News LoveKraków.pl

„W sprawie metra mamy więcej pytań niż odpowiedzi. To budzi niepokój” [ROZMOWA]

– Obawiam się, że przygotowanie inwestycji przeciągnie się na tyle, że wbicie łopaty będzie możliwe dopiero po kampanii wyborczej w 2029 roku – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Maciej Michałowski, radny Krakowa z PiS.

Patryk Salamon, LoveKraków.pl: Wierzy pan w zapewnienia wiceprezydenta Krakowa Stanisława Mazura, że budowa metra rozpocznie się w 2028 roku?

Maciej Michałowski, radny Prawa i Sprawiedliwości: To jedna z najważniejszych obietnic prezydenta Aleksandra Miszalskiego, że w wyznaczonym czasie nastąpi wbicie łopaty. Trzymam go za słowo. Harmonogram prac jest bardzo napięty – decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach dla pierwszego etapu budowy powinna zostać uzyskana na przełomie pierwszego i drugiego kwartału tego roku. Jeżeli ten termin się przesunie, cała inwestycja zostanie opóźniona. Obawiam się, że przygotowanie inwestycji przeciągnie się na tyle, że wbicie łopaty będzie możliwe dopiero po kampanii wyborczej w 2029 roku. Może to oznaczać kolejną obietnicę, że „znowu będziemy budować metro”.

Z otoczenia prezydenta można usłyszeć, że do przyspieszenia procesu potrzebna jest specustawa. Taki dokument może pomóc?

Wydaje mi się, że specustawa ma na celu przede wszystkim dofinansowanie budowy metra. Jednak, jak widać, Kraków niechętnie przyjmuje środki z budżetu centralnego. Przykładem może być sytuacja z zeszłego roku, gdy parlamentarzyści chcieli przeznaczyć 10 milionów złotych na ten cel. Warszawa poradziła sobie z budową metra bez specustawy. Nasuwa się więc pytanie – po co w ogóle potrzebna jest specustawa, skoro można zrealizować taką inwestycję bez niej?

Czy nie wydaje się panu, że brakuje jednoznacznej decyzji: budujemy metro, linię tramwajową, czy coś pomiędzy? To chyba sprawia, że mieszkańcy mają wrażenie, iż ta inwestycja to jedynie puste obietnice?

Oczywiście mam takie wrażenie i nie tylko ja – podobnie myśli część radnych Krakowa. W poniedziałek, podczas posiedzenia komisji infrastruktury, omawialiśmy bieżący plan posiedzeń i plan pracy na 2025 rok. Kolejny raz pojawił się apel, aby członkowie komisji byli na bieżąco informowano o postępach w budowie metra, czyli najważniejszej inwestycji w Krakowie. Na razie są to jedynie apele, ale odpowiedzi wciąż brakuje. Ostatnie formalne informacje, jakie jako radni otrzymaliśmy, pochodzą, o ile dobrze pamiętam, z sierpnia zeszłego roku. Mam apel do prezydenta Aleksandra Miszalskiego, aby zanim zacznie zajmować się metrem, zatroszczył się o szlifowanie torowisk czy łatanie dziur w ulicach.

Nie niepokoją pana informacje, że linia prawdopodobnie nie pójdzie na Bronowice, tylko na Kliny? Do tego wciąż nie wiadomo, jak będzie wyglądał wschodni odcinek w kierunku Nowej Huty. Czy nie jest za późno na takie zmiany?

Faktem jest, że wciąż nie mamy konkretnej dokumentacji ani jasnego pomysłu, jak dokładnie ma wyglądać metro w Krakowie. Referat w krakowskim magistracie, który zajmuje się tym projektem, prowadził niedawno nabory na stanowiska związane z przygotowaniem budowy metra. Jednak przeglądając te konkursy, widzę, że osoby, które mają zajmować się szczegółami, w tym przebiegiem linii, w dużej mierze skoncentrowane są na PR-ze i komunikacji, a nie na rzeczywistym planowaniu technicznym. Oczywiście można uznać za przypadek, że nabór wygrała osoba związana z komitetem wyborczym Stanisława Mazura. Jednak takimi zadaniami powinni zajmować się specjaliści i inżynierowie, którzy wyznaczą trasę metra w porozumieniu z mieszkańcami Krakowa. Na ten moment mamy więcej pytań niż odpowiedzi, a to budzi niepokój.

W kwestii przebiegu linii metra powinny zostać zorganizowane konsultacje społeczne?

