Pomagali rodakom czy na nich żerowali? Sprawa Najeeba i Abdula

fot. pixabay.com

Gdy w Iraku szerzy się terroryzm Państwa Islamskiego, Europa mieni się spokojną przystanią. Arabscy chrześcijanie stają się celownikiem islamskich ekstremistów i za wszelką cenę chcą opuścić zagrożone obszary. Od 1982 roku w Polsce mieszka Najeeb G. Prowadzi dwa sklepy pod Halą Targową. Polak urodzony w Iraku wymyśla sposób, jak ratować swoich rodaków poprzez wprowadzenie w błąd polskich urzędników. Choć sąd jeszcze nie ustalił, czy faktycznie popełnił zarzucane mu przestępstwa.

Najeeb G., rocznik 1960. Oskarżony o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą w latach 2011–2016 mającej na celu wprowadzenie w błąd urzędników i dzięki temu umożliwienie Irakijczykom legalne przekraczanie granicy Rzeczpospolitej Polskiej. Każdorazowo miał na tym zarabiać od kilkuset do kilku tysięcy dolarów lub euro. Zdaniem śledczych na procederze zarobił 200 tys. złotych. Aby zamaskować swoją działalność i wpływy z niej pochodzące, założył dwie spółki.

Pustynna Burza

Historia Najeeba G. (czyt. Nażiba) rozpoczyna się w 1982 roku. W ramach ożywionych stosunków dyplomatycznych PRL-u z krajami arabskimi trafia do Polski, aby studiować architekturę. Po pewnym czasie obcokrajowiec poznaje w Krakowie swoją przyszłą żonę, Beatę. Kobieta zachodzi z nim w ciążę, ślub biorą w 1990 roku.

W tym samym roku Najeeb wraz ze swoją rodziną postanawia wrócić do Iraku. Sytuacja polityczna jednak nie sprzyja temu, aby zaczynać tam nowe życie. Działania podjęte przez Saddama Husajna doprowadzają do pierwszej wojny irackiej i dotkliwych sankcji nałożonych przez międzynarodową społeczność po jej przegranej na kraj. Państwo G. pakują się i wracają do Europy w sierpniu 1991 roku. Dwa lata później, jak zeznała jego żona, ich małżeństwo zaczęło się rozpadać.

W zeznaniach kobieta opowiedziała też, że nie wiedziała, czym zajmował się mąż. Miał ją traktować tylko jako osobę, która urodziła mu dzieci. – Każda Polka to dla niego dziwka – wyznała śledczym. Dodała, że był agresywny, ale nie był ekstremistą.

Ucieczka

Jak to się stało, że ten 50-kilkuletni, niepozorny z wyglądu mężczyzna, prowadzący sklepiki pod Halą Targową został oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i wprowadzanie w błąd urzędników państwowych, dzięki czemu udało mu się wyłudzić polskie wizy dla ponad 80 obywateli Iraku?

Arabska wiosna ludów miała obalić dotychczasowych dyktatorów i zmienić skostniałe reżimy w państwa demokratyczne. Pośród anarchii i chaosu świetnie odnajdywali się wszelkiego rodzaju ekstremiści dążący do wprowadzenia kalifatu. Najskuteczniejszą i najbardziej brutalną organizacją okazało się Daesh. ISIS udało się zająć spore obszary m.in. Iraku, który jeszcze nie podniósł się po wyniszczającym konflikcie trwającym od 2003 roku.

W dobrej wierze?

Najeeb G. i jego wspólnicy, w tym Abdul S., zajmowali się wyszukiwaniem w Iraku osób chętnych do ucieczki z kraju – takich jak Yosif czy Sinan. Aby dostać polską wizę, najpierw do wojewody musiało wpłynąć zaproszenie od obywatela Polski. Zdaniem śledczych, oskarżony wraz ze swoją żoną zaprosił kilkanaście osób. O takie przysługi prosił m.in. też przedsiębiorców, z którymi handlował pod Halą.

