News LoveKraków.pl

Ścieki zanieczyszczają Dłubnię. Wody Polskie mówią o przekroczeniach

Dłubnia fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Wody Polskie twierdzą, że ścieki zbyt dużo razy przedostawały się do Dłubni poprzez przelewy burzowe. Wodociągi zapewniają, że zrzuty odbywały się zgodnie z pozwoleniami. Zanieczyszczenie to duży problem rzeki, która według mieszkańców ma potencjał turystyczny.
Ścieki wpływające do Dłubni to duży problem. Mieszkańcy chcieliby nad nią wypoczywać, ale bywa, że nieprzyjemny zapach do tego nie zachęca. Tymczasem rzeka ma turystyczny potencjał. Przekonał się o tym Marcin Pawlik, radny dzielnicy Nowa Huta. Pewnego dnia w lipcu 2015 roku wypłynął na rzekę kajakiem i spłynął aż do miejsca, gdzie Dłubnia uchodzi do Wisły.

Od dzieciństwa mieszkałem blisko Dłubni, ale nigdy nie miałem okazji, żeby spojrzeć na nią z poziomu wody. Dopiero gdy wypłynąłem na rzekę kajakiem, zobaczyłem, jak duży potencjał turystyczny i przyrodniczy w niej drzemie – mówi nam Pawlik. Podczas swojej pierwszej podróży odkrył również, że Dłubnia jest bardzo zaśmiecona. W wodzie było dosłownie wszystko: wanny, pralki, lodówki. Radny wpadł zatem na pomysł, by rzekę posprzątać.

W efekcie powstała akcja „Czysta Dłubnia”. W ubiegłym roku odbyła się jej dwunasta edycja. Mieszkańcy posprzątali rzekę w rejonie alei Solidarności, ul. Melchiora Wańkowicza i ul. Ptaszyckiego. 120-litrowe worki szybko wypełniły się śmieciami. Do tego doszły odpady wielkogabarytowe, takie jak wersalka. Znaleziono również opony oraz część karoserii. – Można śmiało stwierdzić, że przez tych 12 edycji naszej akcji wysprzątaliśmy Dłubnię od ul. Wojciechowskiego do ul. Ptaszyckiego. Przy okazji kolejnych planujemy iść w dół doliny, nie zapominając o wcześniejszych odcinkach rzeki – twierdzi w rozmowie z nami Marcin Pawlik.

Spływy kajakowe

Z czasem radny zaczął myśleć o tym, żeby organizować cykliczne spływy kajakowe Dłubnią. Projekt udało się zrealizować. Spływy cieszą się dużym zainteresowaniem. – Mają swój początek obok Zalewu Nowohuckiego, a koniec pod mostem Wandy. W ramach Budżetu Obywatelskiego Województwa Małopolskiego udało się nawet stworzyć oficjalny, pierwszy w Krakowie szlak kajakowy: „Dłubnia-Nowa Huta”. Trasa jest oznakowana tablicami. Naszym marzeniem jest, żeby w połowie szlaku wybudować stanicę wodną, gdzie możnaby sobie zrobić przystanek na odpoczynek czy piknik. Ale aktualnie są inne priorytety – mówi Pawlik.

Chodzi o uporanie się z zanieczyszczaniem Dłubni przez ścieki. Wpływają do niej poprzez przelewy burzowe w czasie intensywnych deszczy. – W całym Krakowie mamy ich 38. Uruchamiają się po ulewnych deszczach, kiedy kanalizacja nie wytrzymuje nadmiaru wody, która spływa z posesji, dróg, chodników, a także ścieków, płynących tymi samymi rurami. W naszym mieście nie ma niestety rozdzielonej kanalizacji deszczowej od sanitarnej, dlatego po ekstremalnych zjawiskach pogodowych mieszanina deszczówki i ścieków wpływa przez przelewy wprost do rzek – relacjonuje radny.

