„Kraków da sobie radę z likwidacją gimnazjów” [Rozmowa]

Katarzyna Cięciak fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Nowe władze zapowiadają zmiany w oświacie. Przede wszystkim chcą likwidacji gimnazjów oraz zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Jednych te zmiany cieszą, drugich niepokoją. O pracę drżą nauczyciele. Wiceprezydent ds. edukacji i kultury Katarzyna Cięciak twierdzi, że po pierwsze Kraków sobie z tymi zmianami poradzi, a po drugie, nie należy panikować, tylko robić swoje.

Dawid Kuciński, LoveKraków.pl: Pani Prezydent, z jakimi problemami spotka się miasto, gdy zapadnie decyzja o likwidacji gimnazjów?

Katarzyna Cięciak, wiceprezydent ds. edukacji: Za wcześnie, aby mówić o potencjalnych problemach. Znane są jedynie ogólne założenia dotyczące likwidacji gimnazjów poprzez ich wygaszanie. W samorządowych krakowskich gimnazjach pracuje 1700 nauczycieli. Istnieje obawa, że nie wszyscy otrzymają gwarancję dalszego zatrudnienia w 8-letnich szkołach podstawowych lub 4-letnich liceach, również z powodu braku odpowiednich kwalifikacji. Przypomnę tylko, że zapowiadana reforma dotyczy również wydłużenia o rok – do czwartej klasy szkoły podstawowej, nauczania zintegrowanego, co oznacza, że nauczanie przedmiotowe rozpocznie się dopiero w klasie V.  W konsekwencji jest to dobra wiadomość dla nauczycieli nauczania tzw. początkowego, ale zdecydowanie gorsza dla „przedmiotowców”. Zagrożenie utratą zatrudnienia obejmie również dyrektorów gimnazjów oraz pracowników niepedagogicznych. Obecnie w samorządach trwają prace nad powołaniem zespołów szkolno-przedszkolnych, ponieważ już od 1 września 2016 roku nie będą mogły funkcjonować oddziały przedszkolne w strukturach szkół podstawowych.

Czy realizując to nowe, wynikające z ustawy o systemie oświaty zadanie, nie przyczynimy się do problemów z wystarczającą liczbą miejsc dla zapowiadanych dwóch dodatkowych roczników w szkołach podstawowych: klas VII i VIII?

Stąd też bardzo poważnym wyzwaniem będzie opracowanie nowej sieci szkół podstawowych, przygotowanie koncepcji zagospodarowania budynków, w których mieszczą się obecnie zespoły szkół (gimnazjum i liceum). Czy taki budynek nie będzie za duży dla 4-letniego liceum? Czy należy jednak przenieść liceum, a w dotychczasowym budynku założyć nową szkołę podstawową, jeśli te najbliżej położone nie będą w stanie pomieścić dwóch dodatkowych roczników? Miasto nie dysponuje wolnymi budynkami oświatowymi, więc z tego typu problemami, ale i wyzwaniami będziemy musieli się zmierzyć, analizując również uwarunkowania lokalne.

Likwidacja gimnazjów oraz w konsekwencji - reorganizacja sieci szkół  są zadaniami możliwymi do zrealizowania, ale działania takie powinny zostać poprzedzone rzetelnie przygotowanym planem działań, z zapewnionymi środkami finansowymi na jego realizację. Będzie to z pewnością trudne przedsięwzięcie, wymagające również czasu, aby taką reformę starannie przeprowadzić. W przeciwnym wypadku może powstać jedynie chaos organizacyjny.

Czy zdaniem Pani Prezydent gimnazja były dobrą zmianą w ustroju szkolnym?

To kwestia bardzo indywidualna. Chciałabym, aby o każdej szkole można było powiedzieć: „dobra”, niezależnie o jakim typie szkoły mówimy. Dobre gimnazjum, podobnie jak dobra szkoła podstawowa to przede wszystkim miejsce, w którym tak samo bardzo ważne są wszystkie trzy podmioty: uczniowie, nauczyciele, rodzice, czyli: edukacja i wychowanie – wspólna, wspierająca i życzliwa współpraca nauczycieli z rodzicami.

