Czy Krakowska Karta Mieszkańca w proponowanym kształcie ma sens? [Opinia]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Dobrze, że miasto zdecydowało się na wprowadzenie w życie Krakowskiej Karty Mieszkańca (KKM), bo może zniknąć dzięki niej problem faworyzowania osób niepłacących u nas podatków. Warto jednak rozszerzyć obszar jej działania o coś, co stałoby się silniejszym bodźcem do rozliczania PIT-u pod Wawelem, niż to co zaproponował pan radny Bogusław Kośmider.

A wiązać ono mogłoby się z cennikiem abonamentu miesięcznego w Strefie Płatnego Parkowania (SPP). Obecnie wynosi: 10 złotych dla mieszkańców strefy oraz 250 złotych dla pozostałych. Bez rozróżnienia na to czy ktoś płaci podatki w mieście, czy też nie. Jak można to poprawić?

Myślę, że poprzez wprowadzenie trzech stawek progresywnych: dwóch niższych dla posiadaczy nowej KKM, czyli płacących podatki w Krakowie, oraz jednej wyższej dla pozostałych. Zamieszkujący obszar danej SPP posiadacze KKM płaciliby 139 złotych miesięcznie. W cenie tego abonamentu znalazłby się bilet miesięczny na wszystkie linie MPK (obecnie 89 zł). Oznaczałoby to 50 zł za możliwość parkowania na ulicy w strefie, czyli 40 zł więcej niż dotychczas.

Co by to oznaczało? Przede wszystkim sprawiedliwość, bo wydaje mi się, że 10 złotych jest ceną kuriozalną za zagracanie przestrzeni miejskiej, niszczenie chodników i produkcję smogu. Na obecne status quo zżyma się zresztą wielu krakowian, którzy za miejsce parkingowe w swoim bloku muszą zapłacić deweloperowi 30-35 tysięcy złotych. Oznacza to tyle, że mieszkańcy strefy parkowania wyrównają długi względem reszty dopiero po 300-tu latach (!). Nie dziwi mnie więc, że właściciele samochodów z osiedli czują się sfrustrowani tym, że z własnych podatków muszą dotować parkingowe eldorado mieszkańcom centrum. Pomijając powyższy aspekt, zmiana cennika abonamentu wpłynęłaby na redukcję korków. Dlaczego?

Po pierwsze dlatego, ponieważ byłoby więcej środków na bardziej znaczące podniesienie częstotliwości kursowania transportu zbiorowego oraz zintensyfikowanie inwestycji w jego zagęszczenie i jakość.

Po drugie: osoby, które w ramach nowego abonamentu będą posiadały bilet MPK na cały Kraków, zaczną częściej wybierać komunikację zbiorową, ponieważ dojdą do wniosku, że taki wybór jest o wiele lepszy niż stanie w niekończącym się korku, długotrwałe szukanie miejsca parkingowego i na dodatek jeszcze płacenie za paliwo.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że SPP w Krakowie obejmuje spory kawałek miasta, może to oznaczać aż kilkadziesiąt tysięcy samochodów mniej na ulicach, które obecnie pokrywają je spalinami. W połączeniu z niedawno wprowadzoną bezpłatną komunikacją zbiorową dla uczniów podstawówek (a niebawem gimnazjów i szkół średnich), niewykluczone że zadziała efekt kuli śnieżnej. Cała rodzina będzie mogła korzystać z transportu zbiorowego bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat, a Kraków nie straci na tym grosza, tylko jeszcze zarobi.

Druga stawka, również dla płacących podatki w Krakowie, ale nie zameldowanych w strefie, może wynosić tyle co obecnie: 250 złotych. Z tą różnicą, że również znalazłby się w niej bilet miesięczny MPK na całe miasto. To rozwiązanie mogłoby ograniczyć korki na linii osiedla-centrum szczególnie w weekendy, gdy ludzie przemieszczają się raczej rekreacyjnie niż służbowo.

Ostatnia opłata na poziomie 350 złotych dla wszystkich niepłacących podatków. Nieważne czy mieszkają w SPP, czy poza nią. Stałaby się de facto skutecznym sposobem na przymuszenie ich do rozliczania PIT-u w mieście, ponieważ oznaczałaby 100 złotych miesięcznej straty w razie braku zameldowania w SPP lub 211 złotych w sytuacji mieszkania tamże. Mogłaby odnieść również bardzo dobre rezultaty, jeśli chodzi o udrażnianie chodników.

A nie jest to takim złym pomysłem, jeśli przypomnimy sobie narzekanie na studentów wracających do Krakowa i paraliżujących ulice każdego października. 350 złotych skusiłoby ich do przyjazdu z rodzinnych stron PKS-em lub pociągiem zamiast własnym samochodem, który stoi nieużywany całymi tygodniami, zmniejszając i tak ograniczoną liczbę miejsc parkingowych w centrum.

Nieopłacalny stałby się wtedy proceder wyłudzania 10-złotowego abonamentu związany z fikcyjnymi zameldowaniami. Nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki, okaże się że piętnastu młodzieńców przestanie razem "mieszkać" w jednej kawalerce. Albo zacznie uczciwie płacić za możliwość parkowania w centrum.

Nowe taryfy nie przypadną do gustu części mieszkańców, ale korzyści mogą z czasem przekonać ich do tego pomysłu. W końcu łatwiej im będzie zaparkować pod domem, nie będą stali w takich korkach jak obecnie, poprawi się jakość powietrza i spadnie hałas, będzie więcej miejsca do spacerowania po chodnikach, komunikacja publiczna przyspieszy, a Kraków zyska więcej funduszy na nowe inwestycje.

Można przy okazji pomyśleć o rozszerzeniu nowej KKM o darmowe wypożyczanie rowerów miejskich na godzinę dziennie. Tym bardziej, że karnet proponowany przez BikeU nie zachęci raczej wielu mieszkańców do korzystania z jego usług. Gdyby zostało to zintegrowane z przyszłą kartą mieszkańca, sytuacja wyglądałaby diametralnie inaczej.

Tak rozbudowana KKM skuteczniej nakłoni do podatkowej przeprowadzki pod Wawel i przesiadki na MPK niż sam straszak w postaci 18 złotych więcej za bilet miesięczny. Będzie też bardziej sprawiedliwa, bo nie zrzuci całego ciężaru tylko i wyłącznie na pasażerów transportu zbiorowego, ale podzieli go równomiernie, również na kierowców rozliczających PIT poza naszym miastem.

Paweł Ornat, czytelnik

Więcej opinii tego autora »

News will be here