Policjanci "zapukali" pod niewłaściwy adres?

fot. Krzysztof Kalinowski

Nikt nie chciałby „gościć” grupy policjantów u siebie w domu. Zwłaszcza jak nie ma nic na sumieniu. Takie doświadczenie przeżyło starsze małżeństwo. Policjanci przekonują, że to nie była pomyłka, bo w tym samym obiekcie zatrzymali osobę - wedłuch nich - powiązaną ze sprawą.

21 grudnia do jednego z domów jednorodzinnych w Tyńcu wpadła grupa policjantów. W środku zastali starsze małżeństwo i najprawodpodobniej jednego z ich synów, a nie – jak uważali – podejrzanego o wielokrotne ugodzenia nożem pasażera autobusu miejskiego.

– Wejście do prywatnego domu przy ul. Juranda ze Spychowa w Krakowie miało związek ze sprawą dotyczącą poszukiwania niebezpiecznego nożownika – tłumaczy akcję policjantów Piotr Szpiech, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.

Mundurowi nie widzą nic niewłaściwego w tym, co zrobili. Tłumaczą to specyfiką sprawy. – Sprawca ukrywał się pod różnymi adresami i zmieniał miejsca pobytu, w czym ktoś mu pomagał. Ostatecznie poszukiwany mężczyzna został zatrzymany w innym miejscu niż pod adresem, o który pan pyta – stwierdza Szpiech.

– Poszukiwany był niebezpieczny, więc stosowano w tym względzie odpowiednią taktykę działań. Pod przedmiotowym adresem go jednak nie było, ale w tym miejscu została zatrzymana inna osoba powiązana z tą sprawą – mówi policjant. Ale w jaki sposób związana i czy usłyszała zarzuty? Tego policjanci nie mówią.

– W toku dochodzenia podczas poszukiwania przestępcy sprawdza się wszystkie możliwe tropy i bada wzajemne powiązania – dodaje Szpiech.

A tych było sporo, ponieważ atak w autobusie nie był przypadkowy ani – najprawdopodobniej – nie był wynikiem chwili. Wszyscy uczestnicy zdarzenia znali się, a konflikt między nimi narastał od dłuższego czasu.

Policjanci mówią, że w sprawę zamieszanych jest kilka osób i teraz funkcjonariusze sprawdzają, kto pomagał ukryć się sprawcy, czyli M. G. – to właśnie on został zatrzymany 21 grudnia w Skawinie. Cztery dni później sąd przychylił się do wniosku prokuratora i zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt.

Wcześniej, bo 19 grudnia, decyzją sądu za kraty na trzy miesiące trafił W. E. pod zarzutem poplecznictwa. Kolejna osoba będzie odpowiadać karnie za posiadanie środków odurzających. Policja twierdzi, że sprawa jest rozwojowa, dlatego szczegółów akcji nie chcą podawać.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki
News will be here