Oczywiście, że tak. Skoro prowadzimy dziś konsultacje społeczne w sprawie strefy czystego transportu – tematu, który interesuje wszystkich krakowian – to brak konsultacji dotyczących budowy metra jest dla mnie czymś bardzo dziwnym.

Dlaczego prezydent do tej pory nie zorganizował żadnych konsultacji społecznych w sprawie metra?

Mam jednak nadzieję, że konsultacje społeczne z prawdziwego zdarzenia ostatecznie zostaną przeprowadzone. Być może brak konsultacji wynika z obaw przed trudnościami, jakie pojawiły się przy projekcie strefy czystego transportu.

Ostatnie działania wyraźnie pokazały, że mieszkańcy mają odmienne zdania od włodarzy miasta: jedni mówią zdecydowane „nie”, a inni są za strefą.

Po pierwsze, nowa uchwała zaprezentowana przez prezydenta Krakowa jest znacznie bardziej rygorystyczna wobec poprzedniej wersji, zarówno wobec mieszkańców miasta, jak i osób przyjezdnych.

Mieszkańcy podchodzą do niej pozytywnie, czy negatywnie?

Można było to wyraźnie odczuć podczas ostatnich konsultacji społecznych, na których osobiście byłem. Przed spotkaniem pojawił się apel do radnych, aby wzięli udział w konsultacjach. I faktycznie radni ze wszystkich klubów byli obecni. Niestety, nie pojawili się prezydent ani jego zastępcy, co zostało zauważone i skrytykowane. W sali było około 300 osób i aż 99 procent wyraziło zdecydowany sprzeciw wobec zaproponowanej formy uchwały. Dodatkowo, w ostatnim czasie słyszeliśmy, że prezydent dystansuje się od niej, twierdząc, że jest do niej zmuszony. To jednak nieprawda – prezydent nie musi proponować tak kategorycznej wersji uchwały. Wcześniej przedstawiał zupełnie inne stanowisko w tej sprawie.

Co w takim przypadku powinien zrobić prezydent?

Po pierwsze, prezydent powinien przede wszystkim słuchać mieszkańców. Po drugie, jeśli uchwała dotycząca strefy czystego transportu musi zostać wprowadzona, zaproponowałbym rozważenie mniej rygorystycznego podejścia. Można by ograniczyć jej zakres do mniejszego obszaru Krakowa i wprowadzić ją w formie etapu testowego, zamiast obejmować od razu całe miasto.

Parametry wjazdu samochodów do Krakowa mogłyby być początkowo ustawione na minimalnym poziomie, aby mieszkańcy mogli zobaczyć, jak to działa. Jeśli taki etap zostanie pozytywnie przyjęty, można go kontynuować i ewentualnie rozszerzyć. Jeśli nie, należy z niego zrezygnować.

Najważniejsze jest jednak to, aby mieszkańcy mieli możliwość wypowiedzenia się, czy obecnie zaprezentowana uchwała jest dla nich akceptowalna. Prezydencki projekt nie jest dobrym rozwiązaniem i mam nadzieję, że nikt w Radzie Miasta Krakowa jej nie poprze. Widzę oburzenie wśród przedstawicieli wszystkich opcji politycznych. Oczywiście znajdą się zwolennicy bardziej rygorystycznego podejścia do strefy czystego transportu, ale myślę, że będą oni zdecydowaną mniejszością.

Nie wydaje się panu, że na konsultacjach społecznych pojawiają się głównie osoby, które są na tyle odważne, by wyrazić swoje „nie”? Z kolei tych, którzy popierają strefę, może być mniej, bo obawiają się negatywnych emocji tłumu?

Istnieją różne formy konsultacji społecznych. Jedną z nich są spotkania fizyczne, takie jak te organizowane w Urzędzie Miasta Krakowa. Na takich wydarzeniach pojawiają się zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy. Zwolenników jest jednak zdecydowana mniejszość.

Inną formą konsultacji jest możliwość przesyłania uwag elektronicznie do projektu uchwały. Niestety, ta metoda budzi spore kontrowersje, ponieważ pozwala na wielokrotne zgłaszanie tych samych uwag lub poparcia. Taka forma nie jest wystarczająco przejrzysta, aby rzetelnie ocenić liczbę zwolenników i przeciwników.

Uważam, że ta możliwość powinna zostać poprawiona, szczególnie w przypadku konsultacji internetowych. Faktem jest, że na spotkaniach dotyczących trudnych tematów częściej pojawiają się osoby przeciwne niż te, które popierają dane rozwiązania. Jednak równie istotne jest to, że konsultacje online były przeprowadzone w sposób niewłaściwy i wymagałyby znacznych usprawnień.