Park Reduta tuż przed oficjalną inauguracją. Są jeszcze potrzebne poprawki [ZDJĘCIA]

Park Reduta fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W sobotę w parku Reduta odbędzie się piknik, który będzie symboliczną inauguracją tej nowej miejskiej przestrzeni. Sprawdziliśmy, jak wygląda i co jeszcze trzeba tam zrobić.

To największa od lat gotowa zielona inwestycja budowana od zera, a nie jako rewitalizacja stanu wcześniejszego. Na siedmiu hektarach położonego w dużej części na zboczu terenu pojawiły się alejki, ławki i kosze, wybudowano pawilon, trzy place zabaw i wybieg dla psów. Posadzone zostały nowe drzewa, posiano trawy i łąki kwietne.

Park był też pierwszym projektem realizowanym z tak dużym udziałem mieszkańców. Jego bardzo precyzyjna koncepcja była efektem konsultacji i spotkań warsztatowych, a proponowane rozwiązania były później poddane głosowaniu.

Mieszkańcy korzystają z parku już od kilku tygodni, formalnie pozwolenie na użytkowanie stało się ostateczne 7 sierpnia. W sobotę 31 sierpnia zaplanowano tam pierwszą imprezę – piknik na zakończenie wakacji. Ma się pojawić prezydent, będą organizowane różne warsztaty.

Do parku przyjechaliśmy w czwartek, by razem z wicedyrektorem Zarządu Zieleni Miejskiej Łukaszem Pawlikiem sprawdzić efekty prac. Okazuje się bowiem, że nowa inwestycja budzi sporo emocji wśród okolicznych mieszkańców.

 

Lista zarzutów jest długa. Część z nich dotyczy nie tyle wykonania, co już samego projektu. Zgłaszają je głównie mieszkańcy nowych bloków, zbudowanych już po warsztatach projektowych, w ramach których kształtowała się koncepcja parku.

Alejki. Wąskie, strome, niedostępne dla osób niepełnosprawnych czy rodziców z wózkami – to najczęstsze uwagi. W praktyce w parku pojawiły się trzy rodzaje nawierzchni. Główne alejki są wylane z betonu, pozostałe są z nawierzchni mineralnej, a te w najbardziej stromej, dzikiej części są wysypane kamieniami. – Ukształtowanie terenu nie pozwalało w tym miejscu wykonać normatywnych podjazdów – broni projektu dyrektor Pawlik. Jak mówi, nawierzchnia kamienna w leśnej części jest znacząco łatwiejsza i tańsza w utrzymaniu, niż mineralna. ZZM natomiast stawia mocno na alejki przepuszczające wodę, starając się w jak najmniejszym stopniu betonować teren parków.

Boisko. Brak siatki za bramką powoduje, że po piłkę trzeba czasem zbiegać aż na sam dół parku. Tu uzyskaliśmy zapewnienie, że ZZM przyjrzy się temu miejscu i nie wyklucza montażu piłkochwytów. Boisko nie było przewidziane w pierwotnej wersji parku, zostało dołożone później. Argumentem przeciwko siatce było to, aby nie dominowała nad krajobrazem. To jednak znacząco wpłynęło na użyteczność boiska. Na to, by powstało boisko pełnowymiarowe, dla dorosłych, nie ma raczej szans. Otwarty zielony teren w górnej części ma służyć raczej piknikowaniu i rekreacji, a nie do gry w piłkę.

Kosze. To wątek, który stał się już tematem żartów. Koszy w parku jest tyle, że można by spokojnie obdzielić całe osiedle. Sam fakt, że z każdego miejsca jest do nich blisko, jest na pewno atutem, ale tu już zdecydowanie projektant przesadził. Prawdopodobnie część z nich zostanie przeniesiona w miejsca, gdzie będą bardziej potrzebne. Nie ma natomiast obaw co do tego, że nie będą na bieżąco opróżniane – stosowna umowa z firmą sprzątającą jest już podpisana.

Talerze z wodą. W założeniu miały być chyba elementem dekoracyjnym i odbijać w tafli korony drzew. W praktyce stały się przede wszystkim wylęgarnią komarów. Pod wodą widać mnóstwo ruchliwych larw. ZZM musi znaleźć sposób na utrzymanie porządku – co nie będzie łatwe, bo wielkie „miednice” ustawione są w trudno dostępnym miejscu.

Wybieg dla psów. Tu o zdanie zapytaliśmy użytkownika, którego spotkaliśmy podczas spacerów. Chwalił – mówił, że przychodzi tu często. – Ale tak koło południa. Tu mieszka dużo ludzi z psami i po południu jest masakra, nie ma miejsca – stwierdził. To pokrywa się z uwagami, które dostaliśmy wcześniej: że wybieg jest przede wszystkim za mały. Dodatkowo ma niskie ogrodzenie, bez podwójnej bramki, nie ma też oświetlenia. Dyrektor Pawlik zapowiada, że ZZM przeanalizuje tę sprawę. – Zobaczymy, czy lepiej byłoby powiększyć ten wybieg, choć nie chcieliśmy w większym stopniu ingerować w leśną część parku, czy też znajdziemy w pobliżu inne miejsce, na drugi. Od tego będą zależeć decyzje, czy w tym zamontujemy oświetlenie – stwierdza.

