O upływającej kadencji na stanowisku dyrektora Zamku Królewskiego na Wawelu, o wyzwaniach, które stoją przed muzeum i o tym, jaki jest „Wawel otwarty” mówi w rozmowie z LoveKraków.pl prof. Andrzej Betlej.
Kinga Poniewozik, LoveKraków.pl: Wkrótce minie pięć lat od kiedy piastuje pan stanowisko dyrektora jednej z najważniejszych instytucji kulturalnych nie tylko w Krakowie, ale w Polsce. Co było największym wyzwaniem w momencie, kiedy obejmował pan fotel dyrektora?
Prof. Andrzej Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu: Trudno zdefiniować jedno kluczowe wyzwanie. Obejmując to stanowisko [w 2019 roku – przyp. red.] przede wszystkim miałem świadomość wielkiej odpowiedzialności. Mówię to z pełną pokorą. Czy miałem receptę na dobre funkcjonowanie, na zmianę, na rozwój instytucji? Pewne jest jedno: miałem program, który z wielką mocą chciałem realizować wraz z całym Zespołem. Tak naprawdę wyzwań było wiele. Osobiście zależało mi, aby zamek, rozumiany jako rezydencja z niezwykle cenną kolekcją i wystawami, stał się miejscem odwiedzanym znacznie częściej niż dwa razy w ciągu życia „statystycznego Polaka”.
Główną ideą towarzyszącą nam w ciągu tych mijających pięciu lat było hasło „Wawel otwarty”. Wawel, który z jednej strony zachowuje swoją tożsamość i nadal jest mocnym punktem odniesienia dla historii, dla identyfikacji, dla dziedzictwa, z drugiej zaś strony miejscem żyjącym, aktywnym, przyciągającym nowych widzów, mocno funkcjonującym w sferze świadomości, kierunkującym: „warto odwiedzić Wawel”.
Jak zatem projekt „Wawel otwarty” przełożył się na statystki odwiedzających?
Dziś wiemy, że statystyczny Polak bywa na wzgórzu już nie tylko raz w życiu. Wystawy, które organizowaliśmy, sprawiały, że wiele osób z całej Polski specjalnie do nas przyjeżdżało. Przekroczyliśmy założenia frekwencyjne. 6 grudnia sprzedaliśmy trzymilionowy bilet od początku roku. To jest dwa razy tyle co w 2019 roku.
Za tak efektywnym sukcesem angażowania Zwiedzających stoją w dużej mierze oczywiście wystawy tworzone przez wspaniały zespół ekspertów, ale także intensywna działalność edukacyjna, interpretacyjna i promocyjna. Wielka w tym również zasługa inwestycji konserwatorskich, wytrwałej pracy wybitnych konserwatorów, którzy doprowadzili do otwarcia nowych przestrzeni wystaw stałych.
Najbliższy czas zapowiada się bardzo intensywnie. Jak określiłby pan trzema słowami ostatnie pięć lat?
Intensywne, intrygujące i inspirujące.
Te ostatnie pięć lat wydaje się kluczowe z punktu widzenia przeprowadzanych remontów i renowacji. Dużo się działo i wciąż dzieje.
Kontynuujemy program, który prof. Jan Ostrowski określił słowami „regularnej konserwacji substancji zabytkowej zamku”. Jednocześnie dbając o tę historyczną zabytkową strukturę staramy się jak najbardziej dostosowywać do wymogów teraźniejszości i udostępniać widzom Zamek w jak największym wymiarze.
Pozostając w temacie oferty Zamku Królewskiego na Wawelu. Wśród polskich turystów panuje opinia, że zwiedzenie Wawelu jest dosyć kosztowne...
Każdy ma prawo do własnej opinii, ale wystarczy spojrzeć na oferty i ceny innych rezydencji królewskich zarówno w Polsce jak i w Europie. Zamek Królewski na Wawelu nie plasuje się najwyżej.
W ciągu tych pięciu lat wprowadziliśmy najszerszy z możliwych wymiar zniżek w instytucjach muzealnych. Wprowadziliśmy bilety łączone, rodzinne, całoroczne, całodzienne, w tym karta Dużej Rodziny, Karta Krakowska. To są naprawdę znaczące upusty, które urealniają i powodują, że ceny naszych biletów nie są wysokie. Wszystko po to, by sprostać potrzebom Zwiedzających. Są oni dla nas najważniejsi. Poza tym w każdym poniedziałek możemy zwiedzać Zamek bezpłatnie. Udostępniamy wtedy wybrane ekspozycje.
Problem dotyczący wysokich cen leży po innej stronie. Docierają do nas bowiem informacje, że niektórzy touroperatorzy sprzedają droższe bilety na Wawel, przekonując nieświadomych turystów, że powinni zapłacić nawet za wejście na samo Wzgórze Wawelskie, które jest powszechnie dostępne. Tacy Zwiedzający próbują później u nas dokonać zwrotów biletów i dowiadują się, że kupili je nie u źródła. Właściwy adres jest bowiem tylko jeden. I szczególnie przestrzegamy przed kupowaniem biletów gdziekolwiek indziej niż przez oficjalną stronę Zamku lub stacjonarnie.
W jaki więc sposób można by ukrócić ten proceder?
Wszystko w rękach naszych gości. Po pierwsze, warto sprawdzić, czy bilet, który się kupuje, jest rzeczywiście biletem, który sprzedaje Zamek Królewski na Wawelu. Polecam wtedy skorzystanie ze strony online z biletami. Można się przekonać, że prawdziwie wawelskie bilety bywają tańsze nawet o 60 procent.
