Bezdomny z Krakowa pomagał w praniu pieniędzy. Idzie za kratki na 3 lata

Zdjęcie ilustracyjne fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Bezdomny mieszkaniec Krakowa 68-letni Andrzej S. usłyszał wyrok 3 lat więzienia za udział w przestępczym praniu „brudnych pieniędzy”. Proces pomysłodawcy przestępstwa trwa.

Mężczyzna dał się do procederu wciągnąć przez znajomego Dominika G., który zaoferował mu pieniądze byle tylko Andrzej S. zgodził się kupić na swoje nazwisko spółkę prawa handlowego. Tak się stało w 2015 r. i bezdomny po zakupie 100 proc. akcji został i po zebraniu walnego zgromadzenia został prezesem zarządu w spółce.

Został w firmie prezesem i „słupem”

Faktycznie o wszystkim decydował Dominik G. i on też odebrał od Andrzeja S. dokumenty związane ze nabytą spółką oraz telefony zakupione na firmę. Polecił też wypłatę z banku kwoty 10 tys. zł, z tej puli 3 tys. zł przekazał Andrzejowi S. za fatygę. On z kolei chwalił się znajomej, że „został słupem” w firmie i na jego nazwisko wystawiane są  dokumenty. Nie miał problemu, by uczestniczyć w przestępczym interesie, miał tego pełną świadomość, choć jego kondycja fizyczna była fatalna. Przeszedł dwa udary, zawał serca i amputowano mu część nogi Mieszkał w schronisku dla bezdomnych w Krakowie.

Dominik G. zawiózł go też do Niepołomic, gdzie podpisano umowę najmu hali magazynowej, jednak spółka nie zapłaciła czynszu i umowę najmu zerwano. Spółka nie prowadziła żadnej działalności także po jej zakupie przez Andrzeja S., nie wykorzystała wynajętej hali, ale wystawiła na portalu olx ofertę pracy w dziale marketingu. Zainteresowani kontaktowali się telefonicznie lub mailowo z dwiema osobami, potem okazało się, że takich ludzi w firmie nie ma.

Chętni do pracy w ramach obowiązków mieli szukać pewnych danych w internecie. Mieli też samodzielnie obsługiwać operacje finansowe związane z firmą i to z wykorzystaniem rachunków założonych na swoje dane. Wpływała tam gotówka, którą pracownicy wypłacali i mieli potem za nią kupować specjalne kupony w ramach usługi moje pieniądze. Faktycznie były to fundusze skradzione z rachunków t innych osób, których komputery hakerzy zainfekowali złośliwym oprogramowaniem i przejęli do nich hasła dostępu.

18 oszukańczych transakcji

Oskarżony Andrzej S. swoim nazwiskiem firmował działalność oszukańczej spółki. Pomagał w sumie w 18 transakcjach, dzięki którym „wyprano” skradzione z kont 194 tys. zł. Tylko niektórzy poszkodowani odzyskali utracone fundusze.

Oskarżony przyznał, że brał udział w procederze na polecenie Dominika G., on z kolei winą obarczał Andrzeja S., ale zdaniem krakowskiego sądu bezdomny nie był inicjatorem i osobą decyzyjną w dokonaniu tego przestępstwa. Proces Dominika G. toczy się odrębnym trybem, wyrok na Andrzeja S nie jest prawomocny.

Z orzeczonej kary mężczyzna odbył już pół roku jako tymczasowo aresztowany. Teraz jest na wolności. Ma też oddać 3 tys. zł korzyści z przestępstwa.