Maciej Maleńczuk prawomocnie skazany. Ordo Iuris triumfuje

fot. DK
Pięć lat trwało postępowanie dotyczące incydentu na Rynku Głównym między Markiem Koniecznym, który manifestował swoje antyaborcyjne poglądy, a Maciejem Maleńczukiem, uczestniczącym w proteście Komitetu Obrony Demokracji. W końcu zapadł prawomocny wyrok.

17 grudnia 2016 roku na Rynku Głównym doszło do wydawałoby się błahego incydentu. Między grupką antyaborcjonistów a kilkoma uczestnikami manifestacji zorganizowanej przez KOD doszło najpierw do utarczki słownej, a później do rękoczynów.

Dwa procesy

Bohaterami tej rozprawy byli Maciej Maleńczuk i Marek Konieczny. Piosenkarz został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej działacza pro-life. Maleńczuk nie pozostał winny i wytoczył proces Koniecznemu z innego paragrafu. Nic nie ugrał, bo sąd uznał oskarżonego za niepoczytalnego.

Nie miało to jednak wpływu na to pierwsze postępowanie, w którym sąd rejonowy skazał muzyka na zapłatę w sumie 6 tys. złotych (grzywna plus tysiąc złotych zadośćuczynienia). Maleńczuk odwołał się od wyroku. Apelacja  opierała przede wszystkim na uznaniu, że sąd wybiórczo potraktował materiał dowodowy i odrzucił zeznania świadków korzystne dla oskarżonego.

Adwokat Marta Lech powiedziała, że za trzy dni nastąpiłoby przedawnienie karalności tego czynu, a jednak wraz ze swoim klientem uznali, że wierzą w sprawiedliwość i chcą dowieść, że Maciej Maleńczuk nikogo nie uderzył, a najwyżej odepchnął.

Mecenas Lech dodała, że organizacje antyaborcyjne wykorzystują ludzi chorych psychicznie do tego, by pojawiały się w miejscach takich, jak centrum miasta podczas innych manifestacji i prowokowały między innymi do takich zdarzeń, które pięć lat później zebrały wszystkich na sali sądowej.

– Wtedy wystąpiłem w imieniu kobiet. Chciałem zakończyć tą pikietę. Było tam pełno ludzi, dzieci, a oni prezentowali nie dość, że nagie, to jeszcze rozszarpane płody. Spowodowało to we mnie natychmiastową reakcję. Nie zgodzę się na to, by ktoś prezentował takie rzeczy. Cóż to za wolność słowa, która dopuszcza coś takiego? W przestrzeni publicznej nie można prezentować nagości, a coś takiego można? – powiedział Maciej Maleńczuk.

Muzyk przypomniał, że kiedyś dostał cios nożem w twarz na Rynku Głównym. – Skąd mogłem wiedzieć, że on nie ma noża? Wyskoczył do mnie facet o wyglądzie kibola, parł w moim kierunku. Musiałem go odepchnąć – stwierdził.

Maleńczuk dodał również, że na każdej złotówce zarobionej przez prywatną osobę na tej sprawie jest krew „dziewczyny z Pszczyny”.

Artysta może więcej?

Paweł Szarfaniec z Ordo Iuris żądał dla oskarżonego kary miesiąca pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Przypomniał, że w 2018 roku w podobnej sprawie młody mężczyzna został skazany na trzy miesiące ograniczenia wolności w postaci wykonywania prac społecznych przez 20 godzin miesięcznie. – Artyście można więcej? – zapytał.

Mecenas przestrzegał, że zezwolenie na stosowanie przemocy w sprawach światopoglądowych doprowadzi w kraju do chaosu z uwagi na głębokie napięcia społeczne. Przypomniał również, że pod koniec października Sąd Najwyższy uznał, że prezentowanie treści antyaborcyjnych jest zgodne z prawem.

W sprawę od początku włączona była prokuratura, jednak w postępowaniu apelacyjnym uznała, że oba wnioski nie zasługują na uwzględnienia.

Sędzia Jadwiga Żmudzka utrzymała w mocy wyrok pierwszej instancji, nie mając zastrzeżeń co do ustaleń przebiegu zdarzenia oraz zbadania i oceny materiału dowodowego. Wyrok jest prawomocny.

Po rozprawie Maciej Maleńczuk powiedział, że niczego innego się nie spodziewał, ale podkreślił, że prawo moralne jest po jego stronie i nie będzie pozwalał na to, by w jego obecności ktoś propagował takie treści, jak te na plakacie Marka Koniecznego.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej