2021 roku dwaj mężczyźni byli na legalnym polowaniu. Wracając do domu, pokrzywdzony przywiózł Ryszarda G. pod jego dom w Krakowie.
– Podczas wysiadania z pojazdu, kiedy Ryszard G. wyciągał jednocześnie z pojazdu broń w postaci sztucera, doszło do wystrzału. Kula ugodziła pokrzywdzonego w głowę powodując jego zgon. Ryszard G. zawiadomił o zdarzeniu służby ratownicze. W trakcie zdarzenia oskarżony był trzeźwy – informuje Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Mężczyzna nie przyznał się do zarzuconego mu czynu, tłumacząc, że był to nieszczęśliwy wypadek. Wyjaśnił również, w jaki sposób naładowana broń znalazła się w aucie.
Błąd krytyczny
– W trakcie polowania zauważyli wychodzące z zagajnika dziki, ale odstąpili od odstrzału, ponieważ były to warchlaki. Wówczas Ryszard G. załadował broń, a po rezygnacji ze strzału nie rozładował jej, a jedynie zabezpieczył. Następnie mężczyźni zeszli z ambony i zdecydowali się wrócić do domów – relacjonuje Janusz Hnatko.
Śledczy ustalili, że przy odbezpieczonej broni nawet lekkie dotknięcie języka spustowego może doprowadzić do odpalenia. – Przewożenie załadowanej i odbezpieczonej broni było nieprawidłowe i doprowadziło do niekontrolowanego wystrzału, a w konsekwencji doznanych urazów przez pokrzywdzonego do jego zgonu. Tym samym Ryszard G. nieumyślnie doprowadził do śmierci pokrzywdzonego – mówi rzecznik prasowy krakowskiej prokuratury.
Ryszardowi G. grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.