Wczoraj w Krakowskiej Manufakturze Czekolady mieliśmy przyjemność (choć dla mnie był to stres ogromny) wziąć udział w warsztatach cukierniczych. Przy okazji formowania pralinek, zebrani dziennikarze (a raczej dziennikarki i ja) mogli posłuchać wielu ciekawostek na temat czekolady – jej historii, zaskakujących właściwości i zastosowań. Panie z ulgą i wielkim zadowoleniem przyjęły fakt, że czekolada przynosi wiele korzyści zdrowotnych oraz – co jest oczywiste – że poprawia humor.
Nie powiem, zabawa w cukiernika zaczęła mi się podobać w momencie, gdy wyszliśmy z pomieszczenia, gdzie wytwarzane są słodkości. Wycinanie foremkami wzorków, maczanie je w białej bądź mlecznej czekoladzie, a na końcu obtaczanie w różowym cukrze, kokosie czy prażonym sezamie, nie szło mi dobrze. Jednak wolę zajmować się mięsem niż słodyczami…
Później zostaliśmy zaproszeni do kawiarni, aby posłuchać jeszcze kilku historii, które opowiadał Tomek – jeden ze sprzedawców, ale przy tym wielki pasjonat czekolady i jej znawca. Na sam koniec próbowaliśmy trzech odmian czekolady: z Dominikany, Ekwadoru i Ugandy. Poziom mojego zasłodzenia był już zbyt duży, dlatego ograniczałem się do spróbowania delikatnej białej oraz mlecznej. Jedno jest pewne – w sklepach ciężko znaleźć produkty o tak wyważonym smaku.
Brzmi to wszystko trochę jak reklama. Uczciwe musze napisać, że bardzo mi się podobała ta akcja promocyjna nie z powodu darmowej czekolady, bo jadam raz na rok. Manufaktura Czekolady oferuje płatne warsztaty przede wszystkim dla tych, którzy chcą się czegoś o czekoladzie dowiedzieć. I faktycznie, oprócz obklejania jej czymś jeszcze słodszym, w międzyczasie wzrasta poziom wiedzy. I to jest najważniejsze.