60-latek nie został wpuszczony na pokład samolotu na lotnisku w Balicach. Dostał też mandat, bo skłamał, że ma bombę w plecaku.
Jak podaje Tomasz Jarosz z placówki Straży Granicznej w Krakowie-Balicach, po informacji otrzymanej od służby ochrony lotniska funkcjonariusze interweniowali wobec obywatela Polski, który poinformował o bombie w swoim plecaku i groził podpaleniem się.
Cała sytuacja wydarzyła się na krakowskim lotnisku we wtorek 9 maja w godzinach nocnych.
Podczas odprawy na odlot 60-letni mężczyzna stwierdził, że w plecaku ma bombę. Podróżny nie został wpuszczony na pokład samolotu.
Sprawca zamieszania przyznał się do wypowiedzianych wcześniej słów i wyraził skruchę. Tłumaczył się ciężką sytuacją życiową i tym, że słowa wypowiedział w nerwach i nie miał nic złego na myśli.
Bagaż pasażera został sprawdzony pod kątem pirotechnicznym – został uznany za bezpieczny. Sprawdzeń dokonano również w odniesieniu do samego podróżnego.
Straż graniczna przypomina podróżnym, by uważać na wypowiadane słowa podczas obsługi przez pracowników lotniska. Zwłaszcza należy unikać słów: bomba i granat itp., bo każdy sygnał o stworzeniu zagrożenia jest natychmiast sprawdzany. Wiąże się to z wszczęciem odpowiednich procedur, a co za tym idzie, zakłóceniem pracy portu lotniczego, opóźnieniem odlotów, jak również sankcjami w postaci mandatu karnego.