- O budynkach przy ul. Kopernika: Część lekarzy stara się pozyskać budynek "Czerwonej Chirurgii" i stworzyć tam prywatny szpital.
- O ul. Grzegórzeckiej: Jak pójdzie wszystko dobrze, to pieniądze się znajdą
- O Igrzyskach Europejskich w 2023 roku: Odbędą się w Małopolsce. Choć może być wykorzystany Stadion Śląski
- O modernizacji Bulwarów Wiślanych: Mamy małą przeszkodę, jak zawsze, w postaci decyzji małopolskiej konserwator zabytków.
- O zwolnieniu z opłaty alkoholowej: To działanie polityczne
Patryk Salamon, LoveKraków.pl: W przypadku terenów po dawnych klinikach uniwersyteckich przy ul. Kopernika "zakonsultujemy się na śmierć"? Pan kiedyś użył takiego sformułowania.
Prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa: Wielu uważa, że konsultacje powinny decydować o każdym aspekcie funkcjonowania miasta. Demokracja polega na tym, że mieszkańcy wybierając prezydenta i radnych w ich ręce przekazują też podejmowanie decyzji dotyczących rozwoju miasta. To nie jest też tak, że ogół krakowian w konsultacjach o czymś decyduje. W praktyce wypowiada się niewielka grupa, która jest osobiście zainteresowana jakimś rozwiązaniem, bo np. mieszka w pobliżu i najczęściej krytycznie podchodzi do propozycji zmian. Konsultacje to też szansa na pokazanie się dla rzeszy aktywistów, którzy uważają, że mają prawo wypowiadać się w imieniu wszystkich mieszkańców lub wręcz działają na zlecenie polityczne. Bo i takie przykłady mamy, a nie jest tajemnicą, że wiele osób przedstawiających się jako niezależni aktywiści są powiązani z konkretnym klubem w radzie miasta i przedstawiani wręcz jako eksperci tegoż klubu.
Wnioskuję z Pana słów, że aktywista stał się pewnego rodzaju zawodem?
Niektórzy są zawodowymi aktywistami i wypowiadają się we wszystkich możliwych tematach. Jak urząd występuje z jakimś projektem, to reprezentują go pracownicy wydziału merytorycznego, którzy się na tym znają, mają wykształcenie kierunkowe w danej dziedzinie, dysponują zazwyczaj opiniami zewnętrznych ekspertów. Natomiast aktywiści, najczęściej bez wykształcenia w danej dziedzinie, mówią to, co im się wydaje, chcąc jednocześnie stworzyć wrażenie, że urzędnik i ekspert są głupi i nie rozumieją np. zachodzących procesów. Warto śledząc tego typu dyskusje pamiętać, że nie ma prostych rozwiązań trudnych problemów.
Skupię się jednak na temacie Wesołej. Czy trwające konsultacje nie powodują, że na terenie przy ul. Kopernika praktycznie nic się nie dzieje?
Nie do końca, znikają bezwartościowe rudery, porządkowane będą działki pod tereny zielone. Rzeczywiście problem pojawił się na etapie próby przekazania terenów miejskiej spółce. Niektórzy radni twierdzili, że powinniśmy najpierw zakończyć konsultacje, a dopiero później zdecydować o formalnej zmianie właściciela. Tłumaczyłem radnym, że jak zakończymy konsultacje w marcu, w kwietniu zostanie sporządzony raport i dopiero na majowej sesji rady można byłoby podjąć decyzję. Biorąc pod uwagę wszystkie kwestie formalne, ten rok mielibyśmy stracony. Zapytałem się wprost radnych, czy wolą, żeby proces rewitalizacji terenów przyspieszył, czy powinniśmy tkwić w marazmie. Ostatecznie radni zgodzili się na aport terenu do spółki. I tutaj jeszcze raz bardzo wyraźnie podkreślam – ponieważ to miasto jest jedynym właścicielem ARMK, w praktyce nic się nie zmieniło. To nadal gmina jest i będzie właścicielem tych terenów. Spółce będzie po prostu łatwiej terenem zarządzać i szybciej będzie podejmowała decyzje w sprawie poszczególnych budynków.
Z czego wynikała obawa radnych, aby nie przekazać tego terenu z wydziału skarbu magistratu do miejskiej spółki?