– Wypełniałem zaproszenia na podstawie skserowanych paszportów Irakijczyków. Wydawało mi się to o tyle wiarygodne, że były to osoby o różnym wieku, a nie tylko młode byczki – stwierdził Tomasz J. Najeeb za to nie płacił. Mówił, że to forma pomocy dla tych ludzi.

Inny przedsiębiorca spod Hali zaprosił sześciu Irakijczyków. – Miałem względem niego dług wdzięczności. Nie dawał pieniędzy. Mówił, że się odwdzięczy w przyszłości – zeznał.

Abdul S. – kolejny oskarżony w tej sprawie – z Najeebem znają się od kilkudziesięciu lat. S. wysłał 27 zaproszeń. Z jego wyjaśnień wynika, że te osoby miały pozostać w Polsce.

– Spośród tych, którzy dostali zaproszenie, to mniej więcej połowa nie wystąpiła z wnioskiem o wizę. Ambasada w Bagdadzie była wówczas zamknięta. Inne rezygnowały, jeszcze inne po prostu ich nie otrzymały. Wszystkie moje zaproszenia były legalne – podkreślił Abdul S.

– O tym, czy dostaną wizę czy nie, decydował konsul – dodał.

Uciekali przed śmiercią?

W sprawę zamieszana była również Irakijka Hanna M., która trafiła do Polski jako uchodźca w 2015 roku. Kobieta postanowiła dobrowolnie poddać się karze w tej sprawie, dlatego jej akta zostały wyłączone do oddzielnego postępowania. Po prawomocnym wyroku z 19 września 2017 roku, ponownie została wezwana do sprawy Najeeba.

Stwierdziła, że nie współpracowała z mężczyzną, nie pamięta za co została skazana, ale odpowiadała tylko za swoje czyny. Jej luki w pamięci są wynikiem choroby, na jaką cierpi od ponad 15 lat.

W aktach sprawy Nejeeba oraz innych oskarżonych o współudział w przestępstwach dołączone są raporty z przesłuchań osób, które przybyły do Polski, aby tutaj szukać schronienia, bądź wyjechać do innego kraju Unii Europejskiej. Wizy otrzymali na podstawie zaproszeń wystawionych przez oskarżonego oraz ludzi, których prosił o pomoc. Ich skrócone historie pokazują, z czym mierzyli się na co dzień.

Hanna A.M: Jestem chrześcijanką. W Iraku masowo zabija się chrześcijan. Jesteśmy prześladowani przez ISIS. Uciekam, żeby ratować swoje życie i życie dzieci.

Sinan Q., rocznik 1988: Przyjechałem na zaproszenie Tomka, ale po przylocie on nie odbierał telefonu. Skontaktowałem się z rodziną w Holandii, chcieli, abym tam przyjechał. Jestem chrześcijaninem, dostawałem pogróżki pozbawienia życia. Na ulicach widziałem zwłoki, w szpitalach osoby, które przeżyły wybuchy. Bałem się, że zginę w strzelaninie lub zamachu.

Yosif: Pracowałem w branży alkoholowej. Dostałem list z pogróżkami ukryty w naboju. Dla islamistów grzechem jest jakikolwiek kontakt z alkoholem.

Areszty i wycieczki

Po zatrzymaniu oraz w czasie postępowania zarówno Najeeb, jak i Abdul przebywali w areszcie. Jednak po przesłuchaniu wszystkich kluczowych świadków, zostali zwolnieni. Odsiedzieli około półtora roku. Co więcej, sąd po uznaniu, że nie ma potrzeby izolowania mężczyzn, z biegiem czasu łagodził środki zapobiegawcze: począwszy od nadzoru policji, zakończywszy na zakazie opuszczania kraju i zmniejszeniu poręczenia majątkowego ze 100 do 25 tys. złotych.

Najeeb dostał pozwolenie na trwającą kilkanaście dni podróż do Iraku, a później do Niemiec z synem – w celach turystycznych. Abdul mógł polecieć do Dubaju. Wszystko dlatego, że Irakijczycy wzorowo się zachowują.

Sprawa jest wciąż w toku. Na razie nie wyznaczono kolejnego terminu rozprawy.

News will be here