Podróż w głąb ziemi. Tam nie ma rzeczy niemożliwych

Kopalnia Soli w Wieliczce fot. Rafał Stachurski/Kopalnia Soli w Wieliczce

Chęć przeżycia niezwykłej przygody potrafi zmotywować do podjęcia różnych działań. Jest to możliwe nawet w podziemiach. W solnych komorach Kopalni Soli „Wieliczka” zrealizowano do tej pory wiele szalonych pomysłów.

W górę po rekord

Komora Staszica to ogromna, pionowo ułożona bryła soli. W głowie Mirosława Rękasa, pilota paralotniowego i balonowego zaświtała szalona myśl, czyli pierwszy w historii podziemny lot balonem. Pomysł zyskał przychylność zarządzających kopalnią. Śmiałkowie szykowali się dwa lata, ponieważ przedsięwzięcie wymagało wielu obliczeń i prób w halach sportowych. Ostatecznie 6 maja 2000 roku 125 m pod ziemią pojawił się czerwony balon. Czaszę wypełniono zimnym powietrzem ogrzanym do temperatury 65°C elektrycznymi dmuchawami. Balon wzniósł się na wysokość ponad 2 metrów, a wyczyn członków Tarnowskiego Stowarzyszenia Lotniczego (obecnie Mościcki Klub Balonowy) znalazł się w Księdze Rekordów Guinnessa.

Odblaskowa Polska

Podziemny lot balonem to nie jedyny rekord, który padł w zabytkowych podziemiach. 8 września 2016 roku 414 uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Wieliczce postanowiło utworzyć obraz Polski – nie tylko żywy, ale też odblaskowy. Każde dziecko miało na sobie odblaskowe elementy przypominające o bezpiecznym zachowaniu na drodze. Kolorowe chusty na głowach uczniów symbolizowały geograficzną różnorodność naszego kraju – pomarańczowe oznaczały góry, żółte wyżyny, zielone niziny, niebieskie zaś Wisłę.

Stworzyć żywy obraz wcale nie jest łatwo. Surowe kryteria Guinnessa wymagają, by stać dokładnie w obrębie konturu, włożyć jednolite stroje, wreszcie wytrwać jako „obraz” przez dokładnie odmierzone na stoperach 5 minut. Przy wytyczaniu zarysu Polski pracował geodeta, a ogromny rysunek na podłodze komory Warszawa wykonał wielicki górnik. Gdy tylko czuwający nad biciem rekordu stewardzi ogłosili, że wymagany przez Guinnessa czas minął, w komorze Warszawa nastała euforia. Młodzi rekordziści skakali, machali odblaskami, a tam, gdzie na „żywej mapie” wypadło południe Polski, pojawiła się tabliczka z napisem „Wieliczka”.

Skok życia

Rdzenni mieszkańcy Nowych Hebryd wspinali się na specjalne bambusowe wieże i  skakali na linie, demonstrując swoją odwagę. Bungee jumping narodził się na jednej z wysp Pacyfiku, a pod koniec lat 70. zawędrował do Europy. Jak się okazuje, skakać na linie można nie tylko na powierzchni, ale również pod ziemią. Znakomicie do tego celu nadaje się wysoka na ok. 36 m komora Stanisława Staszica. W roku 1998 Bogdan Kopka postanowił zakosztować podziemnego bungee jumpingu. Niezwykłe wydarzenie poprzedziły staranne przygotowania. Testowano wytrzymałość liny przy pomocy worka wypełnionego piaskiem o ciężarze równym wadze skoczka.

Na sportowo

O tym, że Kopalnię Soli „Wieliczka” można zwiedzać, wie prawie każdy. Uznaniem cieszą się również podziemne koncerty i konferencje, jednak na nich wcale nie kończą się możliwości solnego zabytku. Kopalnia sprawdza się również jako arena sportowa. Szczególnie dobrze w tej roli „czuje się” komora Warszawa – ogromna, wedle potrzeb zalana rzęsistym światłem żyrandoli, bądź spowita wielobarwnym klimatycznym blaskiem. Turnieje piłki nożnej, pokazowy mecz ping-ponga, turnieje tańca towarzyskiego, pojedynki bokserów, popisy mistrzów jazdy na rolkach… Pod ziemią z powodzeniem testowano różnorodne dyscypliny sportu. Co roku w okolicach Barbórki schody w szybie Daniłowicza zamieniają się w klatkę schodową wieżowca – strażacy nie tylko rywalizują o to, która drużyna jako pierwsza wybiegnie na powierzchnię, ale też ćwiczą swoje umiejętności.

Pierwszy raz Kusznierewicza

Chciał żeglować tam, gdzie nikt jeszcze tego nie robił. Marzenie Mateusza Kusznierewicza nieoczekiwanie spełniło się w styczniu 2001 roku przed kamerami programu „Mój pierwszy raz”. Mistrz olimpijski przybył do kopalni, by sprawdzić, jak deska windsurfingowa spisuje się na wodach słonego jeziora w komorze Erazma Barącza.

Na głębokości ponad 100 m trudno oczekiwać silnej morskiej bryzy, dlatego zmagania Kusznierewicza wspomogła solidna dmuchawa - mistrz żeglował na desce regatowej Formuły Windsurfing.  Jego pierwszy rejs w tak zdumiewających warunkach zakończył się pełnym sukcesem.

Skarb na dnie jeziora

Pozostańmy jeszcze przez chwilę w komorze Barącza, nad słonym jeziorem, a właściwie w jego toni. Pod przejrzystą taflą solanki błyszczą wrzucone na szczęście monety. Jednak na dnie można znaleźć też „skarby” co najmniej wątpliwie, takie jak elementy górniczego wyposażenia, kawałki kotew, fragmenty aparatów fotograficznych, kamer… Co jakiś czas jeziorko trzeba oczyścić. Sprzątanie tego rodzaju wymaga jednak fachowców – wiosną 2016 roku po raz kolejny stawili się w Kopalni Soli „Wieliczka” członkowie Grupy Specjalnej Płetwonurków RP. Tym razem nie tylko oczyścili jezioro, ale również zamontowali w nim logotyp Światowych Dni Młodzieży.

Komputer mocowany na ręce, maska, aparat oddechowy, czujnik ciśnienia, skafander, latarki podwodne, balast, a także świetna kondycja – to wszystko jest potrzebne, by zmierzyć się z podziemnym jeziorem. Przydaje się też odpowiednie przygotowanie, solanka posiada bowiem specyficzne właściwości. Nasycony roztwór wodny soli (320 g NaCl/l) charakteryzuje się dużą gęstością (większa aż o 1/3 od gęstości wody słodkiej). Nurek standardowo zabiera ze sobą ok. 10 kg balastu, jednak znaczna wyporność solanki powoduje, że do zanurzenia w niej potrzeba 3-4 razy więcej obciążenia (nawet 40 kg). Gęsta słona woda dodatkowo spowolnia ruchy.

Podczas nurkowania w solance należy uważać, by woda nie dostała się do oczu. Sól nie najlepiej też działa na sprzęt płetwonurków, dlatego też musi być on potem dokładnie umyty. Opłukania wymagają również kombinezony. Słone jezioro w komorze Barącza ma ok. 9 m głębokości. Zejście na jego dno to doskonały trening dla psychiki nurków. Odbywa się pod okiem specjalistów, z odpowiednim zabezpieczeniem i asekuracją.

Partner treści: Kopalnia Soli "Wieliczka"