Urzędnicy pomimo sprzeciwu radnych oraz mieszkańców postanowili wybudować nowy podziemny parking w centrum Krakowa, pod placem Biskupim. Jedno miejsce parkingowe będzie kosztować około 170 tys. zł. Samorządowcy twierdzą, że UMK chce zrealizować inwestycje wbrew polityce, która polega na wyprowadzaniu ruchu samochodowego z obszaru Starego Miasta.
Urząd Miasta Krakowa postanowił, że pod placem Biskupim powstanie parking podziemny. Inwestycja ma być zrealizowana w ramach Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. Oferta UMK zakłada, że prywatny inwestor wyłoży swoje pieniądze i przez kilkadziesiąt lat będzie mógł czerpać zyski. Do tej pory jedyny taki obiekt udało się stworzyć pod Placem na Groblach, w sąsiedztwie Wawelu. Firma Ascana dostała prawo do użytkowania parkingu przez 70 lat.
Jak informuje Katarzyna Fiedorowicz-Razmus, parking pod placem Biskupim ma kosztować około 41,5 mln złotych. Jednak do tej pory Miastu nie udało się znaleźć przedsiębiorcy, który będzie chciał wyłożyć taką sumę pieniędzy. – Ocenie trwają negocjacje z partnerem prywatnym – ucina rozmowę Katarzyna Fiedorowicz-Razmus z UMK.
280 miejsc parkingowych
Parking zlokalizowany w bezpośrednim sąsiedztwie ulicy Krowoderskiej ma mieć docelowo trzy podziemne kondygnacje. W sumie, według planów urzędników, w tym samym czasie miejsce może znaleźć 280 samochodów.
Wydział Inwestycji krakowskiego Magistratu przewiduje, że koszty mają się zwrócić prywatnemu podmiotowi w przeciągu 30 lat. Inwestycja, jeśli UMK znajdzie chętnego do realizacji, ma rozpocząć się jeszcze w tym roku, a w 2015 przyjąć pierwsze samochody.
Janina Pokrywa, dyrektor Wydziału Inwestycji zaznacza, że budowa parkingu ma na celu, oprócz oczywistego zwiększenia liczny miejsc parkingowych w obszarze Starego Miasta, również spełnić inne funkcje. – Istotnym celem realizacji inwestycji parkingowych jest umożliwienie uwolnienia najbardziej atrakcyjnych przestrzeni ulicznych od parkowania i przywrócenie ich tym samym ruchowi pieszemu i rowerowemu – mówi Pokrywa. Odpowiedzialna za inwestycje miejskie zapewnia, że tylko likwidacja obecnie istniejących miejsc parkingowych może doprowadzić do przywrócenia tego obszaru mieszkańcom. – Aby zachować park miejski i zapewnić równocześnie miejsca parkingowe zdecydowano się na budowę parkingu podziemnego – argumentuje dyrektorka Wydziału Inwestycji.
Sprzeciw radnych i mieszkańców
Cała Rada Dzielnicy I Stare Miasto w specjalnej uchwale zawnioskowała do Jacka Majchrowskiego, aby odstąpił on od planów budowy parkingu podziemnego. – Lokalizacja obiektu pod placem Biskupim jest sprzeczna z polityką miasta, która polega na wyprowadzaniu ruchu samochodowego z centrum Krakowa – tłumaczy Tomasz Daros, członek zarządu Dzielnicy I. – Tworzenie nowych parkingów podziemnych i naziemnych powoduje zwiększenie ruchu na i tak już zatłoczonych okolicznych ulicach – przekonuje samorządowiec.
Daros zaznacza, że parking okaże się prawdopodobnie niezbyt udanym przedsięwzięciem biznesowym dla partnera prywatnego. – Należy się zastanowić, czy istnieje sens budowy parkingów, na których miejsce do parkowania jest droższe niż na ulicy – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl radny. Jako przykład podaje cennik opłat w strefie płatnego parkowania, gdzie pierwsza godzina postoju kosztuje 3 zł, a na parkingu pod placem na Groblach – 8,5 zł. – Mieszkańcy nie zdecydują się na parkowanie tam swoich samochodów, a osoby przyjezdne wybierają naturalnie tańsze miejsca. Obecnie parkingi komercyjne w tym rejonie nie wykorzystują swojego potencjału, gdyż nie ma takiego zapotrzebowania – twierdzi radny Daros.
Inwestycja zagrozi kamienicom
Plac Biskupi liczy zaledwie 30 metrów szerokości. Planowana inwestycja podziemna będzie graniczyć zaledwie metr od istniejących kamienic, które w zdecydowanej większości zostały wybudowane w XIX oraz na początku XX wieku. Barbara Zarzycka-Rzeźnik, radna Dzielnicy I, przypomina, że budynki zostały osadzone na wyjątkowo niestabilnym gruncie. – Nietrudno wyobrazić sobie katastrofę budowlaną, do jakiej może dojść. Przykładem niech będzie budowa metra w Warszawie. Dla mieszkańców byłby to niewyobrażalny koszmar, dla inwestora – niemożliwe do przewidzenia koszty – mówi Zarzycka-Rzeźnik.