Prokuratura postawiła zarzut aktywiście Mateuszowi J.: groził pobiciem dziennikarzowi

fot. Krzysztof Kalinowski

Gliwicka prokuratura postawiła zarzut krakowskiemu aktywiście Mateuszowi J. Grozi mu za to do trzech lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia wkrótce trafi do sądu.

W 2020 roku dziennikarz Superwizjera TVN Michał Fuja pracował nad reportażem dotyczącym giełdy kryptowalut. W czasie zbierania materiałów skontaktował się z nim – jak to zostało określone w wyemitowanym programie – „człowiek powiązany z krakowskim półświatkiem”.

Lektor informuje, że mężczyzna pokazał wykonane wcześniej z ukrycia zdjęcia reportera i przekazał groźby „połamania go, jeśli dalej będzie zajmował się tematem”. Jak wynika z informacji zgromadzonych przez prokuraturę – miało dojść do minimum dwóch spotkań: na parkingu w jednej z krakowskich galerii handlowych oraz na terenie przystanku kolejowego Kraków Zabłocie.

Najpierw 100 tys. zł a później milion zł

Z opublikowanego przez TVN materiału wynika, że dziennikarzom najpierw oferowano 100 tys. złotych łapówki, a później ta kwota urosła do miliona złotych. Pośrednikiem był ten sam mężczyzna, który groził „połamaniem”.

Sprawa została zgłoszona śledczym i postępowanie jest prowadzone w Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach.

Przedstawiono zarzut popełnienia przestępstwa

Jak poinformowała LoveKraków.pl Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, funkcjonariusze prowadzą „śledztwo w sprawie zmuszania dziennikarza stacji TVN (…) do określonego zachowania, tj. do zaprzestania pracy nad reportażem dotyczącym giełdy kryptowalut, poprzez kierowanie wobec pokrzywdzonego [dziennikarza TVN - red.] gróźb pobicia, spowodowania uszkodzenia narządów, przy czym groźby te wywołały u wyżej wymienionego obawę, że zostaną spełnione”.

Dodaje, że „w tej sprawie Mateuszowi J. przedstawiono zarzut popełnienia przestępstwa” art. 43 prawa prasowego. Dokładnie mowa o tym, że „kto używa przemocy lub groźby bezprawnej w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego albo do podjęcia lub zaniechania interwencji prasowej – podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

W poniedziałek rano wysłaliśmy do Mateusza J. pytania, ale pomimo późniejszego kontaktu i zapewnienia, że wieczorem zajmie się sprawą – do chwili publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.


Autorzy: Dawid Kuciński, Patryk Salamon

News will be here