– Do Wisły i Przemszy, które płyną przez Małopolskę, przedostały się wody pogaśnicze z pożaru niebezpiecznych odpadów w Siemianowicach Śląskich. Radziłbym przez kilka dni nie wypoczywać nad tymi rzekami – mówi dla LoveKraków.pl prof. Mariusz Czop, naukowiec z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Do dużego pożaru składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich doszło w piątek 10 maja. Ogień trawił beczki, w których znajdowały się rozpuszczalniki oraz plastik. Tego typu pożary są bardzo niebezpieczne dla środowiska. Powodują tzw. awaryjne uwolnienia zanieczyszczeń do powietrza. Można się w nim spodziewać niemal każdej substancji. W lipcu 2023 roku do podobnego zdarzenia doszło w Zielonej Górze, gdzie spłonęła hala magazynowa z chemikaliami. Niebezpieczne substancje dostały się do powietrza, jak również do stawów, w efekcie czego padła część ryb. Eksperci komentowali, że miało miejsce skażenie środowiska na dużą skalę – potwierdziły to badania.
Jak twierdzi Małopolski Urząd Wojewódzki w Krakowie, zanieczyszczenia po pożarze w Siemianowicach Śląskich przedostały się do rzek na terenie województwa małopolskiego. Naukowcy radzą, żeby mieszkańcy przez jakiś czas nie wypoczywali nad nimi. „Rzekami w najbliższych godzinach i dniach będzie spływać fala zanieczyszczeń chemicznych. W wyniku pożaru do środowiska uwolniona została bardzo duża ilość nieznanych i dotychczas niezidentyfikowanych substancji chemicznych, wśród których mogą znajdować się silnie toksyczne i szkodliwe dla ludzi związki rakotwórcze i mutagenne” – czytamy w piśmie, które strona społeczna skierowała do wojewody małopolskiego Krzysztofa Klęczara.
Pod dokumentem podpisali się Mariusz Waszkiewicz (Towarzystwo na rzecz Ochrony Przyrody), Paweł Chodkiewicz (Strażnicy Rzek WWF) i Mariusz Czop, naukowiec z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Zwrócili się z prośbą do wojewody Klęczara, żeby ten ostrzegł mieszkańców województwa przed korzystaniem, jak też przebywaniem nad rzekami Przemszą i Wisłą.
„Ostrzeżenie, o które wnioskujemy, ma charakter prewencyjny i powinno obejmować okres co najmniej trzech dni, tak aby fala skażonej wody mogła odpłynąć z terenu naszego województwa. Z wiadomości podawanych przez media i służby niestety można odnieść wrażenie, że rozwiązania przeciwdziałające dalszemu rozprzestrzenianiu się zanieczyszczeń mogą być nieskuteczne. Maty sorpcyjne i słoma nie są bowiem w stanie zatrzymać większości związków, rozpuszczonych w wodzie” – napisano w dokumencie.
Naukowcy i społecznicy zaapelowali o przeprowadzenie badań jakości wody w Przemszy oraz w Wiśle, pod kątem występowania w niej m.in. metali ciężkich.
Nie ma śniętych ryb
O sprawę pytamy w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim. W weekend wojewoda zwołał zespół zarządzania kryzysowego. Zaapelował do mieszkańców i turystów o to, aby ci w miarę możliwości nie zbliżali się do wód otwartych w naszym regionie. Natomiast pracownicy Wojewódzkiego Inspekoratu Ochrony Środowiska w Krakowie udali się w teren, żeby przeprowadzić badania. Zostały wykonane m.in. w miejscowości Bobrek (powiat oświęcimski), przez którą przepływa Przemsza.
„Badania wód, przeprowadzone w godz. 10.40-14.15 w dniu 12.05.2024 r., są porównywalne z wynikami, obserwowanymi w dniu 11.05.2024 r. Oblot dronem nie wykazał zmian w barwie cieków rzeki Przemsza i rzeki Wisła. Nie zaobserwowano również śniętych ryb, nie odczuwano niepokojących zapachów wzdłuż nurtów tych rzek. Pobrane próby wód rzek Przemsza i Wisła poddane zostaną analizie fizykochemicznej” – poinformował WIOŚ. 13 maja inspektorat zaktualizował komunikat. Jak przekazał, badania wykazały niewielkie stężenia węglowodorów ropopochodnych oraz aromatycznych (BTX). „Niosły one okresowo lekki zapach chemiczny wody rzeki Przemszy. Po drodze do rzeki Wisły ulegały jednak rozcieńczeniu” – zapewniają przedstawiciele WIOŚ.
Prof. Mariusz Czop, specjalista w zakresie zanieczyszczenia środowiska wodnego z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie wskazuje, że do Przemszy oraz do Wisły przedostały się wody pogaśnicze, w których na pewno znajdowały się niebezpieczne dla zdrowia człowieka oraz dla środowiska chemikalia. – Z ogólnodostępnych informacji wynika, że aby powstrzymać rozprzestrzenianie się zanieczyszczeń, strażacy zastosowali powierzchniowe bariery, unoszące się na wodzie. Nie są one jednak w stanie zatrzymać wszystkich zanieczyszczeń. Wyłapują tylko związki ropopochodne, które płyną na powierzchni wody. Te, które zostały w niej rozpuszczone, nie są wychwytywane, ponieważ omijają bariery – podkreśla prof. Czop.
Jego zdaniem zanieczyszczenia dotrą bądź już dotarły do Wisły w Krakowie. – Radziłbym mieszkańcom, aby jeszcze dziś i najlepiej aż do środy powstrzymali się od wypoczynku nad rzeką i kontaktu z wodą. Zanieczyszczenia w Wiśle będą miały prawdopodobnie małe stężenie, jednak ostrożności nigdy za wiele – dodaje.
Apeluje do WIOŚ w Krakowie, by ten przeprowadził szczegółowe badania jakości wody w Przemszy i w Wiśle, biorąc pod uwagę szeroki zakres parametrów. – Brak śniętych ryb nie jest dobrym wyznacznikiem tego, czy zanieczyszczenie w wodzie występuje czy nie. Przemsza i Wisła są niestety mocno zdegradowanymi rzekami, tak że ryb nie jest w nich dużo – kwituje naukowiec z krakowskiej AGH.