Prokuratura podjęła zawieszone śledztwo przeciwko Rafałowi B. podejrzanemu o to, że przywłaszczył 139 tys. zł ze zbiórki internetowej na zakup fiata seicento, rozbitego podczas wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło.
Śledczy w komunikacie na stronie internetowej Prokuratury Okręgowej w Krakowie podają, że Rafał B. przywłaszczył te pieniądze dokładnie 14 czerwca 2017 r. w Bournemouth (Wlk Brytania).
Zbiórka po zderzeniu z kolumna rządową
Wszystkie pochodziły ze zbiórki za pośrednictwem serwisu Pomagam.pl. Według założeń organizatorów miały pójść na zakup fiata seicento na rzecz osoby trzeciej, czyli Sebastiana Kościelnika. Ten 21-latek w Oświęcimiu swoim fiatem seicento zderzył się z kolumną rządową Beaty Szydło 10 lutego 2017 r.
Po wypadku zorganizowano publiczną zbiórkę pieniędzy za pośrednictwem serwisu Pomagam.pl na nowy samochód dla Kościelnika. Zebrano ponad 139 tys. zł, ale pieniądze nie trafiły do mężczyzny, nie kupiono też za nie nowego pojazdu.
Media informowały, że to przebywający w Wielkiej Brytanii Rafał B. zorganizował internetową zbiórkę na rzecz oświęcimianina. W jej opisie nie krył swoich danych, ale przede wszystkim zaznaczył, że celem jest zgromadzenie 5 tys. zł. Ta kwota miała starczyć na kupienie fiata seicento w identycznym roczniku i stanie technicznym, jak ten, który został rozbity w wypadku.
Zbiórka okazała się sukcesem. Chętnych do przekazywania darowizn nie brakowało. Łącznie prawie 8,1 tys. osób przelało ponad 139 tys. zł.
Rafał B. zadeklarował, że pieniądze w całości trafią na konto oświęcimianina. Po kilku miesiącach powiadomił prokuraturę, że został przymuszony przez żonę do oddania pieniędzy, które w części zostały zajęte przez komornika, a reszta poszła na bieżące wydatki i spłatę zaległości czynszowych.
Działanie nieetyczne, ale legalne
Prokuratura umorzyła postępowanie i uznała działanie Rafała B. za etycznie naganne, ale niemniej nie stało to w sprzeczności z regulaminem zbiórki. Zgodnie z nim środki są własnością organizatora zbiórki i ten wcale nie musi wydać ich na cel jaki deklarował pozyskując datki. Śledczy nie dopatrzyli się popełnienia przestępstwa.
Na skutek zażalenia sąd nakazał podjęcie na nowo tej sprawy. Postępowanie przejęła więc Prokuratura Okręgowa w Krakowie i skoncentrowała się na dwóch wątkach. Pierwszy dotyczy przywłaszczenia w okresie od 14 czerwca 2017 r. do 9 kwietnia 2019 r. powierzonych pieniędzy w kwocie co najmniej 139 tys. pochodzących ze zbiórki internetowej.
Drugi wątek jest związany z oszustwem. Chodzi o doprowadzenie, w okresie od 12 lutego 2017 r. do 23 lutego 2017 r., w celu osiągnięcia korzyści majątkowej 8 701 darczyńców do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej kwocie 150 640 zł, poprzez wprowadzenie pokrzywdzonych w błąd, co do zamiaru przekazania pieniędzy pochodzących ze zbiórki internetowej prowadzonej za pośrednictwem serwisu Pomagam.pl na zakup fiata seicento, na rzecz Kościelnika.
Kościelnik nic nie wie o zbiórce
Sam Sebastian Kościelnik nie krył, że nie ma wiedzy na temat losów pieniędzy, które zebrano na zakup auta, nie on też organizował zbiórkę, jego seicento cały czas jest w dyspozycji organów ścigania prokuratury jako dowód rzeczowy.
Proces w sprawie wypadku zakończył się prawomocnym wyrokiem na Kościelnika, jego sprawę warunkowo umorzono na rok próby.