Karę łączną sześciu lat i sześciu miesięcy więzienia wymierzył krakowski sąd Patrykowi R., któremu prokuratura zarzucała pozbawienie wolności dziewczyny ze szczególnym udręczeniem i spowodowanie obrażeń ciała. Wyrok nie jest prawomocny.
Z ustaleń wynika, że Patryk R. pod Krakowem dopuszczał się przemocy w stosunku do dwóch dziewczyn. Jedna z nich, 19-latka, opisywała, że poznała Patryka przez swojego kolegę, zostali parą i dziewczyna z miłości straciła dla niego głowę, dla nowego wybranka zrezygnowała z poprzedniego związku.
Przemoc wyzwiska, bicie
W nowej relacji z czasem zaczęła się pojawiać przemoc i wyzwiska.
– Bił mnie gdy był pijany, ale także na trzeźwo. Bił bez wyraźnego powodu – zeznawała pokrzywdzona. Słyszała, że był brutalny w stosunku do swojej poprzedniej dziewczyny, którą też znała, ale wtedy zakochana nie zwracała na to specjalnej uwagi.
– Tamten związek był toksyczny – nie miała jednak wątpliwości. Widziała siniaki na ciele poprzedniej wybranki Patryka, ale myślała, że jej to nie spotka.
Oboje przebywali w wynajmowanych mieszkaniach, ale dziewczyna nie miała wiedzy z jakiego źródła chłopak ma dochody. Z własnej inicjatywy 19-latka wzięła 2500 zł pożyczki, które wydali na życie. Była ofiarą bicia, ale nie wzywała policji, nie robiła obdukcji obrażeń u lekarza. Mocno poturbowana raz poprosiła o pomoc babcię, która zjawił się na miejscu i zabrała wnuczkę do siebie. Jednak 19-latka wykorzystała jeden moment nieuwagi i w nocy uciekła do Patryka.
Bił ją, a ona myślała, że się zmieni
– Wróciłam do niego, bo myślałam, że się zmieni – nie kryła potem przed prokuratorem. Później było kolejne bicie i ponowna ucieczka od chłopaka. Babci powiedziała, że obrażenia ma, bo pobiła się z koleżanką. Pytana dlaczego Patryk nie stanął w jej obronie tylko wzruszyła ramionami. Miała rozciętą wargę, wyrwane włosy na głowie, siniaki i otarcia. Do tego wybity ząb i złamany nos, do szpitala nie chciała jechać, a tym bardziej obciążać Patryka zeznaniami. Ze strachu jednak poprosiła o ochronę i wezwała policję, by odebrać swoje rzeczy pozostawione przez chłopaka w umówionym miejscu przy drodze.
Zdecydowała się na zeznania, gdy Patryk został zatrzymany za pozbawienie wolności swojej byłej dziewczyny, którą dopiero z rąk dręczyciela uwolnili policjanci.
Babcia 19-latki przed sądem zeznawała pod nieobecność oskarżonego na sali rozpraw.
– Boję się go – nie kryła 70-latka na procesie. Pokrzywdzone przesłuchiwano w krakowskim sądzie za pomocą wideokonferencji. Na rozprawie osobiście pojawił się za to świadek Artur P. policjant, który opowiadał o interwencjach związanych z oskarżonym.
– Osoba zgłaszająca prosiła o ochronę, bała się chłopaka i odebrać rzeczy, które zostawił w reklamówce. Widziałem, że miała obrażenia twarzy, była opuchnięta, ale zaprzeczała, by ktoś ją uderzył. Twierdziła, że uderzyła się o łóżko. Została pouczona, że może złożyć zawiadomienie o przestępstwie – zeznawał policjant.
Pamiętał, że jedna z wcześniejszych interwencji związana była z zaginięciem osoby nieletniej. Odkryto ją z oskarżonym w domu, w którym było gospodarstwo agroturystyczne.
Pokrzywdzona 19-latka dodała jeszcze, że po aresztowaniu Patryka wyjechała na pół roku do Holandii, by się odseparować od oskarżonego. Wcześniej, jak powiedziała, „nie odchodziła od niego z głupoty”. Do tej pory się leczy, ma kłopoty ze snem i bóle głowy.
– Śni mi się czasem, że Patryk mnie bije i dusi – mówiła w sądzie.
Oskarżony na mocy wyroku ma zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych przez pięć lat, musi im też zapłacić pond 60 tys. zł za wyrządzone krzywdy, karę odbędzie w systemie terapeutycznym z uwagi na konieczność terapii. W areszcie przebywa ponad dwa lata.