Wejścia. Oficjalnie dostępne jest dziś tylko wejście od strony ulicy Kuczkowskiego. To, które ma być wejściem głównym, od ulicy Reduta, będzie dostępne dopiero po tym, jak drogę wybuduje deweloper prowadzący w tym miejscu swoją inwestycję. To potrwa jeszcze długo. Tędy też będzie prowadził dojazd techniczny dla służb czy dla obsługi pawilonu. Trudno jednak, by miasto czekało z budową parku na moment, kiedy deweloper zakończy swoje prace. Problem jest też z dojściem od strony ulicy Rozrywka. Jest tam wąski betonowy przepust na potoku, bez barierek. Sporo osób przechodzi właśnie tamtędy, ale już dojazd wózkiem jest całkowicie niemożliwy. Tu nie należy się spodziewać szybkiej poprawy, na razie nie ma w planach budowy mostku. Byłaby to osobna inwestycja, wymagająca wszystkich pozwoleń i uzgodnień z Wodami Polskimi, jak przy budowie normalnej wielkości kładki.

Dojazd. Dla użytkowników nie ma miejsc parkingowych w bezpośrednim sąsiedztwie – powinni oni skorzystać z niewielkiego parkingu przygotowanego w rejonie skrzyżowania ulic Reduta i Rozrywka. – W założeniu ten park jest parkiem dzielnicowym, w przeciwieństwie np. do parku Jordana. Poza pierwszym okresem, kiedy pewnie więcej osób będzie chciało tu przyjechać z dalszych części miasta, zakładamy, że będzie służył przede wszystkim okolicznym mieszkańcom – argumentuje Łukasz Pawlik.

Błoto. To zdecydowanie największy i najbardziej widoczny problem parku. M.in. z tego powodu opóźniła się data jego otwarcia. – Majowe ulewy nastąpiły w najgorszym możliwym momencie, kiedy wszystko było świeżo zasiane. I wszystko nam spłynęło – mówi dyrektor Pawlik. Od tego czasu sporo się zdążyło zmienić, choć niestety jeszcze nie wszystko. Na przygotowanym w ostatniej kolejności fragmencie w rejonie pawilonu (jeszcze bez trawy) widać koleiny wypłukane przez deszcz. Błoto leży na ścieżce. Ślady po spływającej wodzie widać też niżej. – To będzie tak wyglądać, dopóki trawa nie wyrośnie i nie zadarni tego terenu. Dosadzimy tam też krzewy. W miejscach, gdzie trawa się już zadarniła, problemu nie widać lub jest zdecydowanie mniejszy – tłumaczy przedstawiciel jednostki.

Zieleń. Część drzew zasadzonych w parku się nie przyjęła. Tu jednak mieszkańcy mogą być spokojni – wszystkie nasadzenia są objęte gwarancją, jak zawsze w przypadku takich inwestycji. Uschnięte rośliny zostały wykopane i jesienią w ich miejsce pojawią się nowe. – W przypadku sadzenia większych drzew proces przyjmowania się jest trudniejszy i dłuższy. Wykonawcy są na to gotowi i zwykle z góry już zamawiają większą liczbę egzemplarzy, na potrzebę ich wymiany – wyjaśnia wicedyrektor ZZM.

Opóźnienia. Późniejsze zakończenie prac, późniejsza budowa drogi do parku, place zabaw do pewnego momentu zamknięte na kłódkę, przesunięcie otwarcia z początku na koniec wakacji. Łukasz Pawlik tłumaczy, że wszystkie z tych przesunięć miały swoje uzasadnienie, choć związane z przedłużającymi się ustaleniami z Tauronem czy wspomnianymi wcześniej zniszczeniami i brakiem oficjalnego pozwolenia na użytkowanie. Przyznaje jednak, że zawiodła komunikacja z mieszkańcami. Nikt ich nie informował na bieżąco, co potęgowało domysły i zniecierpliwienie. Strona parku Reduta na Facebooku milczała od grudnia aż do sierpnia.

Podczas naszego spaceru ekipa firmy odpowiedzialnej za utrzymanie parku kosiła go i sprzątała. Niezależnie od niedociągnięć, można się spodziewać, że sobotni piknik przyciągnie wielu mieszkańców, którzy dzięki inwestycji zyskali ogromny zielony teren, który można wykorzystać na wiele różnych sposobów.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Prądnik Czerwony Mistrzejowice
News will be here