– Niedawno odremontowane kamienice są całe w jakichś bazgrołach – skarży się jeden z mieszkańców Rynku Dębnickiego. – Nie rozumiem, czym kierują się ludzie, którzy wszystko tylko niszczą – pisze do nas. Niestety, racjonalnych odpowiedzi nie mamy, a z problemem boryka się całe miasto.
Na interaktywnej mapie straży miejskiej, gdzie można zgłaszać pomalowane elewacje budynków bądź murów, widnieją setki czerwonych punkcików, które oznaczają, że bohomaz albo też estetyczne, acz nielegalne dzieło nie zostało usunięte. Wulgarne napisy i pseudograffiti to nie tylko problem Krakowa, ale każdego miasta, miasteczka i wsi w Polsce.
Tagi jak znaczenie terytorium
Obok najbardziej rażących oczy wulgarnych napisów o treści kibicowskiej, codziennie mijamy setki tagów, czyli unikalnych podpisów, które są odzwierciedleniem obrzędu znaczenia terenu przez zwierzęta. Tagi są wszędzie: na elewacjach, przystankach komunikacji miejskiej, dachach i śmietnikach. Zgodnie z kodeksem ulicy, raz otagowane miejsce nie może zostać pomazane przez kogoś innego. Skorzystał z tego jeden z przedsiębiorców właśnie na Dębnikach (dzielnica VIII). Poprosił jednego z takich ludzi, by wykonał swój znak za gablotką.
Przy pomocy Pogromców
Radny Dzielnicy I Stare Miasto Aleksander Miszalski przyznaje, że w tej części miasta bazgroły to bardzo duży problem. – Tego na pierwszy rzut oka nie widać, ale jak się przyjrzymy, to prawie każda kamienica jest czymś usyfiona – mówi Miszalski. – Obecnie prowadzimy rekonesans, mamy już około 300 zdjęć z różnymi bazgrołami i wkrótce planujemy zinwentaryzować całą dzielnicę, a później wraz z Pogromcami Bazgrołów usunąć je – dodaje radny. Samorządowcy wystosowali także uchwałę do prezydenta miasta, aby zabezpieczył środki na potrzebne narzędzia oraz farby, a także by promował usuwanie takich napisów przez samych mieszkańców oraz to, żeby ludzie po prostu pilnowali swojej przestrzeni.
Kim są wcześniej wspomniani Pogromcy Bazgrołów? To przedstawiciele jednostek miejskich: m.in. MPO, MPK i ZBK, ale też Uniwersytetu Pedagogicznego oraz Biblioteki Polskiej Piosenki wraz z Waldemarem Domańskim, inicjatorem akcji. – Postanowiłem zarazić urzędników tą ideą, ale również potrzebni są zwykli mieszkańcy, bez których nie pokonamy tego robaka toczącego nasze miasto – mówi Domański. „Robaka” lub – jak określa Domański tych, którzy piszą po murach – obszczymurków.
Zdążyć przed 2016
– Generalnie chodzi o to, że w 2016 roku przyjedzie do nas kilka milinów ludzi i natkną się oni na brzydkie napisy, a my chcemy to zmienić. Chcemy też, aby sami mieszkańcy nam w tym pomogli. I tu na przykładzie Klin można mówić o sukcesie, ponieważ usunęli bohomazy i teraz tego miejsca pilnują, bo poczuli się właścicielami tego, co zrobili – opowiada Waldemar Domański. – Uważamy, że tylko poprzez społeczną niezgodę na działalność obszczymurków ze sprejami jesteśmy w stanie trwale zmienić wizerunek Krakowa. Niszczenie mienia wspólnego jest nieporozumieniem. Nie mamy okupanta, z nikim nie walczymy, aby wyrażać swoje poglądy mamy na przykład Facebooka – mówi dyrektor Biblioteki Piosenki Polskiej.
Więźniowie pomagają
Miasto oczywiście nie jest bierne, ale jest znacznie ograniczone: prawnie (nie może usuwać napisów z elewacji nieruchomości prywatnych osób) oraz finansowo (na sprzątanie jest wyznaczona konkretna pula pieniędzy). Problem kosztów można jednak rozwiązać. Zarząd Budynków Komunalnych od kwietnia współpracuje z zakładem karnym w Nowej Hucie. – Pięciu więźniów nieodpłatnie zamalowuje bazgroły. Do tej pory pokryliśmy farbą 3 tysiące mkw. powierzchni na 31 przychodniach zarządzanych przez ZBK – wyjaśnia Anna Dunajska, członek zespołu zadaniowego ds. walki z nielegalnym graffiti. – W tej chwili przygotowujemy bazę nieruchomości w formie aplikacji, gdzie będzie można pobrać różne przydatne informacje i to, czy właściciele wyrażają zgodę na usunięcie malunków – dodaje.
Do akcji Pogromcy Bazgrołów może się włączyć każdy. Jeśli nie czynnie, to biernie, poprzez oddanie farby emulsyjnej do punktów MPO, jednak farba ta nie może być starsza niż 3-4 lata. Chętni również mogą chwycić za wałek czy pędzel i odmienić wizerunek swojego otoczenia.