Witold Szpur: Przedsiębiorcy z sukcesem powinni zadbać o lokalną społeczność

Kilka lat temu zamienił dobrą pracę w Londynie na Kraków, gdzie założył swoją firmę - Software Factory. Wdzięczny gościnności miasta i jego mieszkańców, Witold Szpur postanowił działać dla lokalnej społeczności. W ostatnich tygodniach wakacji w Parku Zaczarowanej Dorożki i w Parku Reduty organizuje serię rodzinnych pikników “Radosne Lato”.

Zamienić pracę w IT w Londynie, na własną firmę w Krakowie - to chyba nadal spore ryzyko? Czemu wybrałeś nasze miasto na siedzibę dla Software Factory?

Kraków to jest naprawdę niesamowite miasto z ogromnym potencjałem. Zakładając naszą własną spółkę wybraliśmy Kraków także dlatego, że to jest miejsce, w którym się dobrze żyje. Nie brakuje tu nie tylko pięknych budynków, ale także wspaniałych ludzi. Nigdzie w Polsce nie doświadczyłem tyle serdeczności. To także miejsce dobre do rozwoju własnego start-up’u, bo nie brakuje tu naprawdę solidnych specjalistów i ekspertów.

Pan dość szybko zaczął myśleć o tym, by tym mieszkańcom się jakoś przysłużyć.

Na razie mam doświadczenie w załatwianiu spraw dla najbliższego sąsiedztwa. Chciałem coś robić dla innych i dlatego trafiłem do zarządu wspólnoty mieszkaniowej, którą tworzymy z sąsiadami w budynku na Czerwonym Prądniku. Z własnej inicjatywy organizowałem tam choćby system paneli fotowoltaicznych, które pomagają obniżać rachunki i tworzą czystą energię dla wspólnoty. Udało mi się na ten cel pozyskać ogromne dofinansowanie z BGK. Sam także zorganizowałem system monitoringu, a w kolejce czeka już system solarny do ogrzewania wody.

Działalność społeczna chyba się Panu spodobała - jesteśmy w przededniu dużej inicjatywy. Na zakończenie wakacji na Prądniku Czerwonym, Pan i Pańska firma organizujecie aż osiem pikników dla dzieci.

Faktycznie, już teraz serdecznie zapraszam do Parku Zaczarowanej Dorożki i do Parku Reduty. W ostatnich dwóch tygodniach przed szkołą zapraszamy dzieci z III Dzielnicy i całego Krakowa do wspólnej zabawy na piknikach rodzinnych, które organizujemy na placach zabaw. W programie mamy między innymi: zabawy taneczne, zręcznościowe, bańki mydlane, wyścigi w workach, malowanie twarzy, tatuaże, dmuchane piłki do skakania, zajęcia plastyczne, pokazy i wiele innych atrakcji.

Skąd takie zaangażowanie w sprawy lokalne u kogoś, kto nie jest rodowitym krakowianinem?

Jak mówiłem, to przede wszystkim wdzięczność, bo zmiana miejsca życia na Kraków to jedna z najlepszych decyzji mojego życia. Po drugie, obserwowałem wiele świetnych inicjatyw w Anglii. Tam społeczna odpowiedzialność biznesu to nie jest pusty frazes, tylko realna chęć działania. W Polsce jeszcze nie wszyscy rozumieją, że prowadzenie firmy to także zobowiązanie, by być dobrym sąsiadem dla innych.

Jestem zdania, że im mniej państwo przeszkadza przedsiębiorcom, tym bardziej chcą być aktywni i kreować pozytywny wpływ na otoczenie. I z tego założenia wychodzę, już teraz deklarując, że mam znacznie więcej pomysłów na pozytywne inicjatywy dla krakowian. Nie zbuduje się bogatego państwa na biednych obywatelach.