Jesteś recydywistą? Masz mniejsze szanse na wygraną w sądzie

fot. Dawid Kuciński

Na własnej skórze o tym, czy warto wchodzić kilkukrotnie w kolizję z prawem, przekonał się Jacek Ś. Ten 35-latek został skazany na 3,5 roku więzienia za to, że za pomocą noża przystawionego do gardła innego mężczyzny i grożeniu mu śmiercią, ukradł sprzęt o wartości 750 złotych. A to wszystko w noc sylwestrową u swojego znajomego.

W jednym z krakowskich mieszkań spotkała się grupa znajomych. Wspólnie robili to, co się robi podczas sylwestra. W pewnym momencie poszkodowany, Tomasz M., został obudzony i zastraszony, iż, jeśli nie odda laptopa i telefonu, zginie. Napastnikiem był Jacek Ś., ojciec dwójki dzieci.

Tomasz M. potulnie oddał sprzęt i uciekł z mieszkania. Następnie o całym zdarzeniu opowiedział koleżankom. Udał się również na komisariat i opowiedział wszystko policjantom. Niedługo potem oskarżony siedział w areszcie i czekał na pierwszą rozprawę.

Za ten nowy rok

Od początku tłumaczył, że owszem – zabrał laptopa i telefon, ale nikomu nie groził. Co więcej, nawet nie wymusił tego od poszkodowanego, ponieważ nie wiedział, że są to jego rzeczy. Zdaniem Jacka Ś., sprzęt był rozliczeniem za dług, jaki miał wobec niego właściciel mieszkania, w którym żegnali stary rok i życzyli sobie wszystkiego najlepszego w tym nadchodzącym.

Prokurator od początku jednak był pewien, że rację ma poszkodowany i zażądał dla 35-latka czterech lat pozbawienia wolności oraz zapłatę zadośćuczynienia w wysokości 1150 złotych. Obrońca z urzędu zawnioskował o uniewinnienie swojego klienta, opierając swoje argumenty właśnie na rzeczonym długu.

Ktoś tu kłamie

Sąd jednak nie uwierzył w wersję wydarzeń Jacka Ś. – Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, iż pokrzywdzony mówił prawdę – stwierdził sąd i dodał, że nie znalazł okoliczności, mogących podważać zeznania Tomasza M.

Natomiast na niekorzyść oskarżonego wpływają nie tylko zmienne zeznania świadków, ale również prawdopodobieństwo, iż w czasie sylwestra nikt nie idzie do kolegi, aby odzyskać długi. Zwłaszcza, że ten, według dwóch różnych osób, został uregulowany.

Jacek Ś. miał też mocne karty w zanadrzu, jednak na nich były zapisane poprzednie wyroki sądów. W tym ten o przestępstwo popełnione z identycznego paragrafu niespełna pięć lat od upływu wyroku, zgodnie z którym musiał spędzić w więzieniu pół roku. To czyni go niewiarygodnym recydywistą.

Jacek Ś. został skazany na 3,5 roku więzienia zgodnie z art. 280 paragraf 2 kodeksu karnego. Wyrok jest nieprawomocny.