Dwóch polityków okłada się workami na śmieci

A. Miszalski i Ł. Gibała fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Doszło do gorącej dyskusji pomiędzy Łukaszem Gibałą a Aleksandrem Miszalskim. Tym razem poszło o tzw. opłatę śmieciową, która w najbliższych miesiącach ma wzrosnąć.

Jak już informowaliśmy, przed Radą Miasta Krakowa wkrótce kolejna ważna decyzja do podjęcia. Tym razem chodzi o zmianę stawki za odbiór odpadów komunalnych. Jak poinformowali miejscy urzędnicy, nowa opłata dla osób segregujących śmieci może wynieść 35 zł za mieszkańca. I przypomnieli, że ostatnia podwyżka – z 24 na 27 zł została wprowadzona 1 lipca 2022 roku.

I się zaczęło. Na platformie X (dawny Twitter) doszło do gorącej dyskusji pomiędzy przewodniczącym klubu Kraków dla Mieszkańców w RMK Łukaszem Gibałą a prezydentem Krakowa Aleksandrem Miszalskim. Pierwszy z polityków wyliczył, że dla czteroosobowej rodziny proponowana przez urzędników podwyżka to dodatkowy wydatek roczny w wysokości 384 zł. „Jak widać, przeprowadzona przez Tuska i Trzaskowskiego operacja pod hasłem „działacz partyjny w fotelu prezydenta Krakowa” ma dwa efekty –dobry i zły. Dobry dla PO: bo działacze tej partii oraz koledzy Aleksandra Miszalskiego są masowo zatrudniani na wysokopłatnych stanowiskach w mieście. Zły dla nas, krakowian, bo będziemy mieli droższe życie” – przekonuje Gibała.

Na odpowiedź prezydenta nie musiał długo czekać. Miszalski poprosił radnego Gibałę, by ten nie rzucał hasłami bez pokrycia. Przypomniał, że opłata za odbiór śmieci w Krakowie nie była zmieniana od 2022 r., tymczasem „skumulowana inflacja wyniosła około 40 proc., a wzrost płacy minimalnej 55 proc. Równocześnie ilość odpadów wytwarzanych w Krakowie wzrastała o 3-5 proc. rocznie”. „Przykro to mówić, ale nie na miejscu jest wykorzystywanie tematu czystości miasta i jego finansów do uprawiania populistycznego zysku. Sprawa jest poważna i wymaga odpowiedzialności, nie retoryki wyborczej. Kraków dla Mieszkańców często mówi o potrzebie oszczędności i walki z zadłużeniem, ale rzadko przedstawia konkretne rozwiązania. Państwa polityka opiera się głównie na krytyce, bez realnych propozycji naprawczych” – stwierdził. Dodał, że gdyby mógł, uniknąłby podwyżek opłat.

Łukasz Gibała zarzucił prezydentowi pisanie nieprawdy. Stwierdził, że planowana podwyżka wynosi 30 proc., a inflacja w zeszłym roku wyniosła niecałe 4 proc. „Owszem, ostatnia podwyżka opłat za śmieci była w lipcu 2022. I faktycznie inflacja w latach 2022-2023 wynosiła ponad 10 proc. rocznie. Tyle tylko, że ta podwyżka z 2022 już to uwzględniła i wystarczyła na pokrycie wzrostu kosztów w tych dwóch latach. Dowód? Otóż na koniec 2023 system gospodarowania odpadami w Krakowie był na plusie. Dokładnie wyniósł plus 8,8 mln zł” – wyliczył. Dodał, że wszystko zaczęło się zmieniać w roku 2024.

W zeszłym roku wynik na koniec to minus 11 mln, a prognozowany wynik na koniec tego roku to już minus 78 milionów! Jak to więc możliwe, że ten wynik tak bardzo się pogorszył? Otóż drastycznie wzrosły koszty systemu: z 379 milionów w zeszłym roku do 427 milionów w tym roku. Czyli w czasach gdy inflacja wynosi około 4 proc., to koszty systemu rosną w tempie ponad 12 proc. rocznie! To, co należałoby zrobić, to trzymać te koszty w ryzach. A zamiast tego Ty wybrałeś inną drogę: podwyżkę opłat dla mieszkańców. No ale żeby trzymać koszty w ryzach, to trzeba by się skupić na zarządzaniu, a nie na spłacaniu politycznych długów” – napisał radny Gibała.

Spłacanie partyjnych długów

Na tym dyskusja nie skończyła się. Prezydent Miszalski zapytał radnego, o jakim spłacaniu partyjnych długów w MPO mowa? I wyjaśnił, skąd wzrost jeśli chodzi o koszty systemu gospodarowania odpadami. „Koszty systemu gospodarowania odpadami wynikają z kosztów wywozu śmieci, rozstrzygnięto nowe przetargi na wywóz śmieci. Od 2022 roku wzrosły m.in. wynagrodzenia pracowników. Siłą rzeczy nowe stawki od firm, które śmieci odbierają, są wyższe” – stwierdził.

I zapytał Gibałę: „Zatem słucham, jakie polityczne długi są spłacane w koszcie przetargów na system gospodarowania odpadami?”. Zwrócił uwagę, że radny „jakiś czas z mniejszymi lub większymi sukcesami był przedsiębiorcą”. „Tak samo jak ja. Dla mnie to naturalne, że zmiana kosztów oznacza zmianę cen, do dzisiaj wydawało mi się to zrozumiałe dla wszystkich przedsiębiorców, ale chyba się myliłem. No chyba, że nie jest pan świadomy wzrostu płac, kosztów eksploatacji, paliwa i energii w ostatnich latach? Koszty rosną, zatem rośnie również cena, która mimo wielkości Krakowa będzie i tak niższa niż w innych gminach regionu, większość z nich już teraz miała wyższe stawki albo pracuje nad ich zmianą” – skwitował prezydent Aleksander Miszalski.

Źródło: Urząd Miasta Krakowa
Źródło: Urząd Miasta Krakowa