News LoveKraków.pl

„Dostrzegamy błędy sprzed pierwszej tury”. Co dzieje się w sztabie Łukasza Gibały?

fot. Krzysztof Kalinowski
– Dostrzegamy błędy, jakie popełniono dotychczas. Zawiódł outdoor. Stąd decyzja, by postawić na plakaty – mówią nam osoby, związane ze sztabem Łukasza Gibały.
Pierwsza tura wyborów na prezydenta Krakowa pokazała, że ostateczne wyniki potrafią diametralnie różnić się od sondażowych. Te drugie wskazywały, że liderem w wyścigu o prezydenturę jest Łukasz Gibała z Krakowa dla Mieszkańców. Pierwszą turę zwyciężył jednak Aleksander Miszalski z Koalicji Obywatelskiej: z aż 10-procentową przewagą nad swoim głównym kontrkandydatem.

Osoby ze sztabu Gibały, z którymi rozmawialiśmy, nie kryły zdziwienia. Ich lider podczas wieczoru wyborczego uśmiechał się z trudem. Musiał jednak szybko otrząsnąć się z szoku: następnego dnia skoro świt ruszył w miasto, by szukać brakujących głosów. Jaka teraz atmosfera panuje w sztabie Gibały?

– Jest pełna mobilizacja. Oczywiście dostrzegamy błędy, jakie popełniono dotychczas, ale nikt nikogo za to nie wini. To nie czas na rozliczenia – mówi nam społecznik z Koalicji Ruchów Krakowskich „Wspólnie dla Miasta” (osoby z nią związane znalazły się na listach Łukasza Gibały do Rady Miasta Krakowa). Nasz rozmówca podkreśla, że zawiódł outdoor. – Stąd decyzja, by teraz postawić również na plakaty i banery, które oczywiście będą rozwieszane w zgodzie z przepisami – przekonuje społecznik.

Przed pierwszą turą wyborów lider Krakowa dla Mieszkańców nie zdecydował się na tego typu kampanię ze względu na uchwałę krajobrazową. „Jak wiecie, od początku kampanii wyborczej graliśmy czysto i nie wywieszaliśmy banerów wyborczych, łamiących uchwałę krajobrazową. Nie robiliśmy tego, ponieważ uważamy, że to niesprawiedliwe w stosunku do przedsiębiorców, którym uchwała takie prawo zabrała” – napisał w mediach społecznościowych Gibała.

„Wielu z Was argumentuje jednak, że w związku z tym, że mój kontrkandydat Aleksander Miszalski od początku się tą uchwałą nie przejmował i dosłownie zalał Kraków banerami, to my przed drugą turą powinniśmy zrobić to samo – po to, żeby wyrównać szanse i żeby w Krakowie mogło dojść do prawdziwych i realnych zmian. Ja jestem sceptyczny, ale ponieważ wiadomości jest naprawdę dużo, postanowiłem zapytać Was o zdanie. Co o tym myślicie?” – pytał Gibała, po czym ogłosił: „Demokracja rozstrzygnęła – idziemy w banery”.

Jak się dowiadujemy, do Krakowa dla Mieszkańców zgłosiło się ok. pół tysiąca osób, które chciały wesprzeć kampanię Gibały i otrzymały banery, plakaty, ulotki oraz gazetki.

Społecznik z Koalicji Ruchów Krakowskich podkreśla, że kampania przed drugą turą to nie tylko bitwa na plakaty. – Łukasz jest w stałym kontakcie z ludźmi w terenie. Zmobilizował swoich radnych dzielnicowych, miejskich, wolontariuszy i współpracowników, którzy od rana do nocy są na ulicach i przypominają, o co toczy się gra. Albo prawdziwa zmiana, albo kontynuacja 20-letniej polityki Jacka Majchrowskiego i miasto oddane absolutnej władzy jednej partii z centralą w Warszawie – kwituje.

O tym, że po rozczarowującym wyniku w pierwszej turze nie ma szukania winnych, mówi nam też jedna z osób ze sztabu Gibały. – Jest ogromna praca, energia i entuzjam. Szczerze mówiąc, obstawiałem właśnie taki wynik Łukasza w pierwszej turze. Powtarzałem, że 27, 28 procent to będzie dobry wynik. Cieszy, że na naszego kandydata zagłosowało dużo więcej osób niż w 2018 roku. Trochę martwi słabszy niż przed kilkoma laty przyrost głosów, oddanych na naszą listę do rady miasta. Na analizę przyjdzie czas po drugiej turze – podkreśla.

Jest przekonany, że Gibała ją wygra. – Dobrze, że do konsolidacji pozostałych kandydatów, którzy przecież pochodzili z tego samego „pudełka”, doszło przed pierwszą turą. Teraz kandydat Koalicji Obywatelskiej ma już ograniczone możliwości pozyskania nowego elektoratu. Gibała ma większe pole do popisu. Chce Krakowa dla wszystkich mieszkańców, których nie dzieli według politycznej łatki – akcentuje nasz rozmówca.

News will be here