Radni chcieli mieć możliwość decydowania o wszystkim, na to komu wynajmą budynek i na jakich warunkach. Pomysły na zagospodarowanie Wesołej dotyczą bardzo ideowo słusznych rzeczy, typu umiejscowienie tam sektora kulturalnego, tylko problem polega na tym, że zapłaciliśmy prawie 300 milionów złotych i ten teren nie może być jedynie lokalizacją dla instytucji, które w całości oczekiwałyby utrzymania ze strony budżetu miasta. Muszą się tam znaleźć instytucje czy firmy, które są w stanie utrzymać zabytkowe budynki.
We wtorek podczas konsultacji społecznych padł pomysł, aby umieścić tam klaster kultury. Nie będzie zgody na umieszczanie instytucji kultury, za wyjątkiem już zapowiedzianej nowej siedziby Biblioteki Kraków?
Nie potrafię powiedzieć dzisiaj, jak to się wszystko poukłada. Jesteśmy na etapie planowania.
Wesoła w założeniu ma zarabiać na siebie czy miasto weźmie na siebie ciężar utrzymywania nieruchomości?
Spółka, która zarządza terenem musi pozyskać pieniądze na jego utrzymanie, więc jak już mówiłem, muszą tam znaleźć się też instytucje, które za siedzibę na Wesołej będą płacić.
To na Wesołej pojawią się hotele, biura czy może gastronomia?
Nie potrafię szczegółowo jeszcze odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ konsultacje w sprawie Wesołej nakładają się na konsultacje dotyczące miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Moim zdaniem powinna zostać zachowana równowaga między instytucjami publicznymi, które są utrzymywane z budżetu miasta, a instytucjami komercyjnymi płacącymi rynkowy czynsz.
Hotele mogą się pojawić?
Dlaczego nie?
Budynki będą sprzedawane czy wynajmowane?
Założenie jest takie, że to miasto pozostanie właścicielem całości. Trzeba się jednak zastanowić nad każdym budynkiem i hektarem osobno. Wiemy, że miejska biblioteka będzie płaciła spółce za wynajem. Natomiast gdy idzie o inne budynki, to pojawiają się różne postulaty. Część lekarzy stara się pozyskać budynek "Czerwonej Chirurgii" i stworzyć tam prywatny szpital.
Mieliśmy już podejście do innego budynku, po dawnym oddziale urologii przy ul. Grzegórzeckiej, gdzie najemca chwilę przed podpisaniem umowy zrezygnował z tego pomysłu.
Pan profesor Piotr Chłosta rzeczywiście wycofał się z tego. Zapewne przeważyły czynniki ekonomiczne, bo miałby urządzić i dbać o pół hektara terenu zielonego. Według mnie dwa budynki, czyli po dawnej urologii oraz chirurgii, są dedykowane celom medycznym.
Co miałoby się znaleźć w budynku "Czerwonej Chirurgii"?
Chirurdzy chcą otworzyć prywatną klinikę. Budynek jest w pełni wyposażony, np. w instalacje tlenowe, ma sale operacyjne, więc szkoda niszczyć wszystko, co tam się znajduje, aby adaptować budynek na inne cele, jak można go wykorzystać zgodnie z przeznaczeniem.
Pod koniec zeszłego roku prezes ARMK Jan Pamuła powiedział, że na Wesołej mógłby powstać trzypoziomowy podziemny parking oraz Rynek Galicyjski. Te inwestycje będą realizowane i czy miasto wyłoży na to pieniądze?
Może prywatny podmiot będzie chciał wybudować parking i potem użytkować. Czekamy na zakończenie konsultacji, aby móc zaprezentować już konkretne decyzje.
Za kilka dni miną trzy lata od rozpoczęcia procedury sporządzania planu miejscowego.
Dlatego mówię o "zakonsultowaniu się na śmierć".
Kiedy rozpoczną się tam inwestycje? Czy dalej wszystko będzie tylko omawiane?
Teraz rozpatrujemy uwagi do miejscowego planu, więc zobaczymy, czy procedura zakończy się na jednym publicznym wyłożeniu, czy z mocy prawa trzeba będzie dokonać drugiego wyłożenia. Równocześnie trwają konsultacje, co ma się tam znaleźć.
Jeśli we wnioskach z konsultacji społecznych okaże się, że mieszkańcy, zgodnie z tym co możemy przewidzieć - będą chcieli jeszcze więcej zieleni i ograniczenia zabudowy mieszkaniowej i usługowej, to urzędnicy "postawią" się krakowianom i nie uwzględnią tych postulatów?
