Jaki jest ostateczny bilans manifestów organizowanych przez Strajk Kobiet jesienią i zimą 2020 roku? Tego do końca nie wiadomo. Policja wskazuje tylko na pięć osób, które usłyszały zarzuty w związku z wydarzeniami.
Dziesiątki tysięcy osób brało udział w strajkach związanych z zaostrzeniem prawa aborcyjnego. Patrząc na liczbę samych wydarzeń i uczestników, osoby, które – według policji – złamały prawo stanowiły ułamek.
– W sumie pięć osób usłyszało zarzuty za popełnione przestępstwa do jakich doszło podczas trwania manifestacji i protestów w IV kwartale 2020 roku – mówi Piotr Szpiech, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.
Co to za zarzuty? Pierwsza osoba odpowie za znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, druga za znieważenie funkcjonariusza, trzecia za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, czwarta usłyszała zarzut wymuszania zaniechania czynności służbowej, a piąta zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza.
To nie wszystko. Policjanci wystawiali mandaty uczestnikom zgromadzeń. Wiadomo, że nie wszyscy przyjmowali je i tym samym mundurowi kierowali wnioski o ukaranie do sądu. Tu jednak żadnych konkretów nie ma.
– Jeśli chodzi o wykroczenia, to nie prowadzimy statystyk, które pozwoliłby na wyłonienie, które z mandatów zostały wystawione w trakcie „strajków kobiet” i ile osób takich mandatów nie przyjęło – wyjaśnia Szpiech.
Początkowo zarówno policja, jak i protestujący nie konfrontowali się ze sobą. Z biegiem czasu wrogość jednak narastała. Pojawiały się relacje dotyczące brutalności funkcjonariuszy. Te jak na razie nie mają przełożenia na realne działania.
– W Komendzie Miejskiej Policji w Krakowie nie prowadzono postępowań wobec funkcjonariuszy o nieuzasadnione użycie siły – zapewnia Piotr Szpiech.