Kilka dni temu prezydent Krakowa na swoim profilu „przypomniał” krakowianom, kto zadecydował o tym, że miasta powyżej 100 tys. mieszkańców muszą wprowadzić Strefy Czystego Transportu. Cztery lata temu dziękował tym samym osobom za zmiany w prawie.
Ponad 300 komentarzy znalazło się pod wpisem Aleksandra Miszalskiego, rozpoczynającym się pytaniem: „Kraków powinien wprowadzić strefę czystego transportu?”. Dalej prezydent pisze, że na takie pytanie jest już za późno.
– Premier Mateusz Morawiecki zobowiązał polskie miasta powyżej 100 tys. mieszkańców wnioskując o KPO do wprowadzenia SCT. Na Kraków takie zobowiązanie nałożyli dodatkowo radni Sejmiku Małopolski poprzedniej kadencji – stwierdził.
W dalszej części zwraca uwagę na to, jak strefa powinna wyglądać i przypomina o trwających do 10 stycznia konsultacjach społecznych. – Wykonajmy kolejny krok ku czystemu powietrzu i wspólnie ustalmy jaką strefę czystego transportu będzie mieć Kraków – zaapelował.
Wśród komentarzy za lub przeciw, pojawiły się te, które zinterpretowały ten wpis, jako zasłanianie się władz miasta decyzjami byłego rządu i później – sejmiku wojewódzkiego. Jednocześnie poseł Aleksander Miszalski nie miał oporów, aby podczas pierwszego czytania rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy m.in. o elektromibilności wyrazić publicznie wdzięczność za takie zmiany w prawie.
– Jak wiadomo, dotychczasowa ustawa nie była dobra. Była nieelastyczna, nie dawała miastom, gminom możliwości takiego elastycznego zarządzania strefami. Zresztą w Krakowie myśmy taką próbę podjęli i niestety strefa została zlikwidowana. Z tego, co wiem, to z 37 miast żadne nie stworzyło tego typu strefy oprócz Krakowa. A więc dobrze, że te przepisy się zmieniają – stwierdził polityk.
– Chciałbym tutaj pochwalić i podziękować za nie w zakresie stref czystego transportu – powiedział w sejmie 13 października 2021 roku Aleksander Miszalski.
„Złożoność procesu”
Czy to oznacza, że prezydent mierząc się z krytyką przeciwników wprowadzenia strefy zmienił zdanie bądź chce scedować odpowiedzialność na innych?
Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący rady miasta również odniósł wrażenie dystansowania się od tego pomysłu, pomimo wcześniejszych pochwał i zachęcania do wprowadzenia tego typu przepisów.
– Prezydent i jego urzędnicy przygotowali projekt strefy, który miałby wejść za pół roku w życie z bardziej restrykcyjnymi zapisami niż wcześniejsza wersja – mówi Drewnicki (PiS). Samorządowiec przypomina, że do STC nie będą mogły wjeżdżać diesle starsze niż te wyprodukowane w 2014 roku (krakowianie mają swego rodzaju pięcioletnie vacatio legis w tej sprawie).
– Uważam, że być może zorientowali się, co zaproponowali i że taki kształt uchwały może spowodować, że ludzie albo będą łamać prawo, albo nie będą mogli dojechać do Krakowa do pracy – stwierdza.
– Chciałabym podkreślić, że prezydent Krakowa, zarówno w trakcie ostatniej kampanii wyborczej, jak i obecnie, konsekwentnie opowiadał się za wprowadzeniem narzędzi takich jak SCT – zapewnia Joanna Krzemińska, rzeczniczka prasowa Aleksandra Miszalskiego.
Natomiast sam wpis – zdaniem magistratu – miał na celu zwrócenie uwagi na złożoność procesu wprowadzenia SCT. – W tym znaczenie ram prawnych tworzonych na poziomie krajowym i regionalnym. Nie oznacza to dystansowania się od idei SCT, lecz raczej podkreślenie konieczności współpracy między różnymi szczeblami władzy i różnymi opcjami politycznymi, aby narzędzie to mogło funkcjonować skutecznie – tłumaczy Krzemińska.
Jednocześnie pojawiło się zapewnienie, że stanowisko prezydenta pozostaje jasne. – SCT jest istotnym elementem polityki miejskiej, a jej wdrożenie wymaga przemyślanego podejścia i dialogu społecznego. Zachęcamy do udziału w konsultacjach i śledzenia komunikatów miasta na ten temat – dodaje rzeczniczka prezydenta.
Obecnie w Krakowie trwają konsultacje społeczne dotyczące projektu SCT, które zakończą się 10 stycznia.