Problem jest znany mieszkańcom, którzy biorą udział w spływach. Nieprzyjemny zapach jest szczególnie wyczuwalny w rejonie przelewu przy Ptaszyckiego. Zanieczyszczona rzeka nie zachęca do rekreacji. – W wodzie można zobaczyć wszystko, co ludzie spuszczają w toaletach – dodaje Pawlik.

Woda w stanie naturalnym

Ścieki trafiają do Dłubni z trzech przelewów burzowych. Ich działanie zostało skontrolowane przez Wody Polskie, których pracownicy sprawdzali też stan wody w rzece. – Stwierdzono, że jest ona w stanie naturalnym, z wyjątkiem rejonu ul. Ptaszyckiego, gdzie powyżej wylotu wyczuwalny był zapach, charakterystyczny dla ścieków bytowych – wyjaśniają Wody Polskie.

Z dokumentów, które ich pracownicy otrzymali od Wodociągów Miasta Krakowa wynika, że w latach 2020-2023 przelewy uruchamiały się więcej razy niż zostało to dopuszczone w pozwoleniach wodnoprawnych, które wydał marszałek województwa małopolskiego. – Szczególnie dotyczy to wylotów w rejonie ulic Okulickiego i Cienistej – twierdzą w Wodach Polskich.

Zapytaliśmy, o jak dużych przekroczeniach mowa? W odpowiedzi otrzymaliśmy dane, dotyczące trzech okresów. Przykładowo pomiędzy wrześniem 2022 r. a tym samym miesiącem ubiegłego roku poprzez przelew burzowy w rejonie ulicy Okulickiego ścieki przedostały się do Dłubni 14 razy. Z kolei w przypadku przelewu w pobliżu ulicy Cienistej liczba zrzutów nieczystości wyniosła 13. – Tymczasem w analizowanym okresie dopuszczono ich 10 dla każdego z tych przelewów – przekazali nam przedstawiciele Wód Polskich.

Wydali zalecenia dla Wodociągów Miasta Krakowa, które odpowiadają za urządzenia. Jednym z nich jest przedstawienie harmonogramu działań, które „mają zapobiec przekroczeniom w liczbie uruchomień przelewów burzowych”.

Wodociągi: „jesteśmy w prawie”

Wodociągi Miasta Krakowa przekonują, że przelewy działają zgodnie z pozwoleniami. – Mając na uwadze, że okres ważności, dla którego zostały wydane wspomniane decyzje, wynosi 10 lat, należy wskazać, że przekroczenie krotności uruchomień w ciągu jednego roku w odniesieniu do średniej rocznej z 10-lecia nie jest traktowane jako naruszenie warunków pozwolenia wodnoprawnego – zapewnia nas Robert Żurek, rzecznik miejskiej spółki.

Podkreśla, że „przelewy burzowe są integralnym, nieodłącznym oraz kluczowym dla bezpieczeństwa, zdrowia i życia mieszkańców elementem kanalizacji ogólnospławnej”. – Prawidłowe funkcjonowanie urządzeń chroni krakowian przed zalewaniem terenów niżej położonych, a co za tym idzie przed zagrożeniem sanitarnym. W przypadku braku przelewów burzowych, nadmiar opadów powodowałby wylewanie mieszaniny ścieków sanitarnych oraz wód deszczowych na tereny zamieszkałe – dodaje Robert Żurek.

Zapewnia, że urządzenia uruchamiają się wyłącznie wówczas, gdy „dochodzi do nadzwyczajnych sytuacji meteorologicznych”. Twierdzi jednocześnie, że spółka poszukuje rozwiązań, które mają ograniczyć liczbę zrzutów zanieczyszczeń do Dłubni. W tym celu na przelewach burzowych przy ul. Ptaszyckiego, a także przy ul. Żaglowej, były testowane specjalne przegrody. Ostatecznie została zamontowana na drugim z nich. Kolejne takie urządzenie ma się pojawić w innym rejonie miasta, przy ul. Do Wilgi, bowiem poprzez przelewy ścieki dostają się nie tylko do Dłubni. – Trwa ocena wniosków w procedurze przetargowej, a realizacja zadania jest planowana do końca tego roku – kwituje Żurek.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Bieńczyce