Zazwyczaj przykrywką do sprzedaży dopalaczy są salony gier lub sklepiki z pamiątkami. W centrum miasta wyselekcjonowani klienci mogli kupić różnego rodzaju talizmany i amulety, które okazały się być chemicznymi środkami odurzającymi.
Policjanci walczą jak mogę z lokalami, w których można kupić dopalacze. Od początku roku takich miejsc zlikwidowano kilka. – We wszystkich przypadkach schemat sprzedaży wygląda podobnie. Na terenie bliskim centrum Krakowa powstają lokale z grami lub sklepiki oferujące drobne upominki, które dostępne są całą dobę. Jednak nie każdy może skorzystać z usług lokalu – mówi Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Właściciele weryfikują tożsamość klientów przez system monitoringu. – Wpuszczani są tylko Ci „zaufani” bądź z polecenia – dodaje Ciarka. W środku, w specjalnie przygotowanych w tym celu skrytkach, znajduje się to, po co przychodzą ludzie – Są to różnego rodzaju środki chemiczne, pakowane do małych woreczków na których widnieją napisy „Talizmany”, „Amulety” – opowiada przedstawiciel komendy wojewódzkiej.
24/h
Przykłady? 21-latek zatrzymany w takim lokalu miał przy sobie 134 saszetki z dopalaczami. W innym miejscu, 24-latek zamiast grać na automatach, tak naprawdę kupował środki odurzające. I to jak w sklepie całodobowym. – Lokal był otwarty 24 h na dobę. Wyposażony był w monitoring i automatycznie zamykane drzwi, które otwierane były w zależności od klienta – twierdzi rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Funkcjonariusze wyśledzili sklep i gdy weszli do środka, stwierdzili, że gry jednak nie cieszą się największą popularnością. –Przede wszystkim klienci korzystali ze skrytki, w której skrzętnie ukryte były produkty, na których widniała etykieta z napisem amulety lub talizmany. W sumie zabezpieczono ponad 100 sztuk tego typu środków – informuje Ciarka.