Tam są trzy duże tereny zielone, a nawet może uda się stworzyć czwarty teren. Myślę, że zieleni będzie bardzo dużo i przede wszystkim będzie dostępna. Do tej pory teren służył tylko pacjentom szpitala.
Przejdę kawałek dalej. Zarząd Zieleni Miejskiej na początku grudnia zaprezentował wizualizację nowego zagospodarowania ulicy Grzegórzeckiej. Skończy się tylko na obrazkach czy projekt będzie realizowany?
Kilka miesięcy temu umówiłem się z dyrektorem Zarządu Transportu Publicznego Łukaszem Frankiem, że jak będzie miał gotowy projekt, to ma go pokazać i dopiero później będziemy o tym rozmawiać.
W budżecie na ten rok nie znalazłem nawet złotówki na realizację, nie ma też pieniędzy na projekt. Znajdą się pieniądze?
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to pieniądze się znajdą.
Igrzyska Europejskie odbędą się za dwa lata w Krakowie?
Odbędą się w … Małopolsce. Jak przewiduję.
Tydzień temu sygnalizował Pan, że są problemy z lokalizacją IE w Małopolsce.
Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat do momentu spotkania z premierem Jackiem Sasinem. On już w tym tygodniu powinien powrócić do pracy, po przejściu zakażenia koronawirusem, więc sądzę, że w najbliższym czasie się spotkamy i porozmawiamy.
Pan się nie obawia, że jak premier Sasin, który nie słynie z tego, że jak się czegoś się dotknie, to zamienia to w złoto - przyniesie pecha Krakowowi i Małopolsce?
Pan premier sprawuje polityczny nadzór nad tą imprezą i od jego decyzji zależy wiele, ale pracę wykonują inni urzędnicy.
Musi zapaść jednak ostateczna decyzja polityczna, że Igrzyska Europejskie będą robione w naszym województwie.
Sądzę, że tak jest. To jest decyzja Europejskiego Komitetu Olimpijskiego.
To Pan jednak wspomniał o tym, że rozważany jest scenariusz przeniesienia IE na Śląsk.
Z tego co wiem nieoficjalnie i może to być nieprawdą, ale Polski Związek Lekkiej Atletyki wyraził zgodę, aby mistrzostwa odbyły się na Stadionie Śląskim, który jest jedynym obiektem przygotowanym do tego typu imprez.
Stadion Śląski będzie wykorzystany?
Będę to wiedział po spotkanie z premierem Sasinem i przedstawicielami PKOL.
Plany przebudowy stadionu Wisły są przygotowywane?
Zgłosiliśmy panu premierowi potrzebę modernizacji stadionu.
Podczas konferencji w urzędzie marszałkowskim na temat inwestycji potrzebnych do przeprowadzenia IE mówił Pan o budowie Trasy Balickiej. Według mnie nie da się wybudować tej drogi do 2023 roku.
Całości nie da się zrobić.
Czy jak Pan o tym mówił, to nie miał na myśli specustawy dla Krakowa i Małopolski, dzięki której można byłoby przyspieszyć procedury inwestycyjne?
Od półtora roku mówię, że potrzebna jest specustawa związana z Igrzyskami. Co chwilę mnie zapewniają ze strony rządowej, że wkrótce pojawi się projekt, ale jak nie było, tak nie ma. Nawet zaoferowałem, że miejscy prawnicy mogą przygotować ustawę, ale nie skorzystano z propozycji. Może okazałoby się wtedy, że urzędnicy w Warszawie nie są potrzebni.
Jest Pan zadowolony z funkcjonowania spółki Nowa Huta Przyszłości i z tego, co oni robią?
To spółka, która zbytnio nie manifestuje swoich działań, ale spokojnie robi co do niej należy. Jej zadaniem było przede wszystkim scalanie terenu i przygotowywania go dla przyszłych inwestorów.
Cztery lata temu słyszeliśmy o wielkich projektach: Parku Technologicznych w Branicach, Błonia 2.0, Przylasku Rusieckim, strefie aktywności gospodarczej. Udało się rozpocząć tylko budowę kąpieliska na Przylasku.
Najważniejsze było pozyskanie inwestorów. Mamy około 30 zgłoszeń podmiotów, które chciałby zlokalizować tam swoje firmy. Trwają rozmowy.
Pan nie oczekuje przyspieszenia?
