Góra, rower i... jazda!

Zawodnikom Top Team odwagi nie brakuje fot. Jacek Slonik Kaczmarczyk

Kto z nas nie jeździł na rowerze… Ale zawodników klubu downhillowego  Top Team z Krakowa wycieczka po prostej i równej ścieżce nie kręci. Dla nich najlepiej, gdy góra, z której zjeżdżają jest bardzo stroma, kręta i nie brakuje na niej kamieni oraz korzeni. Błotem też nie pogardzą. Upadki? – To dla nas chleb powszedni – uśmiecha się nieśmiało Mateusz Kasperek, jeden z zawodników.

Rower w cenie samochodu

Mateusz Kasperek ma 17 lat, uczy się w jednym z krakowskich techników. W Krakowie mieszka od niedawna. Rodzice zdecydowali się na przeprowadzkę z Buska-Zdroju ze względu na szkołę syna. Wcześniej sześć lat trenował piłkę ręczną, ale od dwóch liczy się dla niego rower. Rower, na którym z ogromną prędkością zjeżdża z góry, by uzyskać jak najlepszy czas.

– To nie jest tania zabawa. Dobry rower MTB kosztuje około 20 tysięcy złotych. By się liczyć, trzeba sobie takie cudo zafundować raz na rok – podkreśla Kasperek. Jemu udało się skompletować sprzęt za połowę niższą kwotę. Sam kupował części i składał.

Ukochanej dyscypliny nie uprawiałby bez wsparcia rodziców. To oni są na razie jego sponsorem. – Przydaliby się inni, bo wszystko kosztuje. Cieszę się jednak, że bardzo mnie wspierają i mobilizują do pracy – podkreśla. Oprócz roweru musi mieć kombinezon (tak zwaną zbroję), ochraniacze i specjalny kask na głowę.

Adrenalina gwarantowana

Mimo wielu zabezpieczeń, częste upadki podczas treningów i zawodów pozostawiają ślady. Gdy rozmawiamy, na jego czole widnieje dość duża szrama. Ale to nie wszystko. Na razie ma przerwę w treningach z powodu kontuzji barku. – Nie przeraża mnie to i nie zniechęca. Znam wiele dziewczyn, nawet 11-letnie, które z powodzeniem startują. My tak mamy: jedziemy, upadamy, wstajemy, ruszamy dalej. Lubimy adrenalinę, to nasza wielka pasja. Upadki nie są dla nas bardzo groźne, bo jesteśmy na nie przygotowani, mamy specjalne zajęcia w siłowni– przyznaje Kasperek.

W Krakowie jedynym miejscem do trenowania jest Las Wolski. Jednak dla zawodnika, który chce się rozwijać, to miejsce dobre na początek przygody z tą odmianą jazdy na rowerze. – Na treningi wyjeżdżamy w inne miejsca, np. do Kasiny Wielkiej lub za granicę – opowiada zawodnik.Top Team, jak tylko może, stara się rywalizować w zawodach krajowych i Pucharze Europy. Polakom na razie daleko do światowej czołówki. Dużo większe sukcesy odnoszą Słowacy, Czesi czy Niemcy. – Ciężki trening to jedno, ale bez pieniędzy trudno nawiązać z nimi walkę – mówi Kasperek.