W sali obrad Rady Miasta Krakowa odbyły się wczoraj konsultacje społeczne na temat możliwości wprowadzenia obowiązku zdawania przez taksówkarzy egzaminu z topografii. Dyskusja nie wnosi do sprawy niczego nowego. Korporacje taksówkarskie są za egzaminem, a przedstawiciele stowarzyszenia politycznego Jarosława Gowina – przeciwko.
Radni na poprzedniej sesji mieli zdecydować, czy w Krakowie konieczne jest wprowadzenie egzaminu dla przyszłych taksówkarzy. Urzędnicy Jacka Majchrowskiego tłumaczą, że projekt uchwały to w pewnym sensie konieczność, ponieważ od 1 stycznia 2014 roku będzie obowiązywać ustawa deregularcyjna zawody, a Kraków nie może sobie pozwolić na liberalizm w tym zakresie.
Zderegulowany zawód taksówkarza
W pierwszej transzy zawodów, które zostały „uwolnione” znalazł się taksówkarz. Przedstawiciel Urzędu Miasta Krakowa przekonuje, że wprowadzenie nowej regulacji w stolicy małopolski jest niezbędne. – Uważam, że wszelka deregulacja zawodów jest bezsensowna. Każdy, kto wykonuje swój zawód, powinien mieć do tego odpowiednie kwalifikacje. Taksówkarz też – informuje Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.
Witold Krupiarz, dyrektor Wydziału Ewidencji Pojazdów i Kierowców UMK jest zdania, że Kraków ze względu na specyfikę ograniczenia ruchu w centrum miasta musi korzystać z licencjonowanych taksówkarzy. – Egzamin obejmuje sprawdzenie wiedzy z zakresu transportu drogowego taksówką, ze szczególnym uwzględnieniem znajomości topografii miasta Krakowa oraz znajomości przepisów prawa miejscowego – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Krupiarz.
Według dyrektora magistrackiego wydziału, urządzenia nawigacyjne nie są praktyczne w Krakowie. – Urządzenia GPS nie wskazują możliwości przejazdu taksówek ulicami, na których obowiązują ograniczenia w ruchu wszelkich pojazdów (np. ul. Dominikańska, ul. Dunajewskiego, itp.) oraz nie uwzględniają czasowych wyłączeń ulic z ruchu, spowodowanych wypadkami, przebudową, remontami, czasowymi objazdami.
Taksówkarze: egzamin musi być
Szef NSZZ "Solidarność 80" Sekcja Taksówkarzy Kraków twierdzi, że nie ma co rozwodzić się na temat deregulacji zawodu. – Dziś musimy rozmawiać tylko o egzaminie z topografii miasta – mówi Paweł Kubas. Podstawowym postulatem związków zawodowych jest utrzymanie wydawania licencji przez Urząd Miasta Krakowa. – Egzamin jest bardzo prosty. Wystarczy odpowiedzieć na 35 pytań i można zostać taksówkarzem. W naszym mieście nie ma już ograniczenia, ile osób może wykonywać przewozy na terenie Krakowa – dodaje.
Kubas zaznacza, że test zdało już w naszym mieście prawie cztery tysiące osób, więc „nie jest to trudny egzamin”. Jednak jak wskazują statystyki, w tym roku udało się zdobyć licencje tylko 43% zdającym, w poprzednim roku odsetek ten wyniósł 48%. – Brak egzaminu i licencji spowoduje, że w centrum pojawi się jeszcze więcej taksówkarzy, którzy totalnie zablokują miasto – mówi Andrzej Badocha, wiceprzewodniczący krakowskiej sekcji „Solidarność 80”.
Gowinowcy: egzamin nie jest koniecznością
Krzysztof Mazur, który szefuje krakowskiemu oddziałowi stowarzyszenia „Godzina dla Polski”, zapewnia, że egzamin nie jest koniecznością. – Taksówkarze bardzo często twierdzą, że posiadanie licencji zapewnia większe bezpieczeństwo dla podróżnych. Ja chciałbym zapytać: Jakim sposobem można zwiększyć poczucie bezpieczeństwa tylko po zdaniu egzaminu? – zastanawia się Mazur.
– Ten egzamin nie zapewnia lepszej jakości, a tylko broni przed dostępem do zawodu – dodaje Krzysztof Mazur. Ostateczna decyzja ws. wydawania licencji będzie należeć do radnych miasta. Za tydzień odbędzie się głosowanie, czy w Krakowie trzeba będzie zdawać egzamin z topografii miasta oraz znajomości prawa miejscowego.