Proszę pamiętać, że zakontraktowane już inwestycje prowadzone przez spółkę mają wartość 110 mln zł, z czego w większości jest to zaangażowanie w tworzenie Strefy Aktywności Gospodarczej. Wszystkiego nie da się zrobić w jednym czasie.
W programie wyborczym z 2018 roku deklarował Pan całościową przebudowę Bulwarów Wiślanych. Co się dzieje?
Mamy projekty nie tylko dotyczące samej Wisły, ale również jej dopływów na terenie Krakowa, jak np. Wilgi, gdzie prowadzone są inwestycje. Jeśli chodzi o Bulwary Wiślane, to mamy małą przeszkodę, jak zawsze, w postaci decyzji małopolskiej konserwator zabytków. Mam nadzieję, że uda się to pokonać.
Tylko czy przeszkodą nie są bardziej miejscy planiści niż konserwator zabytków? Przygotowane plany zagospodarowania przestrzennego mocno ograniczają jakiekolwiek inwestycje?
Problem jest z podwójnymi alejkami dla pieszych i rowerów, bo to wiąże się z koniecznością zmniejszenia terenu zielonego.
Czego powinniśmy się spodziewać, jeśli dojdzie do przebudowy bulwarów?
Raczej odświeżenia, bo nie są w zbyt dobrym stanie. Chcemy zrobić miejsca zabaw, rekreacji i spotkań.
Pan jest za tym, aby barki gastronomiczne i hotelowe dalej mogły cumować na Wiśle?
To głównie wojewódzka konserwator ma poważne i słuszne zastrzeżenia. Uważam, że coś trzeba z tymi barkami zrobić: część powinna zostać, ale niekoniecznie wszystkie. Jako przykład podaję barkę, która stoi przy moście i nie zachwyca walorami estetycznymi.
Mówiąc o Wiśle, nie sposób zapytać o kładki. Jedna przeprawa ma połączyć Kazimierz z Ludwinowem, a druga Dębniki ze Zwierzyńcem. Kiedy?
Od paru lat walczymy o możliwość budowy kładki z Kazimierza na Ludwinów i nareszcie osiągnęliśmy częściowy sukces. Jest zgoda konserwatora na budowę. Ale nie kończy to problemów formalnych.
A ta kładka łącząca Dębniki ze Zwierzyńcem?
Sprawdzamy kwestie formalne i projektowe. To jeszcze odległy temat.
Kraków pomoże przedsiębiorcom, poza tym, co już zrobił?
Cały czas pomagamy w różny sposób, np. obniżając czynsze w komunalnych lokalach czy wydajemy pozytywne decyzje dotyczące rozłożenia na raty lub umorzenia podatków lokalnych. To powoduje, że mamy mniejsze wpływy do budżetu. To przekłada się na ograniczenie inwestycji i bieżące utrzymanie. Pojawił się teraz projekt uchwały w sprawie zaprzestania pobierania koncesji za sprzedaż alkoholu w lokalach gastronomicznych. Problem polega na tym, że pieniądze z tzw. korkowego są "znaczone" czyli muszą iść na konkretny cel. Jeśli nie będziemy pobierać opłaty, to stracimy ok. 5 milionów złotych, a to są pieniądze, które z budżecie przeznaczamy przede wszystkim na pomoc dzieciom i młodzieży, na funkcjonowanie placówek wsparcie dziennego, na zajęcia sportowe. Szczególnie po epidemii, takie wsparcie miasta będzie bardzo potrzebne. Ponieważ gastronomia teraz i tak nie działa, więc zgodnie z zasadami wyliczania opłaty, w przyszłym roku i tak wpłaty będą niższe niż w ubiegłych latach.
Nie jest tak, że radni naśladują to, co robią inne wielkie miasta: Poznań w tym tygodniu zwolnił przedsiębiorców z opłaty, w czwartek zrobili to samorządowcy z Katowic?
To oczywiście jest polityczne działanie. Trzeba pamięta, że zdecydowana większość przedsiębiorców płaci rocznie za możliwość podawania w lokalu alkoholu ok. 3 tys. zł rocznie, rozbite na trzy raty po ok. 1000 zł. Dla porównania, miesięczne czynsze w prywatnych kamienicach to kilkanaście – kilkadziesiąt nawet tysięcy złotych. W całości ponoszonych przez przedsiębiorców opłat, ta akurat nie jest wysoka.