Kamera osobista uchroni strażnika?

fot. Krzysztof Kalinowski

Wraca temat kamer osobistych, które miałyby znaleźć się na wyposażeniu krakowskiej straży miejskiej. Kierownictwo jednostki uważa jednak, że do czasów doprecyzowania prawa w tej sprawie, nie będzie podejmować decyzji.

Warszawscy strażnicy miejscy mają 300 kamer nasobnych. Nagrania z interwencji mogą służyć jako materiał dowodowy i w wielu przypadkach pomagać funkcjonariuszom obronić się przed oskarżeniami. Gdyby kilka lat temu strażnicy mieli ze sobą podczas interwencji kamery, może nie musieliby czekać kilka lat na uniewinnienie.

Dodatkowo nastała moda na filmowanie interwencji policji, czy właśnie straży miejskiej. Zdarza się, że materiały wypuszczane do sieci nie pokazują całej sytuacji, tylko niekorzystny dla służb fragment.

Jest rozwiązanie?

Radny Łukasz Wantuch chciałby uchronić krakowską straż przed potencjalnymi problemami. – Zastanawiam się nad złożeniem poprawki do budżetu na rok 2022 na zakup trzech takich kamer w formie pilotażu. Chciałbym jednak zrobić to lepiej niż w Warszawie i żeby kamery miały możliwość przesyłania obrazu on-line na ekran komputera w siedzibie Straży Miejskiej przy pomocy LTE (a za rok lub dwa pewnie już 5G) – napisał do prezydenta.

Samorządowiec jednak chciałby się dowiedzieć, jakie jest podejście do tej sprawy kierownictwa mundurowych. Na pewno dalekie jest od entuzjastycznego. W odpowiedzi prezydent stwierdza, że strażnicy widzą korzyści płynące z posiadania kamer, ale jednocześnie przepisy są na tyle nieprecyzyjne, że użytkowanie takiego sprzętu rodzi szereg wątpliwości.

Oprócz tego problematycznym jest brak możliwości nagrywania głosu, a to istotny element interwencji. – Straż miejska do czasu wprowadzenia odpowiednich uregulowań prawnych nie będzie podejmować decyzji w tej sprawie – czytamy w odpowiedzi.