Autor odrzuconego projektu budżetu obywatelskiego poszedł do sądu

fot. Krzysztof Kalinowski

Pomysłodawca jednego z projektów stworzonych w ramach budżetu obywatelskiego nie mógł pogodzić się z decyzją o jego odrzuceniu. Chodziło o wiaty dla rowerów.

Projektodawca chciałby, aby wzorem Paryża czy Utrechtu, w Krakowie powstały zamykane boksy dla jednośladów. Rocznie mogłoby z nich korzystać ok. 200 osób. Warunkiem było podpisanie umowy najmu. Koszt projektu został oszacowany na około 1,4 mln złotych. dodatkowo mieszkańcy sami mieliby wskazać, gdzie takie wiaty powinny się znaleźć.

Urzędnicy nie dopuścili pomysłu pod głosowanie, tłumacząc, że „w ramach procedury budżetu obywatelskiego nie mogą być realizowane projekty, których efekty nie spełniają kryterium ogólnodostępności”. Oprócz tego niedopuszczalne było również niewskazanie miejsca postawienia boksów.

Autor złożył skargę do sądu administracyjnego na decyzję o niepoddaniu pod głosowanie jego projektu. Uznał też, że urzędnicy naruszyli przepisu Konstytucji RP związany (art. 32. Zasada równości obywatela wobec prawa). Skargę złożył jednak na… bezczynność organu.

Na poparcie swojej tezy przywołał inne projekty, które mimo ograniczeń liczbowych uczestników, zostały dopuszczone do głosowania. Mowa tu m.in. o zajęciach jogi, doszkalaniu kierowców czy nauce języka angielskiego. Skarżący odniósł się również do zarzutu o braku miejsca, gdzie mają powstać wiaty. Uznał, że przecież inne projekty w swoich opisach również nie mają szczegółowej lokalizacji. Dodał jednak, że wiaty mogą powstać na miejscach postojowych dla samochodów, rowerów, na chodnikach czy pasie zieleni przydrożnej.

Skarżący domagał się włączenia na listę projektów, które będą poddane pod głosowanie w tegorocznej edycji BO.

Miejsce jest ważne z wielu względów

Miasto w odpowiedzi na skargę wytłumaczyło, że potrzebna jest konkretna lokalizacja, by poszczególne komórki merytoryczne mogło się odnieść do pomysłu. Urzędnicy podkreślili, iż wskazanie wszystkich miejsc dla takich wiat może być problematyczne, ale rozwiązaniem było np. zmniejszenie ich liczby i wskazanie choćby kilku lokalizacji, a gdyby projekt cieszył się popularnością, rozwijanie go w przyszłości.

– Budżet Obywatelski jest specyficzną formą konsultacji społecznych, w ramach których realizowane są między innymi projekty polegające na zmianach w przestrzeni publicznej, jednakże za zgodą mieszkańców wyrażających w głosowaniu poparcie dla realizacji danego projektu (np. montaż stacji napraw rowerów – konieczność utwardzenia przestrzeni pod stacje ok.2x2 m) – zaznacza miasto.

– Warunkiem koniecznym jest przekazanie potencjalnym głosującym pełnej informacji o zakresie realizacji projektu i związanych z tym zmianach w przestrzeni publicznej, co bez szczegółowych lokalizacji nie jest możliwe. Już na etapie głosowania mieszkańcy decydują, czy w danym miejscu chcą mieć np. wiatę rowerową, miejsce postojowe, zieleniec, czy stojaki rowerowe – czytamy w odpowiedzi na skargę.

Do tego powtórzona została zasada o ogólnodostępności projektu, która w tym przypadku nie została wypełniona.

Stracony czas?

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uznał, że skargę odrzuca z uwagi na jej niedopuszczalność. Decyzja odmowna w sprawie poddania pod głosowanie projektu w ramach BO nie skutkuje bowiem żadnymi konsekwencjami prawnymi – nie nadaje uprawnień, nie nakłada obowiązku ani nie tworzy bądź znosi istniejącego stosunku prawnego.

– Nie można przyjąć, że uprawnienie mieszkańców do brania udziału w konsultacjach z mieszkańcami gminy oznacza obowiązek organu poddania pod głosowanie ogółu mieszkańców każdego zgłoszonego wniosku – stwierdził sąd.

WSA zauważył jeszcze jedną rzecz: „W aktualnym stanie prawnym generalnie brak jest regulacji prawnych dopuszczających możliwość zaskarżenia do sądu administracyjnego działań lub zaniechań organów w ramach realizacji projektów zgłoszonych (przyjętych) do budżetu obywatelskiego w trybie konsultacji społecznych”.

Orzeczenie jest nieprawomocne.