W tym roku Zarząd Inwestycji Miejskich chce wybrać firmę, która wybuduje nowy przystanek kolejowy na Prądniku Czerwonym. Inwestycja będzie się też wiązała z dużymi zmianami w układzie drogowym, a całość ma być gotowa w 2028 roku.
Sprawa czekającego w szufladzie projektu przyspieszyła w ubiegłym roku. Pod koniec października informowaliśmy o tym, że inwestycja odzyskała możliwość unijnego dofinansowania, bez czego nie byłoby szans na jej realizację.
W ostatnich dniach Przewodniczący Rady Miasta Krakowa Jakub Kosek opublikował już planowany harmonogram inwestycji. Zgodnie z nim, w lipcu ogłoszony miałby zostać przetarg na wybór wykonawcy – tak, by do grudnia umowa była już podpisana. Prace miałyby ruszyć w I kwartale roku 2026 i zakończyć się we wrześniu 2028. Do grudnia całe zadanie miałoby zostać rozliczone.
Ronda z innego projektu
Pojawiły się także informacje o zmianach w projekcie, w tym o uwzględnieniu w projekcie budowy trzech rond: u zbiegu ulic Meiera i Reduta oraz dwóch rond na ul. Powstańców, na skrzyżowaniach z ul. Reduta i Strzelców.
Jak tłumaczy nam przewodniczący Rady Dzielnicy III Prądnik Czerwony Marcin Smolski, budowa rond na ul. Powstańców to w praktyce przesunięcie w czasie prac, które miały zostać wykonane w ramach innej inwestycji, czyli budowy ul. Iwaszki.
– Zwróciliśmy uwagę na problem, że część potrzebnych rond przewidziano w projekcie przystanku kolejowego, a część w projekcie ul. Iwaszki. ZIM przychylił się do naszych sugestii i te ronda zostały dołożone do budowy przystanku. Chodzi o to, żeby potrzebny układ komunikacyjny stworzyć już teraz, a nie czekać na ul. Iwaszki – wyjaśnia.
Co istotne, projekt ul. Iwaszki też przechodzi modyfikacje. Prezydent podczas konferencji prezentującej założenia budżetu wskazywał to zadanie jako przykład przeskalowanej inwestycji, która ma zostać „odchudzona”. Takim odchudzeniem będzie prawdopodobnie m.in. rezygnacja z planowanej estakady. Dlatego ronda budowane razem z przystankiem kolejowym muszą już uwzględniać nową, zmodyfikowaną wersję ul. Iwaszki.
Co z przystankami?
Projekt przystanku kolejowego, choć raczej nikt nie kwestionuje potrzeby jego powstania, jest krytykowany za słabą integrację pomiędzy komunikacją kolejową i autobusową. O ile kierowcy będą mogli zaparkować praktycznie nad peronami, o tyle pętla Prądnik Czerwony ma pozostać w dotychczasowym miejscu, co oznacza kilkaset metrów niechcianego spaceru.
Stąd zapowiedziana modyfikacja projektu polegająca na utworzeniu dodatkowego przystanku autobusowego. Ma to pozwolić przynajmniej częściowo złagodzić ten problem i dowieźć pasażerów bezpośrednio do pociągu.
ZIM: Jest wkład własny
Zarząd Inwestycji Miejskich na razie ostrożnie wypowiada się o zmianach w zakresie projektu. – Wskazane propozycje zmian rozwiązań w projekcie przystanku SKA Kraków Prądnik Czerwony są obecnie przedmiotem analiz z udziałem miejskich jednostek organizacyjnych – stwierdza Jan Machowski, rzecznik prasowy ZIM.
Potwierdza przy tym, że środki na wkład własny zostały zabezpieczone w prognozie finansowej na lata 2026-2028, w kwotach 12,8 mln zł, 17,1 mln zł i 12,8 mln zł. – Reszta kosztów jest planowana do sfinansowania w ramach programu Fundusze Europejskie dla Małopolski 2021 – 2027 (z perspektywą do 2030) – informuje miejska jednostka.
Wśród komentarzy pojawiły się też propozycje poszerzenia chodników łączących osiedle oraz przystanki autobusowe z przystankiem kolejowym oraz rozważenie przeniesienie pętli autobusowej nad perony, kosztem części parkingu. – Projektowane chodniki mają szerokość co najmniej 2 m, a np. wzdłuż ul. Meiera chodnik ma 2,5 m. W zakresie zaproponowanej zmiany dotyczącej pętli autobusowej lub przystanku końcowego linii nr 184 należy zauważyć, że zakres zadania nie był przedmiotem opracowania, gdyż zgodnie z dotychczasowymi założeniami pętla Prądnik Czerwony miała pozostać w dotychczasowej lokalizacji i podlegać przebudowie w ramach budowy ul. Iwaszki – komentuje Jan Machowski.