151 odwołanych lub przekierowanych lotów w sobotę, 58 w niedzielę – to podsumowanie mglistego weekendu na krakowskim lotnisku. Prezes Kraków Airport przyznaje, że dzięki systemowi ILS III kategorii wielu problemów udałoby się uniknąć i choć lotnisko się o niego stara, na drodze wciąż stoi kilka przeszkód.
Trudne warunki atmosferyczne w miniony weekend zachwiały pracą krakowskiego lotniska. Mgła spowodowała, że wiele lotów było przekierowanych lub całkowicie odwołanych, sytuacja zmieniała się dynamicznie, wielu pasażerów natrafiło na problemy.
Jak podkreśla prezes Kraków Airport Łukasz Strutyński, sytuacja jest opanowana, lotnisko w poniedziałek i wtorek funkcjonuje normalnie. Przyznaje przy tym, że weekend był rzeczywiście trudny – w sobotę odwołano lub przekierowano łącznie 151 przylotów i odlotów, w niedzielę 58 (przy zrealizowanych 42 w sobotę i 189 w niedzielę).
Mglisty grudzień
– Co roku około 2 procent czasu to momenty z ograniczoną widzialnością, która uniemożliwia nam prowadzenie operacji lotniczych. W przypadku naszego lotniska średnia z ostatnich kilkunastu lat oscyluje na poziomie 2,01 proc., w tym roku jest to 2,18 proc. – mówi w rozmowie LoveKraków.pl Strutyński, zastrzegając jednak, że czas ograniczonej widzialności rozkłada się różnie, nie zawsze powodując duże utrudnienia dla pasażerów. – Jeśli ten czas przypada w nocy, ich wpływ na prowadzone przez nas operacje jest znikomy, bo między godzinami 1 a 5:30 tych operacji nie prowadzimy. Jeśli jednak godziny ograniczonej widzialności przypadają w ciągu dnia, zwłaszcza takiego, w którym zaplanowanych jest więcej operacji, skutki są niestety dla nas bardziej odczuwalne, a sytuacja trudniejsza tak dla nas, jak i dla pasażerów.
Jak mówi Strutyński, tak właśnie było w grudniu tego roku. Tylko w mijającym właśnie miesiącu przekierowanych lub odwołanych było 131 przylotów na łącznie 257 w ciągu całego, kończącego się właśnie roku 2024. – Dla porównania: choć w 2020 r. godzin mglistych było więcej, odwołanych lub przekierowanych lotów było mniej, a to ze względu na zmniejszony w czasie COVID-u ruch lotniczy – wyjaśnia prezes krakowskiego lotniska.
Kiedy system naprowadzania?
Łukasza Strutyńskiego zapytaliśmy, co z nowoczesnym systemem naprowadzania samolotów ILS, którego krakowskie lotnisko wciąż nie ma. Prezes przyznaje, że dzięki niemu wielu problemów takich jak w miniony weekend udałoby się uniknąć. Jak mówi, montaż ILS III kategorii oznacza, że samoloty będą mogły lądować przy znacznie słabszych warunkach pogodowych, a to z kolei przełoży się na mniejszą liczbę przekierowań na inne lotniska, jak również wpłynie na redukcję potencjalnych opóźnień.
Kraków Airport o nowy system się stara, przeszkodą wciąż jednak jest kwestia drogi startowej, która musi być dostosowana do wymogów systemu.
– Czekamy na nową drogę startową, niestety, ten proces wciąż się przedłuża i trwa już ponad osiem lat. Musimy więc nieco zmienić naszą optykę odnośnie starej drogi startowej, która jest w pełni bezpieczna, ponosimy duże koszty, by utrzymać ją w dobrym stanie, jednak aby podnieść ją do trzeciej kategorii potrzebne są poważne nakłady inwestycyjne, np. jeśli chodzi o kwestie związane z dogęszczeniem świateł osiowych na drodze startowej – tłumaczy prezes Kraków Airport.
Nie pieniądze są problemem
O jakich kosztach mowa? Jak słyszymy, sam system ILS zapewnić ma Polska Agencja Żeglugi Powietrznej (zakup urządzenia planowany jest na połowę roku 2026), koszty związane z dogęszczeniem oświetlenia to zaś kwoty rzędu kilkunastu milionów złotych. Prezes lotniska podkreśla przy tym jednak, że nie pieniądze są w tym momencie największym problemem.
– Jesteśmy gotowi te koszty ponieść – deklaruje. – Problemem może być jednak kwestia technicznej możliwości prowadzenia prac na drodze startowej, kluczowe będzie dla nas rozstrzygnięcie, czy będziemy mogli prowadzić inwestycje na istniejącej drodze startowej czy jednak będzie to niemożliwe. W tym momencie te kwestie analizujemy i mamy nadzieję, że wszystko skończy się pozytywnie.
Strutyński zaznacza przy tym, że trudny weekend nie przekreślił kolejnych rekordowych wyników lotniska. W niedzielę wieczorem, już po największych mgłach, w Balicach powitano 11-milionowego pasażera – gościa z Dubaju, który wylatywał do domu po tygodniowym pobycie w stolicy Małopolski oraz w Zakopanem. – To oznacza, że ten rok zamykamy rekordowym w historii krakowskiego lotniska wynikiem ponad 11 milionów obsłużonych pasażerów – podaje prezes Kraków Airport.