Nie ma gazu ani MPEC-u. Jak miasto pomoże mieszkańcom po 2019 roku?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W jaki sposób mieszkańcy, którzy nie mogą podłączyć się do miejskiej sieci ciepłowniczej i gazu będą mogli wypełniać zakaz używania paliw stałych, który wejdzie w życie w IV kwartale 2019 roku? O to zapytał prezydenta radny miejski Łukasz Wantuch. Samorządowiec również uważa, że straż miejska jest zbyt pobłażliwa dla tych, którzy palą odpadami w piecach.

Blisko 9 tys. adresów nie będzie miało w ciągu trzech najbliższych lat dostępu do miejskiej sieci ciepłowniczej – wykazuje analiza Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Natomiast jeśli chodzi o gaz, to – z informacji uzyskanych w odpowiedzi na interpelację radego – wynika, iż sieć jest dostępna w „zurbanizowanej części Krakowa”.

Problemy jednak się pojawiają w takich miejscach jak osiedla Pleszów i Kujawy (12 ulic), Mogiły (cztery ulice), Łęg (ulice Cuplowa, Zatyka, Ciepłownicza), Batowice, Dziekanowice (ulice Powstańców i Dziekanowicka), Wolica (do ulicy Brzeskiej) oraz Ruszcza (do ul. Igołomskiej). Oprócz tego na ulicach Gaik, Tetmajera, Truszkowskiego, Pasternik, Ojcowskiej, Powstania Styczniowego, Godlewskiego, Długoszewskiego, Dożynkowej oraz Łokietka „mogą wystąpić ograniczenia, podobnie jak w rejonie Pychowic, z powodu niewystarczającej przepustowości sieci gazowej” - czytamy w odpowiedzi.

Co więc można zrobić, aby mieszkańców nie zostawić bez niczego? Łukasz Wantuch stwierdza, że najlepiej zwiększyć środki na rozbudowę sieci ciepłowniczej. – Musi być inna alternatywa niż gaz. Musimy pochylić się nad projektem rozbudowy w tych miejscach, gdzie nawet jest to nie uzasadnione pod względem ekonomicznym – uważa radny.

– Problemem są też te ulice bez dostępu do gazu oraz do miejskiej sieci cieplnej. Na razie do głowy przychodzi mi stworzenie programu dopłat do energii elektrycznej, skoro nic innego nie da się zrobić. To oczywiście najdroższa forma ogrzewania, jednak jeśli chcemy naprawdę walczyć ze smogiem, to trzeba działać – podkreśla Łukasz Wantuch.

Zbyt miękka straż miejska?

Radnemu z klubu Przyjazny Kraków nie spodobały się również informacje dotyczące pobłażliwości strażników miejskich. Z danych wynika, że ponad połowa wizyt w domach, gdzie dochodziło do spalania odpadów, kończy się pouczeniem. Wantuchowi nie do końca się to podoba. – Rozumiem tłumaczenia dotyczące kwestii ekonomicznych tych osób, ale musimy działać surowiej. Pouczenie nie ma takiej mocy jak mandat. Można najwyżej raz daną osobę ostrzec, ale jeśli się sytuacja powtórzy, to trzeba karać i to jak najsurowiej – mówi samorządowiec.

Przedstawiciele straży miejskiej tłumaczą, że każdą interwencję traktują indywidualnie. Karani są przede wszystkim ci, którzy z premedytacją spalają znaczne ilości śmieci. Natomiast spora grupa ludzi wkłada do pieca rzeczy zakazane z takiego powodu, że nie mają świadomości, iż jest to zakazane, czytamy w odpowiedzi na interpelację radnego. Strażnicy miejscy zwracają również uwagę na często ciężką sytuację materialną tych osób, które palą w piecach materiałami zakazanymi. – Nie jest możliwe ani celowe, aby odgórnie nakazać strażnikom, by za tego rodzaju wykroczenia stosowali wyłącznie postępowania mandatowe – stwierdza prezydent Majchrowski w odpowiedzi dla Łukasza Wantucha.