Jesteśmy w przededniu ogłoszenia wyników konkursu na kandydata na dyrektora Zamku Królewskiego na Wawelu, w którym pan wystartował. Jaki ma pomysł na dalsze prowadzenie tej narodowej instytucji kultury?
Program merytoryczny, który przygotowałem, został ściśle skonsultowany z zespołem kustoszy i konserwatorów. Obejmuje on również badania naukowe, archeologiczne, przekształcenia niektórych budynków i udostępnienie widzom znaczenie większej części wzgórza niż dotychczas.
Jest to program, który z jednej strony stanowi pewną kontynuację „Wawelu otwartego”. Do tego hasła dodajemy „Wawel inspirujący” i „Wawel dostępny”. Wszystkie planowane działania mają podkreślać wymiar dziedzictwa, który jest wspólnotą ludzi, jest wspólny dla wszystkich. Wawel musi być miejscem wspólnym, nadal aktywnym, żyjącym i otwierającym się bardzo mocno na wszelkiego rodzaju grupy. Chcemy też obok wystaw wielkich i nieoczywistych organizować interwencje artystyczne i pokazy.
Jedną z nowo otwartych dla zwiedzających przestrzeni będzie już wkrótce Międzymurze. Co będzie można zobaczyć w rezerwacie archeologicznym?
To jeden z ciekawszych projektów. Jest to przestrzeń, która została odkryta jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Stanowiła zamknięty, kompletnie nieudostępniany rezerwat archeologiczny. Pod grubą warstwą betonu, od strony Wisły, pomiędzy austriackimi murami obronnymi, a wcześniejszymi budowlami była jedna wielka pustka w której znajdowały się relikty, można by powiedzieć „czekające” na ponowne odkrycie, tym razem przez naszych Zwiedzających.
Już w 2020 roku, stwierdziliśmy, że to przestrzeń o ogromnym potencjale poznawczym i turystycznym, dającym unikatowe doświadczenie zwiedzania, stwarzającym kolejną, atrakcyjną okazję do przyjścia i zobaczenia nieznanej twarzy Wawelu. Znajdzie się tu wystawa o wykopaliskach, o pradziejach, geologii wzgórza, także oczywiście o smoku. Zobaczymy bardzo wyraźnie efekty prac wawelskich archeologów. Jednak pod względem merytorycznym Międzymurze będzie przede wszystkim zwracało uwagę Zwiedzających na istniejące w tytule mury, odwołujące się do historii fortyfikacji wzgórza i zachodzących w nim architektoniczno-archeologicznych zmian.
Co jeszcze w planach ma muzeum na Wawelu?
Bardzo mocno łączą się one z moim programem, które zostały zdefiniowane w perspektywie pięciu lat.
W przyszłym roku skupiamy się na otwarciu wstaw stałych. To nie tylko Międzymurze, ale również wystawa poświęcona historii tzw. Miasteczka Wawelskiego, znajdującego się niegdyś na dziedzińcu zewnętrznym wzgórza. Koniec roku to będzie duże otwarcie na nowo zaaranżowanej Zbrojowni, gdzie pokażemy zdecydowanie więcej obiektów, także dotąd nieeksponowanych.
Zaskoczymy też pewnie naszych odbiorców, gdyż w przyszłym roku na Wawelu będzie rządził XX wiek. Zaczniemy od niewielkiej, choć niezwykle poruszającej, wystawy monograficznej Łukasza Stokłosy, współczesnego artysty. Na wiosnę w ogrodach pojawią się dzieła Magdaleny Abakanowicz. A kończąc 2025 rok, przedstawimy zbiory malarstwa i designu z własnej kolekcji. Już samo to pokazuje, jak nieoczywistym miejscem jest Zamek Królewski na Wawelu.
Również miłośnicy twórczości Jacka Malczewskiego znajdą powód, aby przyjść na Wzgórze Wawelskie – po raz drugi w historii przyjrzymy się bardzo rzadkim rysunkom Malczewskiego, które zamek otrzymał w darze od Karoliny Lanckorońskiej.
Wydarzeniem roku 2026 będzie wielka wystawa poświęcona Annie Jagiellonce. Obecnie ma roboczy i trochę przekorny tytuł „Ona. Król”. Będzie to swego rodzaju kontynuacja historii snutej w erudycyjnej wystawie „Obraz Złotego Wieku”, a jednocześnie opowieść o wyjątkowej kobiecie – mecenasce.
W planach jest również sensoryczna, edukacyjna, konserwatorska, angażująca wystawa o głowach wawelskich, ujętych nieco inaczej. To jeden z ciekawszych projektów.
Nie zaniedbamy też pracy z własną kolekcją. Pokażemy wystawy poświęcone pasom kontuszowym, brązom złoconym (pod intrygującym tytułem „Oświecone”), a także ekspozycję ukazującą odwrocia dzieł sztuki „Rewers”. Kolekcję zamku będzie można poznać głębiej dzięki przynajmniej czterem katalogom zbiorów, jakie planujemy wydać w najbliższych dwóch latach…
To najważniejsze, wystawiennicze kierunki w życiu Zamku Królewskiego na Wawelu na najbliższe dwa lata. Ale – myślę – że zaprosimy naszych Gości także na wyjątkowe i pokazy specjalne.