Ławka i latarnia zamiast siłowni. Street Workout Kraków rośnie w siłę

Do utrzymania zdrowej sylwetki nie potrzebują kosztownych karnetów do klubów fitness i basenów. Członkowie Street Workout Kraków dowodzą, że w miejskiej dżungli zamienniki hantli, sztang i atlasów można napotkać na każdym kroku.

W najszerszym spojrzeniu street workout to odmiana treningu kalistenicznego, czyli ćwiczeń z wykorzystaniem masy własnego ciała. Chodzi między innymi o różnego rodzaju wariacje pompek, czy podnoszenia na drążku. Nie wymaga to jednak sali gimnastycznej ani siłowni. Zgodnie z nazwą, miłośnicy tego sportu ćwiczą z wykorzystaniem miejskiej zabudowy, czyli ławek, poręczy, słupów i murków.

Ta stosunkowo młoda dyscyplina największą popularnością cieszy się w USA i w krajach byłego Związku Radzieckiego. Od 2011 roku w Rydze pod nazwą Street Workout World Cup odbywają się nawet mistrzostwa globu. Pod Wawelem obecna jest od niedawna, ale społeczność trenujących stale rośnie. Spora w tym zasługa Maksyma Riznyka, założyciela grupy Street Workout Kraków.

- Chcemy pokazać młodzieży, że jest alternatywa dla siedzenia przed blokiem z butelką piwa w ręce – tłumaczy Maksym. Urodził się na Ukrainie, ale od kilku lat mieszka w Krakowie. Jest studentem jednej z prywatnych uczelni. – Zaraziłem się tym sportem sześć lat temu. Wniósł do mojego życia same pozytywy, więc postanowiłem go rozpropagować. Jeszcze rok temu był w Polsce zupełnie nieznany – opowiada.


Dziś w całym kraju istnieje kilkadziesiąt grup zajmujących się taką aktywnością. Street Workout Kraków zgromadziła już ponad 200 członków. Za pośrednictwem Facebooka umawiają się na wspólne treningi. – Ćwiczymy głównie w Parku Jordana. Dobry plac jest przy szkole w Branicach, ale dużo czasu zajmuje dojazd. Nie ma znaczenia wiek czy płeć, wystarczą chęci – mówi Maksym i dodaje, że zna wiele osób, które zaczęły trenować pod wpływem filmu obejrzanego w serwisie YouTube i w krótkim czasie całkowicie odmieniły swoją sylwetkę i sposób odżywiania.

Jak twierdzi założyciel grupy, rozpoczęcie przygody z tym sportem nie wymaga wcześniejszych przygotowań. – Każdy, kto do nas dołącza zaczyna od podstaw: pompki, brzuszki, lżejsze podciągania. Z czasem przechodzi się do trudniejszych elementów. Każdy z nas tak zaczynał – mówi. Jednak wraz ze wzrostem popularności krakowskiego street workoutu przybywa także problemów. Najważniejszym jest ograniczona liczba przyrządów do ćwiczeń. Coraz częściej zdarza się, że dla wszystkich chętnych po prostu brakuje miejsca. – Dawniej tego typu konstrukcje były bardziej popularne. Dziś jest ich znacznie mniej – narzeka Riznyk.

Członkowie Street Workout Kraków liczą na szybką poprawę sytuacji. Mają kilka projektów rozbudowy placów do ćwiczeń, chcieliby zainteresować pomysłem miejskich urzędników. – Park Jordana jest miejscem, gdzie zbierają się ludzie uprawiający różne dyscypliny. Dlatego uważamy, że byłby najlepszą lokalizacją na rozbudowę. Tym bardziej, że znajduje się w centrum miasta i dojazd nie stanowi problemu.

Aktualności

Pokaż więcej