Rozmowa na dzień dobry: Żądza władzy

W Teatrze Słowackiego trwają przygotowania do premiery "Balladyny" fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Władza jest dzisiaj grą fałszu. Ludzi, którzy chcieliby skosztować tego tortu, jest wielu. Coś, co wszystkich łączy, to władza zdobyta przez fałsz – przed premierą „Balladyny” w Teatrze Słowackiego rozmawiamy z reżyserem spektaklu, Pawłem Świątkiem.

Opowieść o przejęciu władzy w obliczu końca świata i bliskości natury upominającej się o swoje prawa. „Balladyna” to nowa propozycja Teatru Słowackiego. Premiera w najbliższy piątek na Scenie MOS.

Natalia Grygny, LoveKraków.pl: Bryła węgla zawieszona u sufitu, rozsypana czarna folia… Scenografia spektaklu „Balladyna” przenosi nas w plastikowy świat.

Paweł Świątek, reżyser spektaklu „Balladyna” w Teatrze Słowackiego: I tu muszę od razu zaznaczyć, że akurat w naszej scenografii plastiku nie ma. Rozmawiamy, siedząc sobie na drewnianym podeście imitującym grecki senat. A plastiku jest odrobinę tylko w rekwizytach. Ale tak, scenografia ma symbolizować ten sztuczny świat. Sztuczność jest celowa, ponieważ opowiadamy o świecie kłamstwa i prawdy. O tym, że władza jest dzisiaj grą fałszu. W tym opuszczonym greckim senacie, kolebce demokracji, zastanawiamy się, czy popierać ludzi wykreowanych przypadkiem. U Juliusza Słowackiego przypadkiem władzę otrzymali Balladyna i Grabiec. Słowacki już wtedy świat władzy nazywał światem kłamstwa i nie miał w tym żadnych skrupułów.

Owszem, w spektaklu kluczowe jest pytanie o to, dlaczego niewłaściwe osoby dochodzą do władzy. Ale jest też i świat kobiet. Jaki według pana to świat?

Świat kobiet jest tu światem Goplany, czyli miejscem pełnym pokoju, który nie chciałby bezpośrednio funkcjonować w układzie patriarchalnym na zasadzie „góra – dół”. Nasza bajka zakłada, że taki świat może istnieć tuż obok polityki. Ale nie jest to spektakl o wymiarze feministycznym tak jak „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną”, który wcześniej reżyserowałem w Teatrze Słowackiego. W tym spektaklu świat jest nastawiony na pozytywne emocje i niechęć uczestnictwa w grze władzy. Chociaż Goplana w nim uczestniczy…

Robi to z miłości.

Daje Grabcowi to, czego chce i poświęca się dla niego. On chce tylko zostać królem i zbliżyć się do Balladyny. I przypadkiem dostaje koronę, o którą walczą wszyscy śmiertelnicy. Współcześnie w mediach działa to podobnie. Media są w stanie wykreować osobę, która wygra wybory. Kreują ją z zupełnie innych pobudek niż ideologiczne. Może to wynikać m.in. z chęci zaspokojenia własnych potrzeb finansowych, posiadania wpływów. Ludzi, którzy chcieliby skosztować tego tortu, jest wielu, natomiast nie wszystkie motywacje są dokładnie takie same. Coś, co łączy wszystkich, to fałsz – u Słowackiego prawie wszystkie motywacje wynikają z pożądliwości. Każdy chce dojść do władzy. Zdobywa ją przez fałsz. Jeżeli ktoś popełni zbrodnię, ta będzie szła za nim do końca. A żeby dojść na szczyt, popełni kolejne.

Drogę Balladyny na ten szczyt można opisać po prostu „po trupach do celu”.

Tak, to wątek, który jest dla nas bardziej istotny niż baśń. W spektaklu baśniowość jest igraniem z prawdą i pewnymi konwencjami. Wspomniany już świat Goplany jest tutaj przestrzenią queeru i wolności. Kiedy tylko zaczyna się włączać do polityki, kończy się to tragicznie. Jej ukochany Grabiec ginie. I tak dzięki tej prostej teatralnej opowieści jesteśmy w stanie powiedzieć, kto dzisiaj byłby Grabcem i otrzymał koronę. Dziś możemy zadać sobie również pytanie, po co Kirkor chciał wybrać żonę z ubogiej rodziny. Prawdopodobnie po to, aby zdobyć określony elektorat.

Sztuka Słowackiego nie traci na aktualności. A jak wygląda sprawa z Balladyną i Aliną? Zazwyczaj obie przedstawiano na zasadzie kontrastu, można powiedzieć – w pewnym uproszczeniu. Balladyna – ta zła, egoistka, Alina – ta dobra, pełna łagodności dziewczyna. Czy pan starał się jakoś przedstawić pobudki, które nimi kierowały w dążeniu do celu?

Jest zasadnicza różnica między Aliną a Balladyną. Pierwsza z nich jest bardziej naiwna, mniej ambitna niż Balladyna. Dlatego też jest pokazywana jako postać pozytywna. Nie zapominajmy, że była też złośliwa. Wydaje mi się, że każda z nich czegoś pożąda, ale są to różne rzeczy. Balladyna jest w stanie posunąć się do tego, by ją zabić, co pomoże jej osiągnąć cel. Niczym rasowy polityk uważa, że jeżeli dostanie władzę, zrobi z niej lepszy użytek niż konkurent. Alina nie zrobi z władzy żadnego użytku, bo nie traktuje sytuacji z Kirkorem jako możliwości. Wyobraża sobie, że będzie królewną w zamku, która nosi piękne szaty i pije wino. Dla Balladyny to nie do pomyślenia. Dlatego zamordowanie siostry uważa za logiczny krok, który ma zapobiec upadkowi królestwa. Politycy swoje obiektywnie złe posunięcia często usprawiedliwiają wyższym dobrem. Tutaj jest podobnie, tylko ambicje i myślenie o świecie są inne. Alinie wystarcza to, co ma, jest pogodzona z tym, kim jest. A Balladyna jak rasowy polityk: chce czegoś więcej.

News will be here