Firma twojego brata chce wyciąć drzewa i wybudować bloki – zarzucali radni KO. – W przeciwieństwie do was zawsze stoję po stronie mieszkańców – mówił Łukasz Gibała.
W środę radni Krakowa debatowali na temat planu zagospodarowania przestrzennego dla blisko 80-hektarowego obszaru ograniczonego ulicami Armii Krajowej, Nawojki, Zarzecze czy Kronikarza Galla. Samorządowców interesował głównie niespełna hektarowy fragment.
Wycinka drzew
W trakcie dyskusji radni Koalicji Obywatelskiej skupili się na jednym małym fragmencie planu. Nie zrobili tego przypadkowo. Teren należy do firmy Verdano, której właścicielem jest Bartosz Gibała, brat opozycyjnego radnego Łukasza Gibały. Mowa dokładnie o działce przy ulicy Lea 116, gdzie znajduje się wybudowany w latach 60. ubiegłego wieku budynek Centralnego Ośrodka Chłodnictwa. Ekipa miejskich urbanistów za czasów prezydentury Jacka Majchrowskiego chciała umożliwić w tym miejscu postawienie budynków o wysokości ponad 40 metrów.
– Teren ten zgodnie ze studium ma charakter usługowy, jednak planowana zabudowa obejmuje postawienie praktycznie sześciu bloków. Jest to niezgodne z założeniami studium, dlatego wnioskowaliśmy do prezydenta o maksymalne przyspieszenie w uchwalaniu planu. Nasze zaniepokojenie budzi fakt, że pojawił się wniosek spółki o wydanie zezwolenia na usunięcie drzew i krzewów – mówił w trakcie środowej sesji rady miasta przewodniczący klubu KO Grzegorz Stawowy.
Polityk zdradził, że tożsamy wniosek o wycięcie ośmiu drzew został złożony 22 marca, ale z powodu zainteresowania opinii publicznej został wycofany w trakcie trwającej wówczas kampanii wyborczej. Jak wynika ze słów Stawowego, identyczny wniosek został skierowany do magistrackiego wydziału środowiska 20 września zeszłego roku. Z dokumentu, którym posługiwał się Grzegorz Stawowy, możemy dowiedzieć się, że drzewa miały być wycięte do końca 2025 roku, natomiast nowe nasadzenia byłyby wykonane do końca 2026 roku.
Radny atakuje radnego
– Mieszkańcy proszą, aby przy ulicy Lea 116 nie wycinać drzew. Mam nadzieję, że poza podziałami będziemy do tego dążyć. Bardzo mnie ucieszyło, że pan radny Łukasz Gibała złożył interpelację w tej sprawie, w której prosi pana prezydenta, aby ten odmówił wycinki drzew. To mnie naprawdę cieszy Łukaszu, że dostrzegasz ten problem, o którym tak często mówiłeś w kampanii wyborczej – zwracał się w swoim wystąpieniu radny KO Tomasz Daros. – Z jednej strony brat wnioskuje o wycięcie drzew, a z drugiej strony inny brat mówi, aby nie wycinać. Jeden brat mówi o zabetonowaniu Krakowa, a drugi składa wnioski o pozwolenia na budowę, warunki zabudowy – dodawał.
Zaapelował, aby radni jeszcze dziś odbyli drugie czytanie projektu, co pozwoliłoby jeszcze dziś przegłosować plan. – To pozwoli zatrzymać zabudowę, która jest niekorzystna dla mieszkańców tego rejonu. Proszę cię Łukaszu, pomóż nam w rozmowie ze swoim bratem, z firmą Verdano, która chce zmienić formę użyteczności tego terenu, abyśmy mogli dojść do porozumienia – dodawał Daros.
Gibała: odpowiadam za swoje działania
– Oczywiście poprzemy ten plan, który zabezpiecza interesy mieszkańców obawiających się wysokiej zabudowy czy zamknięcia ulicy Lea – zadeklarował przewodniczący klubu Krakowa dla Mieszkańców Łukasz Gibała.
– Cieszę się, że ta sprawa zostanie zamknięta i interes mieszkańców zostanie zabezpieczony. Dziwię się jednak temu niemerytorycznemu wystąpieniu przedmówcy, który zdaje się nie rozróżniać tego, że to, co robi jedna osoba, może być jedną rzeczą, a co robi inna osoba – drugą rzeczą. Odpowiadam za swoje działania i jako radny zawsze stoję po stronie mieszkańców – zaznaczał Łukasz Gibała.
Kto był pierwszy?
Jakub Kosek, przewodniczący rady miasta z Koalicji Obywatelskiej, powrócił do wątku, który był szeroko omawiany w trakcie kampanii wyborczej. Wówczas zaplecze polityczne obecnego prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego zarzucało Łukaszowi Gibale powiązania rodzinne z branżą deweloperską. Wtedy ten bronił się, mówiąc, że nie ma mowy o realizacji inwestycji mieszkaniowych. – To jest ten moment, w którym możemy powiedzieć jednoznacznie, kto wtedy kłamał – powiedział.
Szef rady mówił dalej, że obserwując aktywność Łukasza Gibały w mediach społecznościowych, można zauważyć, że bardzo często pojawia się w różnych miejscach, aby zniweczyć działalność deweloperską czy interweniować w sprawie wycinki drzew. A przy ulicy Lea nie był obecny.
– W czasie kampanii mój brat wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że nie jest deweloperem. Wy twierdzicie, że jest – ale to jest spór między wami – odpowiadał Łukasz Gibała. – Prawda jest taka, że zawsze stoję przeciwko deweloperom, czym się od was różnię. Zawsze stoję po stronie mieszkańców i tego ode mnie oczekują – podkreślił.
– Działania podejmowałem już w 2023 roku, czyli półtora roku temu. Polecam analizę Biuletynu Informacji Publicznej: tam znajduje się moja interpelacja. Jako pierwszy radny interweniowałem w tym temacie, oczywiście po stronie mieszkańców. Protestowałem przeciwko ówczesnej wersji planu, która przewidywała ponad 40-metrową bardzo agresywną zabudowę, która zacieniałaby drugą stronę ulicy Lea – odpowiedział Jakubowi Koskowi Łukasz Gibała.
Sąd kapturowy
– Chciałem przypomnieć, że powinniśmy rozmawiać na temat planu „Lea”, a nie uczestniczyć w sądzie kapturowym nad jednym radnym, który urządziła sobie Platforma Obywatelska – mówił natomiast wiceprzewodniczący rady miasta z klubu KdM Łukasz Maślona. – Cieszę się, że państwo wreszcie zaczęli protestować w obronie zieleni. Szkoda, że wybierają sobie państwo jedną inwestycję, gdzie jest osiem drzew, a jak na Bronowicach wycięto ostatnio ich kilkaset, to siedzieli państwo cicho – dodawał.