Pomysł SKOZK o Narodowym Funduszu to samolubna ucieczka do przodu?

Nie milkną echa po decyzji ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego o zlikwidowaniu Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa i przeniesieniu środków z niego, a mowa o 40 mln zł, na inne miasta. Przewodniczący SKOZK prof. Franciszek Ziejka zaproponował, aby utworzyć Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Miast Historycznych. Taki pomysł nie podoba się Markowi Karabanowi z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia.

Uważamy, że miasta wytypowane do specjalnej ochrony przez przewodniczącego SKOZK profesora Franciszka Ziejkę – Wrocław, Poznań, Kraków, Toruń, Gdańsk, Warszawa, Lublin, Łódź oraz Zamość – są na tyle duże i bogate, że ze swoim dziedzictwem poradzą sobie same. Postulat krakowski pomija tymczasem wiele równie cennych zabytków, wyróżnionych wpisem na Listę UNESCO lub tytułem Pomnika Historii, które znajdują się poza wytypowanymi metropoliami - na przykład Kazimierz Dolny, Paczków czy Leżajsk – twierdzi Marek Karaban.

– Ochrona dziedzictwa wymaga solidarności, nie samolubnej ucieczki do przodu. Przedstawiony przez SKOZK pomysł uważamy za szkodliwy, bo wcielając go w życie skazujemy na dalszą degradację zabytki w małych miastach i wsiach – dodaje.

Przedstawiciel TUMW uważa, że przekazywanie funduszy rządzącym metropoliami, spowoduje, iż nie zostanie przekazane dziedzictwo kulturowe naszym potomkom. –  Chyba że kościół, pałac czy kamienica stoją właśnie w wytypowanym przez SKOZK wielkim mieście – mówi Karaban.

Nasza propozycja jest lepsza

Wrocławskie Towarzystwo wierzy, że przedstawione przez nich postulaty zmian w finansowaniu ochrony zabytków są dużo sprawiedliwsze i efektywniejsze niż pomysł SKOZK-u. – Nasz plan, poparty przez Ministra Zdrojewskiego w artykule dla "Gazety Wyborczej", ma trzy zasadnicze zalety – przekonuje Karaban. Jakie to zalety?

Po pierwsze, miałaby zostać zwiększona kwota przeznaczana na ochronę zabytków. Obecnie w skali kraju jest to 120 mln zł (z czego 40 mln idzie do SKOZK, a 80 mln na konkurs dla reszty kraju). Po zmianie kwota ta miałaby być o 60 mln większa.

Druga sprawa to kwestia wydawania środków. – Ich podział będzie zależał od jasnych kryteriów skupionych wokół wartości artystycznej, historycznej oraz naukowej obiektu oraz jego stanu technicznego, a nie jak dotychczas przede wszystkim lokalizacji. Nie będzie już więcej możliwa sytuacja, w której inwestuje się publiczne środki w znajdującą się w dobrym stanie XX-wieczną kamienicę czynszową na krakowskim Podgórzu, podczas gdy XII-wieczne opactwo w Sulejowie czy XV-wieczny kościół farny w Nysie wymagają o wiele pilniejszych prac – tłumaczy Marek Karaban.

I po trzecie: – Pomysł Pogotowia Konserwatorskiego odpowiada na pilną potrzebę rozwiązania problemu skrajnie zagrożonych zabytków, o które nie dbają ich obecni właściciele. Dzięki takiemu modelowi możliwe będzie ich podstawowe zabezpieczenie, tak aby mogły bez uszczerbku doczekać lepszych czasów.