Powszechność zjawiska przekręcania liczników tylko potwierdza, jak bardzo lubimy być oszukiwani i wierzyć, że 4-letni mercedes naprawdę ma 50 000 kilometrów przebiegu. Warto jednak upewnić się co do wiarygodności tej liczby, jeżeli nie chcemy być systematycznie zaskakiwani kolejnymi awariami lub zużyciem elementów, które przy tym przebiegu powinny jeszcze trochę wytrzymać. Dziś na rynku wtórnym szarogęszą się różnej maści oszuści – fałszerze książek serwisowych, mistrzowie Photoshopa i specjaliści od „regulowania liczników”. – Szacowaliśmy, że przekręcone liczniki ma 30-40% samochodów sprowadzanych zza zachodniej granicy. Oszustów zachęca fakt, że dziś w Polsce ten proceder nie jest karany – mówi Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodów.
Co gorsza, zupełnie nieświadomie działalność nieuczciwych sprzedawców wspierają… sami klienci. Większość z nas, szarych użytkowników czterech kółek, o specjalistycznej wiedzy z zakresu mechaniki samochodowej ma blade pojęcie. Przeważnie jakość pojazdu oceniamy po wyglądzie zewnętrznym. Tymczasem fałszerze nauczyli się już do perfekcji maskować niektóre ślady zużycia – wymieniają drobne elementy na nowe, malują wytarte kierownice i plastikowe elementy deski rozdzielczej, wymieniają tapicerkę i zagłówki – ostrzega Marek Konieczny. Na szczęście zbrodnia doskonała nie istnieje i w zasadzie każde fałszerstwo pozostawia po sobie ślady.
Co prawda w samochodach nie montuje się jeszcze czarnych skrzynek, ale rejestrująca niemal każde zmiany elektronika z pewnością przychodzi z pomocą przy sprawdzaniu uczciwości sprzedawcy. Już sam przebieg można oszacować dzięki danej liczbie zahamowań, zapisanych w sterowniku pompy hamulcowej. Co prawda nie dowiemy się dokładnie jaki przebieg ma auto, ale dzięki tej informacji możemy sprawdzić, czy ktoś przy nim majstrował. Średnio na kilometr jazdy przypadają dwa użycia hamulców.
Nie dać się wyrolować
Niektóre samochody, jak chociażby mercedesy, wyposażone są także w statystyki dotyczące wymiany oleju silnikowego. Jeżeli dolewka odbyła się przy przebiegu wyższym niż aktualnie prezentowany na liczniku, możemy być niemal pewni fałszerstwa. Niestety, im starsze auto, tym trudniej o jeo wykrycie. Najskuteczniejsze, a zarazem dosyć tanie, okazuje się być zmniejszanie liczników w kilkunastoletnich pojazdach z elektronicznym wyświetlaczem. Znacznie trudniejszym zadaniem dla oszusta jest ingerowanie przy licznikach analogowych – wymontowane zegary pozostawiają ślady, a liczniki często zawieszają się.
Co więc zrobić, by na świeżo zakupionym używanym samochodzie nie przejechać się jak Zabłocki na mydle? Przede wszystkim warto zainwestować pieniądze w dokładne sprawdzenie pojazdu jeszcze przed zakupem. Oczywiście im droższe auto, tym bardziej opłacalne staje się zrobienie przeglądu jeszcze przed kupnem.
Pewne dane na temat aut zarejestrowanych w Polsce uzyskać pomoże także raport z Centralnej Ewidencji Pojazdów. Dzięki prowadzonej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych stronie www.historiapojazdów.gov.pl, na podstawie numeru rejestracyjnego, VIN i daty pierwszej rejestracji, dowiemy się między innymi, czy samochód ma ważne ubezpieczenie i przegląd oraz czy nie jest kradziony. Od czerwca 2014 roku diagności w centralnej bazie zapisują także stan licznika. – Aktualnie system nie jest jeszcze w pełni zaktualizowany, ale za rok czy dwa lata przyniesie wiele korzyści klientom rynku wtórnego – tłumaczy prezes ZDS. Według niego, kierowcy nie są też skazani na niepewność kupując auta sprowadzone z zachodu. – Od stycznia ubiegłego roku zmieniły się także przepisy unijne. Każdy kierowca na terenie wspólnoty po przeglądzie może dostać specjalny certyfikat opisujący stan pojazdu. Jeżeli sprzedawca samochodu sprowadzonego z zachodu nie dysponuje takowym, warto przemyśleć transakcję. Kupując używane auto przede wszystkim trzeba zachować chłodną głowę i pamiętać, by sprawdzić, czy samochód, który dziś wygląda jak nowy, nie trafi za chwilę na złom.