Zbrojny gang Klapy przemycał narkotyki w drzewkach bonsai

Zbrojny gang fot. policja

Krakowski gang wpadł na oryginalny sposób przemytu narkotyków. Ukrywano je w doniczkach pod miniaturowymi drzewkami bonsai. Transporty odbywały się busami z Holandii do Polski.

Zbrojny gang Łukasza B. ps. Klapy odpowiada już przed krakowskim sądem za szereg zarzutów. W śledztwie większość zatrzymanych nie przyznawała się do winy.

Oskarżeni noszą dość oryginalne pseudonimy. Jest m.in. Dawid K ps. Dejna, Michał M. ps. Boski Misio, Mateusz K. ps. Diabeł, Łukasz ps. Rudy i Rafał S. ps. Ramzes. Wśród 12 oskarżonych są dwie dziewczyny.

Wsypał ich „Kartofel”

Sądzeni mają postawionych 68 zarzutów, w tym udział w grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Mieli do swojej dyspozycji broń palną. W głównej mierze koncentrowali się jednak na przemycie narkotyków z Holandii i z Hiszpanii. Odpowiadają m.in. za obrót 13 kg marihuany (warta 260 tys. zł), kilogramem kokainy ( za 300 tys. zł), 20 kg amfetaminy (600 tys. zł), 20 kg haszyszu ( 800 tys. zł). Zajmowali się też przemytem 3 tysięcy tabletek ekstazy (60 tys. zł).

Ich spraw wyszła na jaw przy okazji innego śledztwa, dotyczącego gangu Konrada S ps. Kondzio, Kartofel lub Piłkarz. Boss podszedł na współpracę z prokuraturą i wydał wspólników ze swojego gangu, ale powiedział też o dwóch innych grupach przestępczych, czyli działaniach Łukasz B. ps. Klapy i Rafała S. ps. Ramzes.

Te gangi funkcjonowały w latach 2012-2018. „Kondzio” dzięki swojej szczerości zyskał status tzw. małego świadka koronnego, który może liczyć na łagodniejsze traktowanie przed sadem, bo ujawnił nieznane śledczym okoliczności przestępstw grup przestępczych.

Dzięki tym zeznaniom rozesłano listy gończe za Kamilem S. i Maksymilianem W., ważnymi osobami w narkotykowym gangu.

Drzewka, mikrofalówki i walizki

Oskarżeni w przestępstwach współdziałali w Holandii z grupami marokańskimi, tureckimi i albańskimi. Korzystali z szyfrowanych telefonów. Przemyt organizowali do Polski busami kursowymi. Towar był ukryty w walizkach, mikrofalówkach i doniczkach z drzewkami bonsai. Transporty szły nawet wtedy, gdy oskarżeni wracali do Polski na święta lub na wakacje.

– To był szybki pieniądz. Szkoda było robić puste kursy – zeznał po wpadce jeden z uczestników przemytu. Sprawcy mieli powiązania z pseudokibicami z Krakowa, z tzw. ekipą Młodej Wisły. Wymieniali w tym kontekście pseudonimy znanych kiboli Sharks, czyli mężczyzn: Piotra K. ps. Piotrunio i Michała S. ps. Skopek.

Sprawcy zyski z narkotyków inwestowali w nieruchomości.

Teraz grozi im do 15 lat więzienia.