Mówimy o sprawach administracyjnych, nauczycielach, a jak sami uczniowie z tego skorzystają? Pytam o Pani zdanie, chociaż wiem, że Pani Prezydent nie ma osobistych doświadczeń – jako osoba, która ukończyła 8-letnią szkołę podstawową.

Ja osobiście byłam z tego systemu zadowolona. Znam też opinie przyjaciół, którzy mają dzieci w gimnazjach i twierdzą, że uczniowie są tam jedynie przygotowywani do rozwiązywania testów i do egzaminów. W tym czasie nastolatki wchodzą w trudny wiek dojrzewania. Wówczas też oczekuje się od młodych ludzi, że będą podejmować pierwsze poważne decyzje związane np. z wyborem szkoły. Myślę, że jeśli nawet teraz uczniowie gimnazjów nie są zachwyceni szkołą, do której uczęszczają, to trudno mi uwierzyć, by z entuzjazmem przyjęli propozycję pozostania jeszcze przez dwa lata w szkole podstawowej. Zawsze będzie pojawiała się obawa przed czymś nowym.

Najtrudniejszym zadaniem związanym z zapowiadaną reformą, i przeprowadzeniem jej tak, by spełniła pokładane w niej nadzieje, to zmiana podstaw programowych i jakości nauczania. Mniejsze znaczenie ma to, w jakim budynku i pod jaką nazwą, w jakim typie szkoły uczniowie będą się uczyć. Ponadto należy wziąć pod uwagę obecną sytuację uczniów, którzy są w gimnazjach. Takich zmian nie należy wprowadzać z dnia na dzień.

Mówi się, że gimnazja spowodowały więcej problemów wychowawczych.

To nie gimnazja powodują problemy wychowawcze. Zdarzają się one wszędzie. W przedszkolach i liceach również. Jak już wspomniałam, tam gdzie istnieje bardzo dobra współpraca rodziców i nauczycieli, pojawiające się problemy są szybko diagnozowane i rozwiązywane, niezależnie od typu szkoły.

Z drugiej strony barykady pada argument, że wyłączenie starszych dzieci z podstawówek zwiększyło bezpieczeństwo w tych szkołach.

A ja czytałam raport, że najwięcej przemocy jest w szkołach podstawowych… Ale w szkołach podstawowych jest też dwukrotnie więcej uczniów. Warto analizować raporty i badania przygotowywane przez różne instytucje, żebyśmy nie tkwili mentalnie w stereotypach.

Związek Nauczycielstwa Polskiego mocno się sprzeciwia pomysłowi likwidacji.

Każde zmiany w edukacji powodują niepokój i nastawienie na „nie”. Przedstawiciele związków zawodowych obawiają się również, że część nauczycieli straci pracę.

ZNP wygłosił pięć głównych argumentów za tym, aby nie likwidować gimnazjów. Przekonują Panią?

„Nie rozwiąże to istniejących problemów, lecz stanie się źródłem kolejnych, generując napięcia i niepokój zarówno wśród rodziców, jak i uczniów”?  Powiem szczerze, że nie wiem, jak to rozumieć.

A masowe zwolnienia nauczycieli?

Trudno w tym momencie oszacować liczbę zwolnień. Dopiero każdy dyrektor przygotowując arkusz organizacyjny szkoły będzie mógł wstępnie ocenić skutki zmian. Niemniej jednak, nie znając szczegółowych założeń reformy, trudno dokonywać radykalnej oceny planowanych zmian.

Co mamy dalej? „Zmiana wygeneruje dodatkowe koszty związane m.in. z wprowadzeniem nowych programów, podręczników i przygotowaniem szkół”. Oczywiście, że tak. Choćby konieczność utworzenia nowych, dodatkowych pracowni dla uczniów kl. VII i VIII. Jeśli gimnazja będą wygaszane, to można przypuszczać, że zarówno w wygaszanych gimnazjach, jak i w szkołach podstawowych, gdy pojawią się klasy siódme, muszą funkcjonować pracownie do fizyki, chemii, a których nie ma w obecnie funkcjonujących szkołach podstawowych.

