Sąd skazał na 8 miesięcy więzienia Piotra M., który był zakażony koronawirusem, ale uciekł z krakowskiego szpitala i poruszał się komunikacją miejską. Stwarzał zagrożenie epidemiologiczne.
Z ustaleń prokuratury i sądu wynika, że 37-letni mężczyzna sprowadził w Krakowie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia wielu osób między 20 a 23 listopada 2021 roku.
Pozytywny wynik testu na covid-19 stwierdzono u niego, gdy trafił do Szpitala Rydygiera z urazem głowy. Najpierw był na oddziale toksykologii, później na chirurgii szczękowo-twarzowej. Po pobraniu wymazu i uzyskaniu pozytywnego wyniku na koronawirusa miał się znaleźć w izolatce, ale zniknął, nie informując o tym personelu.
Pojawił się dzień później w centrum medycznym Ujastek i chciał, aby lekarz przepisał mu środek nasenny. Z zapisów systemu informatycznego wynikało, że powinien być w izolacji. Rejestratorki pouczyły go więc, że ma być na kwarantannie, ale Piotr M. bagatelizował te napomnienia. Znowu zniknął, gdy lekarz wystawił mu receptę na lek. Następnego dnia znów przyszedł do przychodni zdrowia, tym razem na ul. Wysłouchów, i twierdził, że zginęła mu wystawiona recepta. Wezwana na miejsce policja odstawiła go specjalnym transportem do izolatorium przy ul. Opolskiej. Stamtąd także uciekł i przedostał się komunikacją miejską na teren Podgórza. Ponownie został ujęty, tym razem przy próbie kradzieży alkoholu ze sklepu.
Za narażenie ludzi na zakażenie koronawirusem trafił do aresztu, w którym przebywał pół roku, wyszedł w lipcu 2022 r. Wcześniej nie był karany, dostawał tylko mandaty za brak maseczki i picie alkoholu w miejscu publicznym.
Sądy dwóch instancji wymierzając mu teraz 8 miesięcy więzienia zauważyły, że Piotr M. stwarzał realne zagrożenie dla pacjentów przychodni, pasażerów autobusów, klientów sklepu, pracowników ochrony sklepu i przypadkowych przechodniów.
Uparty i nieposłuszny pacjent
– Tkwił uparcie w swoim przekonaniu, by unikać izolacji mimo wyraźnych pouczeń przedstawicieli służby zdrowia, jak i interweniujących policjantów. Miał przy tym pełną świadomość, że jest chory. Był niezwykle uparty w swoim działaniu i nie reagował na żadne upomnienia – zauważył sąd.
Zwrócił uwagę, że w listopadzie 2021 r. było szereg osób zakażonych koronawirusem, a wydolność systemu opieki zdrowotnej niewystarczająca. Wielu pacjentów miało ciężki przebieg covid-19. – W tamtym czasie było to schorzenie groźne dla społeczeństwa, niebezpieczne i szereg osób przechodziło to schorzenie źle. Grupami ryzyka były osoby starsze, otyłe, kobiety w ciąży i astmatycy – przypomniał sąd. Piotr M. zasłaniał się niepamięcią czy miał test na koronawirusa i czy był w izolatorium, ale sąd takie tłumaczenia uznał za wykrętne.
– Oskarżony był świadomy, że jest zarażony. Szpital opuścił bezpośrednio po tym, jak uzyskał pozytywny wynik testu i zniknął przed umieszczeniem na oddziale izolacyjnym – nie krył sąd.
W złożonej apelacji obrońca Piotra M. prosił o jego uniewinnienie. Tłumaczył, że zachowanie klienta wynikało z urazu głowy oraz niepożądanego połączenia leków i alkoholu. – Nie był w stanie samodzielnie podejmować decyzji o oddaleniu się ze szpitala i świadomym narażaniu innych na zakażenie. Powszechnie wiadomo, że pamięć w stanach ciągu alkoholowego jest wybiórcza – pisał prawnik. Sprawą zajął się w końcu Sąd Apelacyjny w Krakowie, który wyrok więzienia na 37-latka utrzymał w mocy.
Piłkarz też zarażał
Krakowski sąd już kiedyś rozpoznawał podobną sprawę, która dotyczyła piłkarza Jana P. z klubu Kmita Zabierzów. Mężczyzna był zakażony koronawirusem, ale w 2020 r. wziął udział w meczu. Został skazany na miesiąc więzienia i półtora roku ograniczenia wolności za narażenie 40 osób na niebezpieczeństwo zakażenia SARS-CoV-2. Musiał też zapłacić 10 tys. zł nawiązki na fundusz pomocy postpenitencjarnej i pokrycie kosztów procesu. Wymiar tej kary uzgodnił z prokuratorem.