O polityce klimatycznej miasta, potrzebie koszenia traw, a także o tym, jak należy pić wodę, by uniknąć odwodnienia podczas upałów rozmawiamy z panią doktor Anną Prokop-Staszecką pulmonolog z krakowskiego szpitala im. Jana Pawła II i przewodniczącą komisji ekologii i ochrony powietrza.
Kinga Poniewozik, LoveKraków.pl: Gorącym tematem w okresie wakacyjnym są zielone tereny i ich pielęgnacja. Myśląc o mieszkańcach, którzy mierzą się z problemem alergii, stoimy dziś przed pytaniem: kosić czy nie kosić?
Dr Anna Prokop-Staszecka: Poszukiwanie złotego środka jest idealne, ale niestety niemożliwe. Najwięcej pylenia traw jest w miesiącach czerwiec-lipiec. W Polsce mamy ok. 150 gatunków traw, nie wszystkie pylą w tym samym czasie. Osoba, która ma alergię na pyłki traw to wie wszystko na ten temat.
Mamy podział na stanowiska, gdzie te trawy występują. Mamy osoby, które wiedzą wszystko na temat swojej pyłkowicy i wiedzą, że są uczuleni na pyłek traw, kiedy mają się izolować, kiedy mają brać leki, kiedy mogą chodzić na spacer w ciągu dnia – to jest grupa światłych pacjentów. Jest także część osób, która nie jest zdiagnozowana. Kichają, mają zatkany nos, łzawią im oczy i mówią, że są to „nawracające infekcje”. A to jest alergia na pyłki. Dla lekarza, który się tym zajmuje, czy dla kogoś, kto ma alergię takie objawy są jasne.
Alergicy w Krakowie to jest duża grupa ludzi – są wśród nich młodzi, dzieci, starsi. Musimy się do tego dostosować. Musimy przeprowadzać te koszenia wtedy, kiedy mniej jest spacerujących i są odpowiednie warunki atmosferyczne. Bo słońce i wiatr sprzyjają zwiększonemu pyleniu.
Istotne jest również gdzie ta trawa występuje. Rośnie na łące, w ogrodzie. Generalnie koszenie traw w ogrodzie sprzyja jej – staje się ona mocniejsza, system korzeniowy się poprawia. Dlatego powinniśmy ją kosić. Z kolei ekolodzy mówią „nie możemy kosić”, dlatego, że duże trawy są lepsze dla ekosystemu.
Kosić czy nie kosić? Oto jest pytanie.
A co z trawą, która występuje w miejscach publicznych?
Jeżeli mamy trawę w pasie przydrogowym, w której bytują różnego rodzaju owady przyjazne i nieprzyjazne ludziom [np. kleszcze – przyp. red.], to musimy wybrać złoty środek. Nie wszędzie możemy naturalnie skosić poprzez wypasanie kóz lub owiec, ponieważ jeżeli jest to w pasie, gdzie bardzo dużo samochodów jeździ to ta trawa nie jest prozdrowotna dla tych zwierząt. Nie zgadzam się z tym, że zawsze te trawy mogą być w sposób naturalny przycinane.
Co w przypadku kwietnych łąk?
Oczywiście jestem za tym, żeby je rozwijać, jako lekarz. W naturze nawet barwy są dostosowane do tego, byśmy mogli na jej łonie wypocząć. Zieleń nas uspokaja, jest to rodzaj terapii. Jednak, biorąc pod uwagę, że mamy zmiany klimatu, w związku z czym tego pylenia jest trochę więcej, to musimy wiedzieć jakie patogeny występują w kwietnych łąkach, które mogą być dla nas nieprzyjazne.
Chodzi o wyważenie między tym, co jest dobre dla ogółu, a dla alergików, którzy bardzo ucierpią na tym, jeżeli nieodpowiednio będą pielęgnowane trawy: albo nadmiernie koszone w nieodpowiednim czasie, albo wcale nie będą koszone. Czyli złoty środek pomiędzy stałym koszeniem (co zadawala alergików, bo trawy nie dożywają kwitnienia i pylenia, bo są regularnie koszone), a kwietnymi łąkami, które są pomysłem ekologów na poprawę ekosystemów, powietrza i zdrowia.
Nie wszystkie trawy mają taki sam potencjał alergiczny. Trzeba byłoby się zastanowić, jeżeli coś siejemy, żeby w tych kwietnych łąkach było jak najmniej traw, które mają najgorsze konotacje alergologów. Myślę, że u nas, w zieleni miejskiej na ten temat coś wiedzą.
Konkludując: kosić trawę w ogrodach, utrzymać kwietne łąki tam, gdzie jest to możliwe. A w pasie przydrożnym kosić w zależności od terenu, jego ekosystemu, ale także od bezpieczeństwa i estetyki.
Coraz większym problem w mieście stają się tzw. wyspy ciepła. Jak je można ograniczyć?
To jest bardzo trudne pytanie. Biorąc pod uwagę zmiany klimatu to takich wysp mamy mnóstwo. Jako lekarz jestem przerażona, bo mimo tego, że Państwo – i tu jest duży ukłon w Waszą stronę mediów – mówicie o tym jak się chronić przed upałem, żeby pić wodę, przychodzą do nas chorzy z powodu upału do szpitala.
Czym objawia się stan odwodnienia organizmu?
Głównie osłabieniem i spadkiem ciśnienia. Pojawiają się zarówno kardialne dolegliwości, jak i zawroty głowy u osób starszych.
Podczas upałów jak możemy zabezpieczyć się przed odwonieniem pani doktor?
Dla ludzi w wieku 65+ zalecane jest, jeśli w czasie upałów muszą wyjść na pole, picie odpowiedniej ilości płynów, parasol, przewiewne ubranie z naturalnego materiału np. z lnu, ponieważ tworzywa sztuczne stanowią o braku oddychania skóry, nadmiernej potliwości i zaburzeń parowania. Te rzeczy są niezbędne. Jeżeli temperatura wynosi powyżej 25 stopni to apelujemy do seniorów o bezwzględne pozostanie w pomieszczeniach przewiewnych. Jeżeli ktoś wypija przy mnie butelkę wody duszkiem, to pytam ile tych butelek wypije. Bo jeżeli nie pije trzy-cztery godziny i potem nagle wypije butelkę to nie jest to dobre. Musi rozłożyć te kilka litrów płynów na cały dzień. Jeśli ktoś ma choroby towarzyszące – niewydolność krążenia, nerek, to w porze letniej musi podwoić zalecaną ilość płynów w uzgodnieniu ze swoim lekarzem. W niektórych przypadkach jest to ok. 3 litry, a w niektórych nawet więcej. To samo dotyczy osób podejmujących wysiłek fizyczny. Ważna jest również dieta lekkostrawna, owocowo-warzywna.