Są już apelacje w sprawie „skóry”. Obrona i prokurator chcą korekt wyroku

Ogłoszenie wyroku na Roberta J. fot. Dawid Kuciński

Zarówno prokuratura jak i obrona złożyli apelacje od wyroku dożywocia na Roberta J. skazanego za okrutne zabójstwo studentki w Krakowie. To słynna sprawa tzw. "skóry”.


– Wnoszę o uniewinnienie mojego klienta – informuje mec. Łukasz Chojniak. Wskazuje, że dowody, które sąd wziął pod uwagę były wadliwie przeprowadzone i źle ocenione. Z kolei prokuratura zarzuciła w apelacji naruszenie prawa procesowego i błąd ustaleń faktycznych oraz obrazę przepisów prawa materialnego. Teraz sprawę rozpozna Sąd Apelacyjny w Krakowie.

Samo uzasadnienie wyroku I instancji liczy kilkaset stron. Sąd pracował nad nim rok, obrońca oskarżonego argumentował, że to narusza prawo do obrony. Dlatego sąd apelacyjny przyznał pięć tysięcy rekompensaty Robertowi J. za zbyt długie przygotowanie dokumentu. Jeden z sędziów złożył zdanie odrębne w tej sprawie - informuje Tomasz Szymański, sędzia SA.

Za okrutne zabójstwo studentki Sąd Okręgowy w Krakowie skazał Roberta J. 14 września 2022 r. Do zbrodni doszło w 1998 r.

Proces trwał ponad dwa lata, a sam oskarżony od sześciu lat pozostaje w areszcie. Wyrok nie jest prawomocny. Sam proces i uzasadnienie wyroku były niejawne.

Proces mężczyzny to jeden z najważniejszych ostatnich lat. Prokurator na początku sprawy odczytywał zarzut pod jakim stawał oskarżony. Wynikało z niego, że zabił studentkę ze szczególnym okrucieństwem z motywacji wynikającej z zaburzeń preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych.

Okrutny mord na studentce

Była mowa o licznych zboczeniach seksualnych w postaci nekrosadyzmu i fetyszyzmu nekrofilnego. Śledczy wyliczał też obrażenia, które odniosła torturowana pokrzywdzona oraz wskazywał, że musiała być pozbawiona wolności przetrzymywana w zamkniętym pomieszczeniu.

Wskazują na to obrażenia na nodze. Jej prawa kończyna nad stawem skokowym musiała być do czegoś przypięta, aż w końcu między 7 i 14 grudnia 1998 r. sprawca dusił ofiarę łańcuchem. Wcześniej podawał jej leki. Złamał jej też kość udową i miednicę zadając uderzenia sztangą i talerzem kulturystycznym. Odkryto też rany kłute, rąbane i szarpane.

Akta sprawy liczą ponad 500 tomów w części jawnej i kolejne były niejawne. - Sam akt oskarżenia to 789 stron  - podawało biuro prasowe sądu.

W śledztwie Robert J. kategorycznie zaprzeczał zarzutom i nie przyznawał się do winy. Przekonywał, że nie znał Katarzyny Z.

Sąd uznał, że oskarżony jest winny dokonania zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Zmienił też opis jego czynu i uznał, że po zbrodni zbezcześcił ciało ofiary i pokroił je na kawałki, które następnie wyrzucił do Wisły.