Trzeba również pamiętać, że szkoły mają dofinansowania ze źródeł zewnętrznych – pytanie, co z środkami finansowymi przeznaczonymi na gimnazja, jak podzielić te środki pomiędzy szkoły podstawowe i licea, a może również technika i szkoły zasadnicze zawodowe? Z pewnością taka reforma będzie kosztowna.

Zmiana spowoduje również konieczność likwidacji zespołów szkół ogólnokształcących (gimnazjalno-licealnych). W związku z tym konieczne będzie przeprowadzenie konkursów na stanowiska dyrektorów, przenoszenie szkół, informowanie rodziców i uczniów, dodatkowa praca urzędników.

Zastanawia mnie, co się stanie z tzw. gimnazjami społecznymi. Często są to bardzo dobre szkoły, z zupełnie innym podejściem do uczniów.

Mają bardzo dobre wyniki w nauczania. To podmioty prowadzące takie szkoły (stowarzyszenia, fundacje) podejmą decyzję w zakresie dalszej działalności oświatowej. Jesteśmy otwarci na współpracę w zakresie formalnych zmian dotyczących wpisów nowych szkół do prowadzonej przez miasto ewidencji.

A ilu uczniów uczęszcza do tego typu szkół?

W ponad 50 gimnazjach niesamorządowych uczy się 4,5 tysiąca uczniów. A wszystkich gimnazjalistów w Krakowie mamy 13,4 tys. Dodatkowo w ciągu ostatnich dwóch lat liczba uczniów uczęszczających do niesamorządowych gimnazjów wzrosła o tysiąc. Potwierdza to powszechną opinię, że cieszą się one coraz większym zainteresowaniem.

Kiedy  mogłaby nastąpić zmiana i powrót do systemu sprzed 16 lat?

Realny jest 2017 rok. Ale wcześniej należy rzetelnie przygotować tę reformę i uczciwie szacować koszty.

Wraz z pomysłem dotyczącym gimnazjów, PiS chce znieść obowiązek posyłania 6-latków do szkoły. To dobra decyzja?

Ta zapowiedź nie budzi aż tak dużych obaw. W Krakowie mieliśmy ponad 3 tysiące dzieci odroczonych od realizacji obowiązku szkolnego, więc zarówno przedszkola jak i szkoły podstawowe zostały przygotowane na nowe zjawisko: połowa rocznika dzieci nie rozpoczyna realizacji obowiązku szkolnego, ale pozostaje w przedszkolu. Z punktu widzenia interesu każdej gminy, 6-latek powinien być w szkole. Na każdego ucznia gmina otrzymuje subwencję. Należy pamiętać, że koszt utrzymania dziecka w przedszkolu jest znacznie droższy niż w szkole podstawowej – średnio o ok. 1000 zł rocznie.

Jednak bez względu na decyzję w sprawie sześciolatków, mam nadzieję, że poradzimy sobie z tym zadaniem. Większym wyzwaniem będą zmiany dotyczące likwidacji gimnazjów. Na razie jednak czekamy na zaprezentowanie przez nową panią minister szczegółowych planów reformy oświatowej.

Prezydenci miast nie mogą w jakiś sposób lobbować za lub przeciw takiemu pomysłowi?

Istnieją takie możliwości, z których jako samorząd często korzystamy. Samorządy występują do MEN indywidualnie lub korzystają z korporacji zrzeszających samorządy, np. Unii Metropolii Polskich (zrzesza 12 największych polskich miast – przyp. red), Związku Miast Polskich.  Na listopadowym spotkaniu Komisji Edukacji Unii Metropolii Polskich jednym z tematów była zapowiadana reforma oświaty.

Z pewnością nowa pani minister z pewnością potrzebuje czasu, by zapoznać się ze swoim resortem, a następnie przedstawi swój plan i kierunki działań. Wówczas również my - samorządowcy będziemy wspólne chcieli przedstawiać nasze argumenty.

Czyli podsumowując: bez paniki.

Absolutnie bez paniki, Kraków zawsze dawał sobie radę i teraz też tak będzie. Również nie należy  wprowadzać niepokoju wśród rodziców czy uczniów. Zrobimy wszystko, aby i rodzice, i dzieci jak najmniej odczuli jakikolwiek dyskomfort związany z zapowiadanymi zmianami.

Aktualności

Pokaż więcej