"Nie pozwolę, by płaskoziemcy smogowi nadawali ton w Małopolsce"

2107 rok, anstysmogowi działacze fot. Krzysztof Kalinowski

Przeciwnicy obecnej uchwały antysmogowej zdobywają coraz większe poparcie wśród radnych sejmiku małopolskiego. W ubiegłym tygodniu ich narracja zdominowała posiedzenie komisji ochrony środowiska i bezpieczeństwa publicznego. Istnieje realne zagrożenie, że uchwała antysmogowo może zostać odroczona w czasie.

Z Sejmiku Województwa Małopolskiego dochodzą niepokojące sygnały dotyczące zmiany w postrzeganiu problemu smogu. Z relacji radnego Tomasza Urynowicza wynika, że obecnie za głównych ekspertów na temat tego problemu uchodzą osoby, które sprzeciwiają się obranej drodze do redukcji zanieczyszczeń powietrza.


Dawid Kuciński, LoveKraków.pl: Dlaczego radni wojewódzcy dyskutują o uchwale antysmogowej? Kto zainicjował tę dyskusję?

Tomasz Urynowicz, radny sejmiku małopolskiego: To było dość ciekawe. Należałoby zapytać, kto zaprosił tych pseudoekologów na posiedzenie komisji ochrony środowiska i bezpieczeństwa publicznego. I to dodatkowo na salę w budynku przy ul. Racławickiej, skoro posiedzenie odbywało się w trybie zdalnym. Musieli więc dostać zaproszenie.

Jakie wnioski płyną z tej dyskusji, z ich wystąpień?

Przede wszystkim, że wszystkie badania naukowe dotyczące smogu, na których się opieramy, naukowcy, aktywiści, urząd i Polski Alarm Smogowy, są do niczego. Po drugie sam PAS jest do niczego, bo – jak słyszymy – to lobbyści. Po trzecie uchwała antysmogowa jest do niczego, bo przecież nie ma smogu, a jedyne działania, jakie należy podjąć, to takie, by nauczyć ludzi palić w piecu od góry. I właśnie tego typu dyrdymały pseudonaukowe były podnoszone. Zapowiedzieli też wniosek o przełożenie o trzy lata wykonania uchwały antysmogowej.

Bogdan Pęk, wiceprzewodniczący komisji, zapowiedział, że trzeba się zająć tą sprawą i chciał zamknąć dyskusję nie dopuszczając do głosu przedstawicieli alarmów smogowych. Doszło do ostrej wymiany zdań, później do glosowania i ten został wniosek przyjęty. Niestety radnych PO nie było na głosowaniu, więc PiS wniosek przeforsował.

Najbardziej bulwersująca jednak była opinia wicemarszałka województwa Józefa Gawrona, który po wystąpieniach przeciw działaniom antysmogowym podziękował za te głosy i dodał, że zarząd województwa nie jest przechylony w stronę zdania Polskiego Alarmu Smogowego, a sama uchwała nie jest dożywotnia.

Uważa pan, że jest zagrożenie, że w ogóle sejmik będzie się zajmował tym tematem?

Wczoraj radny Rafał Stuglik napisał na swoim Facebooku: „Otrzymuję coraz więcej sygnałów od mieszkańców województwa małopolskiego, że ten termin należy wydłużyć o kilka lat. Kierując się argumentami społecznymi, ekonomicznymi i zdrowym rozsądkiem, przychylam się do tych głosów”. Poparł go z entuzjazmem poseł Rafał Bochenek.

Czyli możliwe jest odłożenie wejścia w życie uchwały antysmogowej?

Oczywiście, że tak. Przewiduję jednak, że ten temat skończy się dla nich podobnie jak walka o utrzymanie uchwały „antyLGBT+”. W tym temacie również mamy sporo niuansów, rolę Komisji Europejskiej, politykę energetyczną Polski do 2040 roku… Tak więc pewnie podejmą próbę, ale wydaje mi się, że szybko się to nie skończy. Niepokojące jest jednak to, w jaki sposób radni podchodzą do tego tematu i że nie kryją się z takimi zamiarami.

Ja jednak nie zamierzam przyglądać się bezczynnie, bo działania antysmogowe to efekt pracy mojej i wielu innych osób w ostatnich latach. Wiemy, jak Kraków się zmienił, dzięki uchwale antysmogowej i jak bardzo nic się nie dzieje w innych, ościennych gminach. Nie ma zgody na to, by tolerować to w najbliższych latach. Nie pozwolę, by płaskoziemcy smogowi nadawali ton w Małopolsce.