Proboszcz podał, ile wydaje i zbiera na tacę

fot. Pixabay.com

Prowadzona przez zakon salezjanów parafia pw. św. Stanisława Kostki w Dębnikach w ostatnią niedzielę podała sumy części swoich przychodów i ponoszonych wydatków.

Od kilku miesięcy księża zachęcają wiernych, by przychodzili do świątyni pięć minut przed planowanym rozpoczęciem mszy świętej. Głoszą wtedy „Katechezę bez bólu”, w której poruszają tematy, o które często wierni chcieliby zapytać, ale się boją lub nie mają okazji.

Dlaczego bez bólu? – Pragnę, by każdy, kto będzie jej słuchał lub czytał, nie odczuł bólu z powodu używania hermetycznego, patetycznego języka, na przykład: „Bóg jest immanentny i transcendentny”. Nie musiał stykać się z niejasnym, zawiłym i zbyt długim mówieniem o wielu kwestiach, zamiast jednej – mówi ksiądz Zygmunt Kostka, proboszcz parafii.

Wierni mają również nie stykać się z manipulacją językiem religijnym do celów ideologicznych i zbiorem moralizatorstwa, zakazów i nakazów, do których sprowadzany jest katechizm.

Salezjanie wygłosili już kilkanaście takich katechez. Poruszali między innymi kwestie dotyczące człowieczeństwa Boga, Jezusa Chrystusa jako postaci historycznej, skąd wzięły się święta nakazane, czy kapłan może odmówić chrztu i czym jest białe małżeństwo.

Pieniądze w Kościele niezmiennie budzą gorące dyskusje, wokół nich powstało też wiele mitów. Trzynasta katecheza dębnickiej parafii poruszyła właśnie finansowe aspekty wspólnoty. Nie wszystkie, ale wierni mogli się sporo dowiedzieć.

Taca zwykła i inwestycyjna

Księża zaznaczyli, że parafia utrzymuje się z tacy. Parafia, czyli niecodzienne życie księży. Średnio podczas niedzielnej zbiórki udaje się zbierać około czterech tysięcy złotych. Do tego można doliczyć dochód ze świeczników, skarbonki i ofiary składane osobiście lub wpłacane na konto.

Raz na kwartał parafia musi podzielić się czterema tysiącami złotych z krakowskim seminarium salezjanów z ulicy Tynieckiej. O połowę mniejsza kwota z tą samą częstotliwością idzie do kurii diecezjalnej. Dwie tace w ciągu roku idą na cele misyjne, a jedna na budowę nowego kościoła w diecezji. Raz na kwartał księża płacą także zryczałtowany podatek.

Koszty ogrzewania w zimie wynoszą około trzy tysiące złotych miesięcznie. Za energię elektryczną duchowni płacą średnio 1,5 tysiąca złotych. Siedem osób zatrudnionych w parafii pobiera co miesiąc łącznie ponad siedem tysięcy złotych.

Do tego trzeba doliczyć opłaty za wywóz śmieci, ubezpieczenie, kwiaty i rzeczy potrzebne do sprawowania liturgii.

Raz w miesiącu jest zbierana specjalna taca inwestycyjna, która przekracza pięć tysięcy złotych. Jest ona gromadzona na innym koncie bankowym i przeznaczana na większe inwestycje. Salezjanie z Dębnik w tym momencie szykują się między innymi do remontu organów.

Na utrzymanie kapłanów

Z czego żyją księża? Salezjanie są zakonnikami, więc żaden z nich nie ma indywidualnego konta bankowego, gdyż złożył śluby ubóstwa. We wspólnocie pracuje trzech katechetów, których wynagrodzenie wpływa na wspólny rachunek. Do tego dochodzą „ofiary z intencji mszalnych, chrztów, ślubów, pogrzebów, wypominków i znaczna część ofiar z kolędy” – czytamy w ostatniej „Katechezie bez bólu”.

„Gruby portfel nie przyniesie spokoju proboszczowi, który nie potrafi nim gospodarować. Wie to każda matka czy ojciec rodziny.

Zbieranie tacy nie jest więc żadną formą chciwości albo represji, jest aktem realizmu i prośbą, byśmy wszyscy zrzucili się na to, że możemy w tym kościele przebywać – tłumaczą salezjanie.

 

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki
News will be here