Wyjątkowa kolekcja starych radiowozów zgromadzona przez Muzeum Ratownictwa nie mieści się w zlokalizowanej przy ul. Saskiej 14 hali. Prowadzący muzeum strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej szukają nowego miejsca i chcą – pomimo skromnych środków – rozwijać ekspozycję.
O tym, że zabytkowe samochody to dla muzeum ogromny potencjał, świadczy ekspozycja w Muzeum Inżynierii Miejskiej przy św. Wawrzyńca. Trudno jednak zestawiać tę szeroko rozpoznawalną instytucję z grupą pasjonatów, którzy swoje przedsięwzięcie finansują prawie w całości ze składek członkowskich. Nawet wejście nie jest tam biletowane, wiąże się tylko z dobrowolnym datkiem.
Potrzebują przestrzeni
Ekspozycja mieści się przy ul. Saskiej 14. Pomieszczenie pęka w szwach, a kolekcja co jakiś czas dalej się powiększa, bo jednostki ratownicze przekazują dla muzeum kolejne wycofane z użytkowania pojazdy. Część z nich to naprawdę wyjątkowe auta, jak choćby jedyny istniejący i przywrócony do oryginalnego stanu sanitarny Żuk 1806. Pojazdy pokazują przekrój sprzętu wykorzystywanego przez różne służby na przestrzeni ostatnich 40 lat.
Potrzebujemy większej powierzchni wystawowej. To, co mamy w tej chwili, nas nie satysfakcjonuje – mówi Przemysław Pryk, dyrektor muzeum. Dlatego instytucja rozpoczęła poszukiwania nowego lokum. – Poszukiwany partner do udostępnienia powierzchni wystawienniczej o powierzchni ok 1000 m2, zabezpieczonej pod dachem, ogólnodostępnej, z dobrym dojazdem – wylicza swoje potrzeby na profilu na Facebooku.
Gdyby udało się znaleźć nowe miejsce, byłaby to dla muzeum prawdziwa rewolucja. Obecnie, jak ocenia dyrektor Pryk, powierzchnia wystawiennicza to około 200 m2. Nie ma miejsca, by urozmaicać ekspozycję, a samochody można oglądać tylko w zorganizowanej grupie, po wcześniejszym umówieniu. Dyrektor deklaruje, że w nowej hali wyglądałoby to już inaczej i muzeum byłoby otwarte dla zwiedzających w stałych godzinach.
