Tysiąc twarzy krakowian

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Od sierpnia 2019 roku nie odpuścił ani jednego dnia, codziennie ukazuje nowe portrety mieszkańców miasta i ludzi trwale z nim związanych. Projekt krakowianie liczy bez mała tysiąc publikacji i na tym nie koniec. Możliwe, że wkrótce wszystkie sfotografowane sylwetki ujrzymy w Muzeum Krakowa.

Łukasz Jeżak, LoveKraków.pl: Naprawdę nie opuściłeś żadnego dnia?

Paweł Wodnicki: Nie było dnia, w którym nie ukazałoby się przynajmniej jedno zdjęcie. Nawet gdy byłem objęty kwarantanną i siedziałem zamknięty w domu, to ludzie przyjeżdżali pod moje okno, a ja robiłem im zdjęcia teleobiektywem, żeby tylko móc projekt kontynuować.

Która z sylwetek cieszyła się największym zainteresowaniem?

Było kilka takich osób. Rekordzistami na chwilę obecną są państwo Stuhrowie, wzbudzili dużą falę sympatii, a ich zdjęcia zyskały ogromną liczbę lajków. Obserwujący bardzo wysoko cenią też sobie Marcina Dańca. Szerokim echem rozniosła się postać Edwarda – 70-letniego influencera modowego, który codziennie przybiera inną stylizację. To był absolutny hit. W ciągu kilku dni Edward zyskał kilka tysięcy nowych fanów.

Kto z kolei na tobie wywarł największe wrażenie?

Zimą 2020 roku spotkałem się na Zakrzówku z dziewczyną, której pasją jest morsowanie. Dowiedziałem się, że jest ona jedną z niewielu osób na świecie, która przepłynęła „lodową milę”, czyli jedną milę w wodzie o temperaturze poniżej pięciu stopni Celsjusza. Duże wrażenie robią także na mnie tradycyjne historie rodzin związane z handlem czy rzemiosłem, gdy okazuje się, że dany sklep czy stragan jest prowadzony przez trzecie bądź czwarte pokolenie.

W projekcie biorą udział zwykli niezwykli ludzie – młodsi i starsi, wysoko postawieni urzędnicy i politycy, artyści, studenci, ale też babcie z zakupami. Rozumiem, że każdy może wziąć udział w projekcie i trafić do twojej kolekcji?

Absolutnie każdy. Idea projektu była taka, żeby nie zrobił się z tego katalog krakowskich gwiazd, celebrytów i uznanych osobistości. To oczywiście też są krakowianie, ale nie są oni jedynymi mieszkańcami naszego miasta. W projekcie biorą udział zarówno dzieci, niemowlęta, jak i studenci czy emeryci, w tym przypadkowe osoby spotkane na ulicy.

Mówiłeś, że czasami po złożeniu propozycji udziału zaistnienia w projekcie słyszysz hasła typu „jestem zwykły”, „niczym ciekawym się nie zajmuje”, ale chyba o to właśnie chodzi. Chcesz ukazać normalność, która też potrafi nieść za sobą niesamowite historie.

Staram się odkryć w ludziach, których fotografuje i z którymi rozmawiam, coś interesującego. Nie jest to jednak warunek zaistnienia w projekcie, możesz być zupełnie przeciętną osobą. Jeśli tylko czujesz się mieszkańcem Krakowa lub masz związek z tym miastem, możesz być częścią projektu krakowianie.

Profil na Instagramie wkrótce będzie liczył 1000 wpisów, czyli 1000 portretów krakowian. Jak długo zamierzasz jeszcze realizować ten projekt?

Na początku zakładałem, że potrwa to rok, po czym zorganizuję wystawę. W pewnym momencie jednak wybuchła pandemia, która pokrzyżowała mi plany. Stwierdziłem zatem, że będę kontynuował to przez kolejny rok, do sierpnia 2021 roku, lecz zainteresowanie projektem przerosło moje oczekiwania i postanowiłem dalej rozwijać profil.

Kiedy w takim razie pierwsza wystawa krakowian?

Muzeum Krakowa wyraziło zainteresowanie udostępnieniem przestrzeni wystawowej pod ten projekt. Na tę chwilę pozostaje kwestia uzgodnienia terminu i znalezienia sponsorów z uwagi na skalę wydruku. Oczywiście pozostaje nadal obawa dotyczącą jesiennej fali pandemii i możliwości organizowania tego typu wystaw. Mam jednak nadzieję, że wernisaż dojdzie do skutku. Nie wykluczam też, że w przyszłości może powstać książka bądź album zawierający sylwetki projektu krakowianie.