Bez punktów wracają piłkarze Cracovii z ligowej wyprawy do Bydgoszczy. Tamtejszy Zawisza pokonał Pasy 2:0 po golach Vasconcelosa i Ziajki.
We wszystkich siedmiu punktach, jakie do tej pory zdobyli zawodnicy Cracovii, palce bardzo wyraźnie maczali bramkarze. Tak było w spotkaniu z Ruchem, gdy przy stanie 0:1 Kamiński wypluł przed siebie piłkę dobitą następnie przez Nowaka. Tak było w Poznaniu, gdy Kotorowski bezczynnie przyglądał się jak dośrodkowanie Ntibazonkizy wpada tuż przy jego dalszym słupku. Wreszcie tak było w Lubinie, gdy najpierw Pilarz w niebywały sposób obronił strzał Papadopulosa, a później Gliwa w sobie tylko wiadomy sposób przepuścił łatwe uderzenie Budzińskiego.
W starciu beniaminków w rolach głównych ponownie wystąpili obaj golkiperzy, ale tym razem zaowocowało to punktami dla Zawiszy. Cracovia rozegrała całkiem niezłe spotkanie. Wprawdzie tradycyjną taktyką tysiąca podań w poprzek i do tyłu ponownie wystawili swoich kibiców na próbę cierpliwości, ale kilka razy pod bramką gospodarzy zrobiło się bardzo gorąco.
Tyle że wtedy fani z Kałuży mieli okazję przypomnieć sobie dlaczego tak bardzo narzekali, gdy Wojciech Kaczmarek ponad rok temu opuszczał ich klub. Bramkarz Zawiszy był dziś dla Pasów przeszkodą nie do pokonania. Z dystansu próbowali zaskoczyć go Kosanović i Szeliga. W sytuacjach sam na sam - Nowak i Boljević. Głową po rzucie rożnym - Żytko. I za każdym razem górą był Kaczmarek.
Momentami mocno zagubiony Zawisza dopiero po zmianie stron zabrał się do sumiennej pracy i zmusił do tego samego defensywę Cracovii. Opłaciło się, bo po godzinie błąd popełnił Pilarz. Bramkarz Pasów odbił przed siebie strzał Masłowskiego, a Vasconcelos nie miał problemów z dobiciem piłki.
Zaś osiem minut później w uroczysty sposób spotkanie rozstrzygnął Ziajka. Pomocnik Zawiszy po rzucie różnym posłał nieprawdopodobną bombę z woleja. Gol z gatunku tych, po których kibice w ramach wdzięczności powinni podejść do kas i jeszcze raz zapłacić za bilet.
Była to także forma zadośćuczynienia za to, że mimo kulku dobrych okazji z obu stron (m.in. poprzeczka Bartłomieja Dudzica i kolejny niezły strzał Masłowskiego) wynik nie uległ już zmianie. Dla Zawiszy jest to pierwsze zwycięstwo od powrotu do Ekstraklasy. Dla Cracovii - trzecia porażka w czterech ostatnich występach.
Zawisza Bydgoszcz - Cracovia 2:0 (0:0)
Vasconcelos 60', Ziajka 68'
Zawisza: Kaczmarek - Lewczuk, Micael, Skrzyński, Ziajka, Goulon (90+4' Dudek), Drygas, Masłowski, Wójcicki, Petasz (62' Carlos), Vasconcelos (90' Hermes)
Cracovia: Pilarz - Marciniak, Żytko, Kosanović, Jaroszyński (46' Dąbrowski), Budziński, Zejdler (67' Dudzic), Szeliga, Steblecki, Boljević (67' Ntibazonkiza), Nowak
Żółte kartki: Pietasz, Micael, Drygas, Vasconcelos, Masłowski - Steblecki
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
We wszystkich siedmiu punktach, jakie do tej pory zdobyli zawodnicy Cracovii, palce bardzo wyraźnie maczali bramkarze. Tak było w spotkaniu z Ruchem, gdy przy stanie 0:1 Kamiński wypluł przed siebie piłkę dobitą następnie przez Nowaka. Tak było w Poznaniu, gdy Kotorowski bezczynnie przyglądał się jak dośrodkowanie Ntibazonkizy wpada tuż przy jego dalszym słupku. Wreszcie tak było w Lubinie, gdy najpierw Pilarz w niebywały sposób obronił strzał Papadopulosa, a później Gliwa w sobie tylko wiadomy sposób przepuścił łatwe uderzenie Budzińskiego.
W starciu beniaminków w rolach głównych ponownie wystąpili obaj golkiperzy, ale tym razem zaowocowało to punktami dla Zawiszy. Cracovia rozegrała całkiem niezłe spotkanie. Wprawdzie tradycyjną taktyką tysiąca podań w poprzek i do tyłu ponownie wystawili swoich kibiców na próbę cierpliwości, ale kilka razy pod bramką gospodarzy zrobiło się bardzo gorąco.
Tyle że wtedy fani z Kałuży mieli okazję przypomnieć sobie dlaczego tak bardzo narzekali, gdy Wojciech Kaczmarek ponad rok temu opuszczał ich klub. Bramkarz Zawiszy był dziś dla Pasów przeszkodą nie do pokonania. Z dystansu próbowali zaskoczyć go Kosanović i Szeliga. W sytuacjach sam na sam - Nowak i Boljević. Głową po rzucie rożnym - Żytko. I za każdym razem górą był Kaczmarek.
Momentami mocno zagubiony Zawisza dopiero po zmianie stron zabrał się do sumiennej pracy i zmusił do tego samego defensywę Cracovii. Opłaciło się, bo po godzinie błąd popełnił Pilarz. Bramkarz Pasów odbił przed siebie strzał Masłowskiego, a Vasconcelos nie miał problemów z dobiciem piłki.
Zaś osiem minut później w uroczysty sposób spotkanie rozstrzygnął Ziajka. Pomocnik Zawiszy po rzucie różnym posłał nieprawdopodobną bombę z woleja. Gol z gatunku tych, po których kibice w ramach wdzięczności powinni podejść do kas i jeszcze raz zapłacić za bilet.
Była to także forma zadośćuczynienia za to, że mimo kulku dobrych okazji z obu stron (m.in. poprzeczka Bartłomieja Dudzica i kolejny niezły strzał Masłowskiego) wynik nie uległ już zmianie. Dla Zawiszy jest to pierwsze zwycięstwo od powrotu do Ekstraklasy. Dla Cracovii - trzecia porażka w czterech ostatnich występach.
Zawisza Bydgoszcz - Cracovia 2:0 (0:0)
Vasconcelos 60', Ziajka 68'
Zawisza: Kaczmarek - Lewczuk, Micael, Skrzyński, Ziajka, Goulon (90+4' Dudek), Drygas, Masłowski, Wójcicki, Petasz (62' Carlos), Vasconcelos (90' Hermes)
Cracovia: Pilarz - Marciniak, Żytko, Kosanović, Jaroszyński (46' Dąbrowski), Budziński, Zejdler (67' Dudzic), Szeliga, Steblecki, Boljević (67' Ntibazonkiza), Nowak
Żółte kartki: Pietasz, Micael, Drygas, Vasconcelos, Masłowski - Steblecki
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)